7

Szłam środkiem ulicy pogrążona w myślach z słuchawkami w uszach, ale nie grała żadna muzyka. Postanowiłam iść do parku i usiąść na ławce. Jestem tak pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam, że ktoś przede mną stoi. Ktoś usiadł obok mnie i mnie szturchnął ręką. Przecież jest środek nocy komu by się chciało o tej porze kogoś zaczepiać? Spojrzałam na mojego towarzysza, a raczej towarzyszkę. To była ona dziewczyna o pięknych zielonych oczach

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam dosyć zdziwiona patrząc na nią

- Przyszłam posiedzieć - powiedziała delikatnie się uśmiechając a na jej policzkach były zauważalne lekkie dołeczki - Co ty tutaj robisz? - zapytała zmartwionym głosem i położyła mi dłoń na ramieniu. Moje ciało przeszły ciarki

- Przyszłam pomyśleć i posiedzieć - powiedziałam oczywistym tonem głosu 

- Nie lepiej było by Ci posiedzieć ze mną? - zapytała kładąc mi głowę na ramieniu a ja odruchowo przytuliłam do jej swoją

- Przecież tutaj jesteś - powiedziałam i znów usiadłam prosto. Dziewczyna na mnie spojrzała i się delikatnie uśmiechnęła, lekko się rumieniąc. Przybliżyła swoją twarz do mojej, a w moim brzuchu wszystkie wnęczności zaczęły fiołkować.

- Jestem, bo tęskniłam - powiedziała i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek i się odsunęła. Mój oddech diametralnie przyspieszył - Wiem, że ci się podobam, ale nie wiem dlaczego próbujesz temu zaprzeczyć? - zapytała a ja spojrzałam jej tylko w oczy a po chwili odwróciłam wzrok

- Jestem hetero... Podobają mi się chłopcy - powiedziałam a ona wstała i kucnęła przede mną podtrzymując się dłońmi o moje kolana. Spojrzałam na jej niewinną twarz

- A może po prostu nie dopuszczasz do siebie, że mogło by być inaczej? - zapytała znów próbując mnie pocałować, ale się odsunęłam. Spojrzała na mnie smutnymi oczami - Widzę jak na mnie reagujesz... - powiedziała a ja z niedowierzaniem pokręciłam głową

- Jak to możliwe? - powiedziałam na głos, ale bardziej do siebie niż do niej. Nie mogę w to uwierzyć.

- Gdy cię dotykam dostajesz dreszczy i delikatnie się uśmiechasz - powiedziała łapiąc mnie za rękę. Moja reakcja była taka jak ją opisała - Gdy się do ciebie zbliżam twój oddech zaczyna szaleć - wstała i nachyliła się tak, że naszym twarzą brakowało parę milimetrów by się połączyły. Moje wnętrzności znów zaczęły fikołkować a i musiałam wziąść głęboki wdech - A gdy jestem tak blisko jak teraz... Chcesz więcej, ale sama to od siebie odrzucasz - uśmiechnęła się i usiadła obok mnie

- To nie możliwe - powiedziałam znów z niedowierzaniem. Marika się nachyliła i oparła czoło o bok mojej głowy, a ustami dotknęła mojego ucha. Znów poczułam te dziwne uczucie przechodzące przez moje ciało - Nie będę cię do niczego zmuszać, ale wiem, że ci się podobam i chodź zaprzeczasz słowami twoje ciało mówi co innego - mruczała mi do ucha. Po chwili wstała i odeszła. Wstałam próbowałam iść za nią i wszystkiemu zaprzeczyć, ale nie mogłam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top