Rozdział 13
Obudziłam się rano i dalej czułam wielką pustkę w sercu. Wykonałam poranną rutynę i włączyłam telewizję żeby chociaż trochę się odstresować ale to bardziej mnie zdenerwowało bo akurat leciały wiadomości chciałam przełączyć na inny kanał ale gdy prezenterka powiedziała że znaleziono mężczyznę około 20lat w Londynie który został dotkliwie pobity i poturbowany. Niestety nie znana jest jego tożsamość bo nie miał żadnych dokumentów odrazu pomyślałam o Maksie poprostu nie mogłam uwierzyć w to że to mógłby być właśnie on. Kobieta powiedziała także w którym szpitalu aktualnie przebywa mężczyzna. Chciałam tam pojechać ale co ja bym zrobiła tam na miejscu nie miałam pojęcia co mam zrobić.
Zadzwoniłam do Luka on niby odradzał mi wyjazd do Londynu ale ja jednak postanowiłam że zrobię to. Rozmawiałam także z Johnem też nie chciał żebym się w to pakowała ale odwiózł mnie na lotnisko to bylo straszne nawet nie wiedziałam dlaczego tak zareagowałam ale w sercu czułam że to właśnie on. Musiałam to sprawdzić podróż trwała pare dobrych godzin. Poszłam do hotelu rzuciłam swoje rzeczy w kąt i odrazu bez wahania poszłam do tego właśnie szpitala. Naprawdę się bałam w myślach układałam co ja tam powiem ale nic nie umiałam wymyślić sensownego. Jeśli naprawdę on tam leży i umiera to ja sobie tego nie wybaczę i sama wtargnę na swoje życie. To jest bez sensu dlaczego właśnie ja znowu mam pod górkę. Zawsze ja dlaczego zawsze ja? Sama nie wiem co we mnie wstąpiło weszłam do tego szpitala i odrazu zapytałam czy mogłabym rozpoznać tożsamość nieznajomego mężczyzny z wiadomości. Kobieta w recepcji nie chciała mi powiedzieć nic a ja myślałam że rozszarpie ją jak mi nie powie. Byłam tak bezsilna a ta w końcu widząc mój gniew i smutek zaprowadziła mnie tam. Nie wiedziałam czy chce tam wejść bałam się że to co zastane będzie dla mnie szokiem. Powoli przechodziłam obok łóżek bo dowiedziałam się że ten mężczyzna leży na końcu sali. Nie patrzyłam na łóżka na pacjentów na nic tylko oglądałam podłogę bo bałam się że to co ujrze zmieni wszystko. Kiedy dotarłam do ostatniego łóżka. Usiadłam na krześle obok i podniosłam wzrok. Zamarłam. On tam był leżał bezbronny cały w opatrunkach. Popłakałam się ale ja nie miałam pojęcia jak on się tam znalazł dlaczego co on tutaj robi tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Byłam bezsilna nie mogłam pozwolić na to aby teraz umarł przecież kochamy się nawzajem mimo różnicy wieku.
Przecież on zrobiłby dla mnie wszystko. Wiedziałam że muszę się dowiedzieć kto mu to zrobił i się zemszcze ale najpierw Maks mój kochany Maks musi wyzdrowieć nie dopuszczam nawet do siebie myśli że on umrze. Mówiłam do niego przez pare godzin a później przyszedł lekarz i zapytał czy znam jego tożsamość a ja niepewnie pokiwałam głową na tak. Potem wyszłam z sali i wróciłam do hotelu niechciałam tego widzieć może jednak miałam tutaj nie jechać ale wtedy żyła bym w niepewności. Wzięłam szybki prysznic, zjadłam pare kanapek z serem i szynką. Po czym zasnęłam z milionem myśli w mojej głowie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top