Rozdział 16

Za chwilę idę na rozmowę z Bartkiem i Lukiem trochę trudno w to wszystko wierzyć i żyć ze świadomością że Maks mój chłopak a ich kumpel już do nas nie wróci. Umówiliśmy się na jednym z jego ulubionych torów wyścigowych. Wiem że nie będzie tam teraz ludzi dlatego wybrałam właśnie to miejsce. Będzie to ciężkie dla mnie bo nawet ja się jeszcze z tym nie uporałam ale pogrzeb będzie już za parę dni dlatego wole to zrobić zanim jeszcze nie jest za późno. Wzięłam potrzebne rzeczy, wsiadłam na swój motor i pojechałam w umówione miejsce. Oni będą za 10min a ja muszę przygotować się psychicznie do tego. Siedziałam i myślałam co im powiem kiedy usłyszałam kroki więc to zapewne oni.

-Hej-powiedzieli oboje

-Hej

-To o czym chciałaś z nami pogadać i to jeszcze w tym miejscu?-zapytał Luke

-Można się domyślić to ulubiony tor Maksa waszego przyjaciela prawda?-powiedziałam smutno

-No tak do czego ty zmierzasz stało się coś?-zapytał Bartek

-Tak tylko że nie mam pojęcia czy jestem w stanie o tym mówić ale jak już tu jesteśmy to powiem tyle że Maks zapewne nie zapomni o nas i ktoś musiałby przejąć po nim tytuły króla torów nie wiem jeszcze jak to zorganizujemy ale trzeba będzie i na pewno będzie przy nas cały czas...-zaczęłam swój monolog przez łzy

-Do czego ty zmierzasz bo to nie brzmi dobrze a poza tym nie płacz proszę-powiedział spokojnym głosem Luke

-Maksa już z nami nie ma i nie będzie. On.....Maks...Nie żyje-rozryczałam się już na dobre

-Ej,Kara spokojnie wszystko będzie dobrze.Powiesz nam jak to się stało?

Opowiedziałam im to co wiedziałam oboje byli przy mnie mimo że to wszystko jest dla mnie za trudne próbowali poprawić mi humor ale to na marne z tego co wiem dzisiaj jest wyścig o 20 właśnie na tym torze a ja mam zamiar go wygrać i zostać królową wszystkich torów w tym mieście dla Maksa. Zrobię wiele rzeczy których kiedyś może będę żałować ale chce żeby Maks był szczęśliwy nawet patrząc na mnie z góry.  Pojechałam do domu się spakować i przebrać na to jakże ważne wydarzenie. Po godzinie byłam gotowa i ruszyłam na miejsce. Nikt nie spostrzegł do tej pory że biorę udział więc lepiej dla mnie. Już po chwili było odliczanie do startu. Wszyscy czekali na rozpoczęcie nigdy nie byłam tak skupiona na tym co robię jak dzisiaj. Kiedy usłyszeliśmy słowo GO. Wszyscy ruszyli od samego początku byłam na czele zostało jeszcze jedno okrążenie kiedy ktoś mnie wyprzedził ale ja się nie mogłam teraz poddać oj nie. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej ryzykowałam teraz swoim życiem.Każdy zakręt brałam na pełnym speedzie i udało się na przedostatnim zakręcie już byłam pierwsza i udało mi się dojechać do mety.

-Widać mamy zwycięzcę...dzisiaj stawką było królestwo toru

-Więc kogo mam czelność obdarzyć tym tytułem

-Karolinę Coopers

-Uuu czyżby to nie piękność naszego Maksa niech będzie

Zostałam ogłoszona nową królową i zaproszona na kolejne wyścigi które będą jeszcze w tym tygodniu. Po tym wszystkim wróciłam do domu. Dzisiaj na wyścigach nie widziałam Luka więc może się bardzo przejął śmiercią jego kolegi a zarazem wroga kto by to wiedział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top