Rozdział 6
Moja matka w towarzystwie 3 policjantów ale jak przecież ona miala wrócić w poniedziałek zaparkowałam za domem po cichu obeszłam dom dookoła i podeszłam do mamy no bo to co zobaczyłam strasznie mnie zdziwiło. Okazało się że jeden z policjantów to przyjaciel ojca więc mnie bardzo dobrze znał nazywał się John. Powiedzieli mi że matka ma rok w więzieniu w zawieszeniu na 2 lata. Podobno za jakieś machlojki finansowe. Już wiedziałam że teraz czas na moje piekło nie jej. W poniedziałek rano mam być gotowa żeby iść do domu dziecka ja tak bardzo niechcę tam iść.
Nienawidzę mojej matki mojej rodziny nie mam już nikogo poza Maksem.Nikt mnie nie kocha i nie będzie kochał ja już to poprostu wiem. Smakowałam rzeczy wzięłam motor aby pojechać do Maksa oddać mu go oraz kluczyki i kask a także się pożegnać. Po 40min byłam na miejscu byłam strasznie smutna i zła na to wszystko co się teraz dzieję to mnie przerasta.
Odstawiłam motor do jego garażu wzięłam kask i klucze. Zadzwoniłam do domu nawet nie czekając aż mi pozwoli wejść poszłam do jadalni. Tam zostawiłam kluczki i mój kask a wtedy on patrzył na mnie z niedowierzaniem. Zaczęłam płakać nie chciałam tracić mojego kochanego życia przez głupotę mojej matki. Zapytałam Maksa czy do poniedziałku mogę u niego zostać. Jak zawsze się zgodził. Później to ja już na nic nie miałam ochoty oglądaliśmy sobie różne filmy a po 3 filmie zasnęłam w jego ramionach.
Wstałam o 10 rano więc szybko zrobiłam to co zawsze czyli prysznic,przebranie i śniadanie a że dzisiaj jest niedziela to może to być ostatnia moja walka ale do niej jest jeszcze pare godzin. Wiedziałam że muszę się ogarnąć i żyć tak jak żyłam mimo że to się skończy już jutro.
Maks zabrał mnie na basen, do klubu i do parku spędziliśmy super dzień a o 20 wróciliśmy do jego mieszkania bo musiałam sie przygotować bo za 2 godziny miała być walka. Szybko zrobiłam wszystko na miejscu byliśmy po 10min. Dzisiaj byłam tak zdenerwowana, smutna i skupiona że mój przeciwnik poskładał się bardzo szybko. Już po chwili był znokautowany. Na trybunach widziałam Luka musiałam iść do niego i się pożegnać mimo że nie znaliśmy się za długo czułam że mogę mu ufać. Wróciłam do domu z Maksem wbiłam się w jego usta i wyznałam mu że go kocham. Zrobiłam to dlatego że wiedziałam że mogę go już nigdy nie zobaczyć. Strasznie się bałam iść do domu dziecka ja naprawdę nie chciałam tam iść. Teraz znowu nie będę mogła być sobą.Boje się że będą mnie tam bić,gwałcić itp. To jest straszne poprostu dlaczego ja musiałam mieć taką rodzinę.
Spędziłam cała noc z Maksem wspierał mnie od początku do końca. Pracownicy ośrodka przyszli po mnie o 11 więc zdążyłam się jeszcze z nim pożegnać.
Dostałam tam własny pokój nie miałam zamiaru nawet wychodzić bo i tak jestem już w totalnej dupie.
W nocy przyszedł do mnie jakiś facet:Mark Timerlake i okładał mnie pięściami,kopał juz po paru godzinach spędzonych tutaj wiedziałam że nie wytrzymam.
Najpierw się jeszcze broniłam i oddawałam mu ale później już nie umiałam.
Pare dni później
Co 2 noc ten mężczyzna przychodzi mnie bić daje mi jakieś różne proszki. Naprawdę nienawidzę tego miejsca. W moim pokoju było lustro mimo że nie miałam już za dużo siły robiłam to lustro na milion małych kawaleczków. Wzięłam jeden i pociełam sobie rękę. Oglądałam jak krew spływa po mojej ręce. Wolałam spróbować się zabić niż zostać tu dłużej.
Po jakimś czasie nastała ciemność modliłam się tylko żeby nie udało im się mnie uratować żeby przyszli jak już będzie za późno.
Może dzisiaj bedzie jeszcze jeden ale to się okaże później mam nadzieję że komuś się to podoba jeśli ktoś ma jakieś przemyślenia albo pomysły to można pisać priv lub komentarze.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top