cz 2 str 8
*Oczami Camili*
Jasmin wciąż chodzi zdołowana, co chwilę płacze... Jak to możliwe, że ja, jej nie umiem pomóc? Ja Pani doktor od pocieszania Cabello nie umiem jej pocieszyć? A co gorsza sama się tym dołuje? Dlaczego? Bo nie mogę patrzeć jak ona cierpi. Jest taka piękna, jej uśmiech, jej oczy... A ona po prostu... Zaczynam wątpić w swoje upodobania, ale jakim cudem? Czasem już nie mogę wytrzymać i mam ochotę po prostu ją pocałować, ale nie mogę. Ona cierpi. Muszę w końcu coś z tym zrobić.
Mój wewnętrzny monolog przerwały jakieś dziwne dźwięki dochodzące z kuchni. Nie ma koło mnie Jazzy. Wstaje z łóżka i idę do kuchni. Na krześle przy stole siedzi Jasmin pogrążona w myślach i coś pomału jedząc
- Jejku tak się cieszę, że w końcu coś jesz - Jasmin od czasu odejścia Sary nic nie jada. Dopiero dzisiaj widzę ją pierwszy raz jedząca w mniej więcej naturalnych ilościach.
- Cami - powiedziała a ja na nią spojrzałam. Spuściła głowę a ja stanęłam obok niej i położyłam dłoń na jej ramię. Dziewczyna położyła swoją dłoń na mojej a mi się ugięły nogi. Camila oddychaj! Jej dotyk działa na mnie tak dziwnie, ale i jednocześnie przyjemnie - Dziękuję ci - powiedziała i zacisnęła bardziej dłoń na mojej. Kucnełam obok niej i położyłam dłoń na jej łudzie by się podtrzymać. Dziewczyna na mnie spojrzała
- Cieszę się, że wracasz do życia chociaż troszkę - powiedziałam szczerze, a ona lekko się do mnie uśmiechnęła
- Troszkę spraw przemyślałam Camzi - powiedziała dość poważnym głosem
- Jakich? - zapytałam ze strachem w głosie.
- Mila ja po prostu się wyłączyłam przez kogoś, kto mnie po prostu zostawił bez mrugnięcia okiem, przez kogoś kto mnie w ogóle jak widać nie chciał, a ty jesteś ze mną tutaj. Cały czas jesteś przy mnie i to powinnam doceniać,że jest ktoś komu na mnie zależy i jest przy mnie - moje serce się chyba zatrzymało! Czy jest na sali lekarz? Nazwała mnie tak jak kiedyś zawsze to robiła.
- Jazz to takie głębokie - powiedziałam a ona się uśmiechnęła
- Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie, wiesz o tym prawda? - zapytała i od razu mnie do siebie przytuliła - Tak się cieszę, że cię mam - cała zesztywniałam na jej słowa. Jezu Jasmin co ty ze mną robisz? Dobrze, że puki co nie zauważasz jak na ciebie reaguje - Wiesz co mała? Musimy to opić! - powiedziała a ja zerknęłam na godzinę
- Co proponujesz? - zapytałam podejrzliwie
- Idziemy na imprezę - powiedziała tak po prostu a ja wstałam. Również wstała i spojrzała na mnie
- Szykuj się Mila to nasz wieczór - powiedziała do mnie i poszła się przebierać. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i patrzyłam na jej zgrabny tyłek. Poszłam w jej ślady i zaczęłam się przebierać razem z nią.
*Oczami Jasmin*
Wchodzimy na imprezę. Biorę głęboki wdech. Koniec tego nie dam jej satysfakcji z ranienia mnie. Zawsze to robiła, ale pora z tym skończyć za nim jeszcze upadne do końca będę się bawić! Nie upadne niżej a jedyne co zrobię to się podniosę! Muszę, Sara teraz pewnie siedzi z jakąś inną dupą albo bawi się w najlepsze. Dobrze ją znam wiem co ona potrafi. Czas zacząć zabawę i w końcu się podnieść.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top