5
Czekaliśmy już na peronie na nasz pociąg. Miałyśmy jeszcze dziesięć minut więc postanowiłyśmy zapalić. Dopiero teraz czułam jak alkohol bardzo zamroczył mój umysł. Czuje się okropnie zmęczona. Westchnęłam ledwo biorąc kolejnego macha
- Co to było? - zapytała nagle Jazmin poważnym tonem głosu
- Ale co? - zapytałam zdziwiona. Nie wiedziałam o co jej chodzi czuje się jak by mi ktoś walną ciężkim młotkiem prosto w głowę
- To na imprezie z tą dziewczyną? Hym jak ona się nazywała... - zrobiła pauzę w mówieniu - Ah, tak! Marika - powiedziała niby to sobie przypominając
- Oh, przestań przecież wiesz, że jestem hetero. Tak jakoś to wyszło, chciała potańczyć więc poszliśmy - powiedziałam ziewając kilka razy
- Macałyście się - powiedziała - Wcale nie wyglądało jak by Ci się to nie podobało a wręcz przeciwnie - spojrzałam na nią zdziwiona. Jej twarz także była już bardzo zmęczona
- To znaczy? - zapytałam podejrzewając co miała na myśli, ale chciałam po prostu to usłyszeć
- Wyglądałaś jak byś zaraz miała ją pocałować - powiedziała spowodnie. Pokręciłam tylko głową. Pociąg podjechał. Od razu do niego wysiadłyśmy i zajeliśmy miejsca siedzące - Tylko nie zaśnij - powiedziała gdy oparłam głowę o jej ramię
- Mhm - tylko mruknęłam na nic więcej nie miałam siły. Droga minęła zadziwiająco szybko. Doszłyśmy do mojego domu i cicho weszliśmy do środka. Rozebrałyśmy buty i poszłyśmy do mojego pokoju. Jazz wyciągnęła papierosy i odpaliła jednego. Zawsze paliła przed snem. Zaczęłam się przebierać i gdy byłam już w piżamie położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy. Przypomniałam sobie co dziewczyna mi powiedziała przed moim wyjściem z klubu. Otworzyłam oczy i usiadłam. Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Alkohol pewnie dopiero zaczyna dobrze działać, zignorowałam to
- Co się stało? - zapytała Jazz gasząc peta
- Podaj mi moje spodnie. Coś mi się przypomniało - powiedziałam a ona podała mi to o co prosiłam. Przeczesałam kieszenie, ale gdy natknęłam się na karteczkę wyciągałam ją z nich a spodnie rzuciłam na ziemię. Położyłam się i otworzyłam karteczkę. Był tam zapisany jej numer telefonu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, nieświadomie.
- Co tam masz? - zapytała jak zawsze wścibska Jazmin. Położyła się obok mnie i zajrzała na karteczkę - Uuu dostałaś numer telefonu od swojej wielbicielki - powiedziała a ja się zaczerwieniłam
- Co powinnam zrobić? - zapytałam troszkę zmieszana
- Widać, że na ciebie leci - powiedziała robiąc ten swój triumfalny uśmieszek
- Ale ja na nią nie - powiedziałam szybko bez chwili zawahania
- Yhym - pomachała głową na tak - To ja jestem ładna - powiedziała patrząc na mnie spode łba
- Jesteś - znów palnęłam bez żadnego zastanowienia. Spojrzała na mnie zdziwiona i przyłożyła mi dłoń do czoła
- Jezu masz chyba gorączkę - powiedziała patrząc na mnie z przerażeniem
- Nie mam żadnej gorączki! Opanuj się! Jestem w stu procentach hetero i nie interesują mnie dziewczyny - powiedziałam stanowczo
- Więc dlaczego się zastanawiasz co zrobić z tym numerem telefonu? - zapytała mnie podchwytliwe
- Bo jest miłą dziewczyną i nie wypadało by się do niej nie odezwać. To jest raz, a dwa to jest to, że po prostu czuje, że muszę jej wyjaśnić, że ta wczorajsza sytuacja nie miała by miejsca gdyby nie alkohol - powiedziałam i westchnęłam
- Wiesz podejmiesz słuszną decyzję. Jestem tego pewna, a teraz się prześpijmy - dała mi buziaczka w policzek - Dobranoc
- Dobranoc mała - powiedziałam i od razu zasnęłam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top