Rozdział 18
Musiałam porozmawiać z Johnem bo znowu zostałam sama no kurwa jak mnie to wkurwia jeszcze moje 17 urodziny nie chcę żyć bez Maksa ale muszę być silna.Około godziny 14 byłam w więzieniu spotkać się z nim i gdyby coś porozmawiać z mamą.Może ze względu na okoliczności ją wypuszczą........szczerze wątpię. Niestety teraz miałam gdzieś że wyglądam nie adekwatnie do sytuacji mam żałobę więc mogę.Hmmm na miejscu John powitał mnie uśmiechem a ja nie zrobiłam nic moje oczy zapewne nie wyrażały nic.
Perspektywa Johna
Kiedy do mnie zadzwoniła byłem zdziwiony,czekałem na nią a kiedy się pojawiła wyglądała naprawdę źle ale nie dziwię się on pokazał jej jak kochać a jak się teraz stoczy to nie będzie miło.Zapewne zapomniała nawet o urodzinach będzie ciężko.Obdarzyłem ją moim najpiękniejszym uśmiechem ale jej oczy były puste.Tak jakby ktoś umarł w środku naprawdę to wyglądało strasznie.Musiałem jej pomóc,zresztą wiem co się stało kiedyś i wiem że to musiało być straszne.Wiedziałem o co chce zapytać ale ja ją wyprzedziłem:
-Karolina od razu przejdę do rzeczy, więc na razie zostaniesz ze mną i z moją żoną.Postaram się jak najszybciej interweniować o zwolnienie twojej matki z aresztu.Wiem że jest ci ciężko ale to na razie jest jedyna opcja-powiedziałem szybko bez owijania w bawełnę
-Ja.... znaczy zresztą jebać rozumiesz wszystko mi jedno ale nie myśl że mnie zmienisz a wiedz że łatwo nie będzie i mimo twoim starań to się kurwa nie uda znajdę tego skurwiela który miał czelność zrobić to Maksowi.Mam ochotę na zemstę i nie ważne jak i tak jej dokonam
-To nie jest odpowiednie Karolina przemyśl to Maks by tego nie chciał a co dopiero twój ojciec
-Ciekawe skąd wiesz czego chcą kurwa nie ma takiej opcji kurwa mać nienawidzę was wszystkich nie waż się mówić o moim ojcu kurwa zostawił mnie tak po prostu rozumiesz bez wyjaśnienia,tak samo Maks wyjechał z dupy i co ja mam być szczęśliwa nawet nie mogłam się pożegnać mam dość rozumiesz odwalcie się wszyscy
A potem odeszła wiedziałem że to będzie ciężkie,możemy nie dać rady ale jak kol wiek muszę jej pomóc i nie spocznę póki mi się nie uda.Na razie nie będę martwił jej matki bo ona już i tak ma ciężko teraz.Zadzwoniłem też do znajomego żeby gdyby coś namierzył mi numer Karoliny bo to może być w jej stylu tym bardziej po naszej rozmowie. Nawet się nie pomyliłem chociaż i tak nie było tak źle,była na polanie dość daleko od domu ale to i tak nie było aż tak straszne,zawsze mogło być gorzej.Wróciliśmy razem do domu ja samochodem a ona motorem zabraliśmy jeszcze walizkę a wiem że jeszcze będzie trzeba przeszukać rzeczy Maksa ale na razie może nie być na to gotowa.Pokazałem jej swój nowy pokój i poszedłem porozmawiać z żoną.Ona też wie że będzie ciężko ale jak się u nas mówi "Razem możemy wszystko" .Zasnąłem ze swoją żoną w ramionach i z uśmiechem na ustach,nie wiedziałem że to może być jedna z ostatnich normalnych nocy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top