48

- Więc dlaczego nie chciałaś ze mną być? - zapytała a po jej policzkach znów pociekły łzy

- Nie wiem, może się bałam. W sumie bałam się na pewno, ale... Yh, Jazz nie umiem Ci tego wytłumaczyć. Po prostu nie umiem. Próbowałam Ci pokazać to, że cię kocham... - powiedziałam i objęłam ją ramieniem

- Sara mogłaś mi powiedzieć... - powiedziała ocierając łzy wierzchem dłoni

- Nie wiedziałam jak - powiedziałam i spuściłam głowę zaciskając usta w cienką linię

- Więc mnie chciałaś, ale bałaś się po prostu być ze mną? - zapytała dla upewnienia. Skinełam tylko głową - To dlaczego teraz się nie boisz? - zapytała a ja spojrzałam na nią

- Bo nie chce Cię więcej tracić - powiedziałam a ona spojrzała mi prosto w oczy

- Sara nigdy mnie nie miałaś - powiedziała. Jej szloch ustał a po łzach nie było już ani śladu. Zaraz co takiego? Jasmin wstała z łóżka i na mnie spojrzała zamurowało mnie i wstałam

- Nie rozumiem - powiedziałam łamiącym się głosem

- Saro to wszystko nie powinno mieć miejsca - powiedziała ze smutkiem a ja wstałam. Teraz stałyśmy naprzeciw siebie

- Tak, masz rację - powiedziałam a ona powstrzymuje się by znów z jej oczu nie poleciały łzy. Wyciągnęłam powoli dłoń w jej stronę i położyłam ją na jej policzku, przejechałam kciukiem po jej wargach lekko rozchyliła usta i zamknęła oczy - To powinno wyglądać całkiem inaczej - powiedziałam a ona na mnie spojrzała i oparła czoło o moje. - Wtedy gdy wybiegłaś jeszcze nie wiedziałam co czuje. Miałam straszny mętlik, ale później... - patrzy na mnie i delikatnie się uśmiecha - Gdyby tak pominąć wszystkie kłótnie to pewnie bym sobie nie uświadomiła ile dla mnie znaczysz... - wzięłam głęboki oddech

- Sara przestań w końcu gadać i po prostu mnie pocałuj - powiedziała a ja od razu wpiłam się w jej usta. Oderwałyśmy się od siebie dopiero wtedy gdy nam już zabrakło tlenu. Kręci mi się w głowie i się zachwiałam. Dziewczyna to zauważyła

- Usiądź! - rozkazała mi i lekko mnie pchnęła przytrzymując mnie bym usiadła.

- Boże Sara! - krzyknęła moja mama gdy weszła do sali.

- Mamo jest wszystko okej - powiedziałam i spojrzałam na nią. Podbiegła i mnie mocno do siebie przytuliła

- Teraz już jest myszko okej - powiedziała nie zwalniając uścisku - Niestety muszę lecieć do pracy kochanie, ale Jasmin się tobą zaopiekuje - powiedziała i mnie pocałowała we włosy - Kocham Cię - powiedziała obsypując mnie buziakami

- Ja ciebie też mamo - powiedziałam i pociekły mi łzy szczęścia tak się cieszę, że ją mam

- Muszę już iść kochanie. Przyjdę do ciebie jutro przed pracą - powiedziała i mnie jeszcze raz pocałowała - Zajmij się nią, dobrze Jasmin? - powiedziała do niej proszącym tonem głodu

- Spokojnie zaopiekuje się nią - powiedziała i przytuliła moją mamę

- Dziękuję - powiedziała i pocałowała ją we włosy a później mnie i powoli poszła do wyjścia.

- Wszyscy się o ciebie martwiliśmy i siedzieliśmy przy tobie na zmianę. Nawet Luk - powiedziała i usiadła obok mnie - Połóż się kochanie - powiedziała a ja na nią spojrzałam - Mam już dosyć leżenia - powiedziałam upierdliwie a Jazz zmroziła mnie wzrokiem - Dobra, dobra już się kładę tylko nie patrz tak na mnie - nigdy nie lubiłam jak patrzyła na mnie z wrogością

- No i to rozumiem - powiedziała z zadowoleniem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top