Czas decyzji

Spojrzałam w dół, prubując wziąśc sie w garśc, ale w tym momencie nie mogłam, po prostu zwyczajnie nie mogłam. W mojej głowie cały czas krążyło pytanie "Kiedy w końcu to sie skończy?" Myślałam tak na okrągło, utrzymywałam sie w przekonaniu że autobot i deceptikon to dwa totalnie różne i obce sobie światy które razem w połączeniu ze sobą nie mają prawa bytu.

-Ja...ja..,naprawde, przepraszam, sama nie wiem - Chwyciłam sie za ramie a zaraz po tym poczułam delikatny uścisk na mojej dłoni, podniosłam wzrok i spojrzałam mu prosto w optyki, w złoto żółte oczy wyrażające skruche i trwoge jednocześnie.

-Sascha, przepraszam za wszystko, przepraszam jaki byłem, wybacz mi poją arogancje, naprawde żałuje wszystkich krzywd jakie ci wyrządziłem. - Chłonełam jego słowa z całą zawzietością, chcąc dopatrzyc sie w nich tego czego od dawna szukałam.

-Breakdown, posłuchaj, naprawde, bardzo mi na tobie zależy, ale jesteśmy na mijsi, mam swoje obowiązki, w dodatku dostałam rozkaz i zależy mi na czasie, mogłes wyznac mi to wcześniej, uważasz, że to odpowiednia pora na takie czułości?

Nie zdążyłam dokończyc, kiedy to bot jednym ruchem lecz ostrożnie przyciągnął mnie do siebie po czym przez jeszcze kilka sekund mogłam obserwowac jego optyki zanim złączył nasze usta w pocałunki.

Czułam jakby nogi sie podemną uginały, jednocześnie świat zwolnił, nabierałam powoli kilka małych wdechów, chcąc aby ta chwila wcale sie nie kończyła. W tedy przypomniało mi sie wszystko co do tej pory usłyszałam o deceptikonach, jakie jest ich sromotne okrucieństwo, jakie mają egoistyczne plany polityczne, jakiego bezlitosnego władce.  Nie chciałam w to wszystko dokońca wierzyc, miałam nadzieje że są wyjątki, przecież nie każdy deceptikon musi byc zły.

Pamietam też słowa starscrema, "Autoboty to zwyczajni naśladowcy, postepu deceptikonów, złodzieje ich pomysłu". Jeszcze nikt przed  nim nie uświadomił mnie o ewentualnej ciemnej stronie mojej frakcji, czyżbym była tak naiwna, czy po prostu nie dochodziło do mnie, ze nie każdy autobot też jest dobry?

-Sascha, prosze cie nie idź, przekonam Megatrona, że znajdzie sie dla ciebie miejsce w naszych szeregachm tym bardziej że kończyłaś akademie z jednym z lepszych wyników, naprawde, uwierz deceptikony to w tej wojnie jedyni zwyciezcy.

Nadal trzymał mnie za reke, wyczekując jakby odpowiedzi z mojej strony. Po swojej lewej miałam kapsułem którą miałam uciec ze statku w niewiadomym mi kierunku, wedle rozkazu dowódcy. Przegrupowac sie z autobotami, dołączyc do przyjaciół, do frakcji którą rzekomo wybrałam. 

Lecz na przeciw mnie stał ktoś, tak dla mnie ważny, ktoś przez kogo zaczełąm sie zastanaiwac nad samą sobą, swoim wyborem, ucieczką ze statku, dezerterstwem,a nawet zdradą. Na samą myśl o tym lekko sie wzdrygnełam i wróciłam myślami na Cybertron.

Wiedziałam, że jest moim wrogiem i formalnie nie moge mu ufac, iskra biła mi jak szalona, lecz zachowałam jeszcze resztki zdrowego rozsądki i chowając reke za plecami udostepniłam moją lokalizacje Smokescreenowi, w razie gdyby była to podła zasadzka decepikonów. Naprawde odganiałam od siebie myśli ,że mogli urzyc breakdowna jako zwykłego manipulanta, dażyłam go uczuciem i nie chciała bym nakryc go w takiej roli. Lecz jako żołnierz musze byc czuja i nie dac sie zwieś.

Nagle jednak w moim komunikatorze rozbrzmiał dźwiek komunikatu od dowódcy Wheeljacka

"Sascha jeśli zaraz do nas nie dołączysz albo nie dasz znaku życia, przyjde po ciebie, Wheeljack do Kadetki, słyszysz mnie?"




Moi drodzy nareszcie wasz upragniony rozdział. KOREKTA TRWA

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top