Rozdział 15

Miesiąc później

Mimo starań moich i lekarzy Maks zmarł na stole operacyjnym niby wszystko miało być dobrze ale nie jest moje życie znowu przestaję mieć sens. Teraz dam sobie czas do namysłu ale myślę że i tak wszystko kiedyś dojdzie do jednego. Nie poradzisz sobie sama nawet jeśli się postarasz. Dzisiaj wracam do mieszkania Maksa muszę je sprzedać i znowu zacząć się ukrywać przed światem. Fałszywe dokumenty już mam dlatego na kupno czegoś małego mogą się przydać. Nadal będę brała udział w wyścigach i tego napewno nie zaprzestanę bo kase mam z tego duża a teraz każdy grosz sie przyda bo chcę zrobić krok w przyszłość chociaż i tak bez Maksa boję się że się zatracę tak jak kiedyś albo i bardziej. Spakowana walizka czeka już na mnie niedługo wrócę do "mojego domu" i muszę zacząć znowu od nowa dlaczego życie robi mi na złość i dlaczego właśnie ja muszę mieć tak ciężko znowu mam niechęć do samej siebie za to co robie i kim jestem. Znów poczucie winy i samotność będzie mi przeszkadzać w dalszym podejmowaniu decyzji. Wszystko co się stało i dzieję jest nie do pomyślenia wszystko dla mnie traci sens znowu. Nawet terapia mi nie pomoże Boks ani Wyścigi teraz muszę pomóc sobie sama i zacząć nowe życie.

Kiedy byłam już w mieszkaniu Maksa myślałam że nie wytrzymam nie mogłam patrzeć na nic w tym domu bo wszystko mówiło mi o nim pamiętam jeszcze naszą ostatnią rozmowę o tym że to już ostatnia akcja i zawsze już będziemy razem a teraz nie ma takiej opcji. Pogrzeb będzie w naszym mieście ale to dla mnie jest strasznie trudne nie mam pojęcia nawet czy dam radę uporać się z tą pustką w sercu. Tak bardzo chciałabym żeby to był sen ale to niestety nie jest sen znowu muszę liczyć sama na siebie i nic tego nie zmieni. Wiem że może kiedyś będę się śmiać niby z takich błahych problemów młodości ale napewno nie teraz. W tym momencie muszę znowu stać się samowystarczalna a to nie będzie takie proste. Zadzwoniłam do Luka ale nie odbierał no tak ja też ich olewałam przez tyle czasu więc teraz oni robią to samo. Na dworze było już ciemno ale ja musiałam teraz wyjść się chociaż przejść bo chyba bym nie dała rady. Spacerowałam sobie po mieście,lesie oraz parku tak naprawdę potrzebowałam teraz spaceru i wyciszenia ale i tak nie potrafiłam sobie poradzić. Chłopcy chyba jeszcze nie wiedzą o tragedii jaka się stała a ja mogę nie być w stanie im tego powiedzieć. Wróciłam do domu, wzięłam prysznic i położyłam się spać.

Rano obudził mnie dzwoniący telefon:dzwonił Luke no super jeszcze jego mi tu trzeba ale odebrałam bo co miałam zrobić

-Hej w końcu odbierasz

-Hej -odpowiedziałam trochę smutnym głosem

-Ej co ty taka smutna jest nowy piękny dzień czym tu się smucić

-Może dla cb nie ma czym a tak poza tematem dasz radę się skontaktować z Bartkiem bo musimy się spotkać najlepiej dzisiaj bo muszę z wami porozmawiać

-To dlaczego mi teraz nie powiesz? I oczywiście że Sproboje sie skontaktować

-Bo to nie jest rozmowa na telefon

-Stało się coś? Coś ci jest?

-Nie spokojnie nic mi nie jest poza zniszczoną psychiką dobra ja kończę

Nie czekając na odpowiedz rozłączyłam się bo jeszcze chwila a bym się popłakała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top