cz 2 str 16
Jesteśmy już w domu. Camila usiadła z Lauren na kanapie a ja na osobnych fotelach z Sarą. Mimo tego, że za nią tęskniłam i tęsknię nadal, nie wybacze jej tetgo...
- Dobra Mila zaczniemy od ciebie - skierowałam się do niej a ona na mnie spojrzała pytająco
- Dlaczego? - zapytała zdziwiona
- Bo musisz mi coś wyjaśnić - powiedziałam dobitnie a ona odkleiła się od swojej dziewczyny i usiadła prosto - Dlaczego kłamałaś gdy Katy zapytała czy łączyło cię coś z Lauren? - im nie musiała mówić, ale dlaczego nie powiedziała tego mi?
- Jazzy nie gniewaj się mała. Nie chciałam o tym mówić bo jest to dla mnie zbyt drażliwe... Po prostu parę miesięcy temu widziałam, jak jest na imprezie. Miało mnie tam nie być, ale jednak poszłam... Lauren stwierdziła, że zostanie niby z siostrą w domu... - Lauren automatycznie posmutniała i otarła pojedynczą łzę - Była tam z tą szmatą, która kiedyś się do niej też już przystawiała. Obserwowałam je a gdy tylko zjechało się paparazzi zaczęły się obściskiwać... - wytłumaczyła mi Cami. Posmutniałam po tej historii. Wstałam, podeszłam do niej i usiadłam na bocznym oparciu od kanapy. Zaczęłam ją delikatnie głaskać po plecach. Lauren wybuchła płaczem
- Sara proszę opowiedz dalej, bo ja nie dam rady - powiedziała zanosząc się płaczem. Cami ją przytuliła. Sama miałam ochotę to zrobić. Nigdy nie lubiłam jak ktoś w moim pobliżu płacze. Sara wzięła głęboki wdech.
- A więc kiedy Cami zniknęła Lauren bardzo szybko znalazła namiar na Ciebie - spojrzała na mnie - Ale wiedziała, że jeśli Ci powie nie uwierzysz więc po tobie doszła do mnie. Znalazła mój numer, chociaż nie wiem jakim cudem. Zadzwoniła do mnie i opowiedziała o co chodzi. Doradziła mi, że jeśli chce jej pomóc muszę się trzymać od Ciebie - znów na mnie znacząco spojrzała - Z daleka bo może ci coś grozić bo tamta jest bardzo niebezpieczna i może wtedy coś Ci grozić - Sara już ciągle patrzy tylko na mnie gdy mówi - Zgodziłam się z trudem. Gdy Camila się u nas pojawiła pojechałam do Lauren i obmyśleliśmy plan jak tamtą dziewczynę, a raczej szantażystkę zmieszać z błotem. Gdy się nam to udało postanowiłyśmy pojechać do was, ale po drodze zajechaliśmy na plażę... Resztę już znacie - powiedziała Sara. Słuchałam jej jak zaczarowana. Camila wstała i do niej podeszła
- Bardzo Ci dziękuję, myślałam, że Lauren zniszczyła nawet Ciebie i Jazzy a tym czasem obie musieliście żyć w napięciu... Dziękuję Sara, że jej pomogłaś. Uratowałaś nas - mówiła delikatnie szlochając i przytulając Sarę
- Nie masz za co Camila - powiedziała a Mila się od niej odsunęła i poszła usiąść na kolana Lauren. Sara wstała i podeszła do mnie. Odruchowo wstałam i się od niej odsunęłam. Nie wiem nawet dlaczego - Mam teraz tylko nadzieję, że mi wybaczysz skarbie - powiedziała i smutno na mnie spojrzała.
- Ale obiecaj, że już nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz Sara - powiedziałam patrząc jej w oczy.
- Jazz obiecuję. Już nigdy - powiedziała i mnie do siebie przyciągnęła i mocno przytuliła, ale po niedługiej chwili mnie od siebie odsunęła i ujęła moją twarz w dłonie. Spojrzała mi głęboko w oczy i delikatnie mnie pocałowała. Wlałam w ten pocałunek dużo uczucia. Ciężko jest się nam od siebie odkleić, ale gdy to zrobiłyśmy zauważyłam, że Camila i Lauren zasnęły wtulone w siebie. Przykryłam je kocem
- Chodźmy też się położyć. Jestem zmęczona - powiedziałam i pciągłam Sarę w stronę naszej sypialni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top