44
Westchnęłam.
- Proszę cię Jazz nie płacz - powiedziałam i złapałam ją za dłoń lekko ją ściskając
- Sara... - powiedziała pociągając nosem. Potrząsneła głową i znów spojrzała gdzieś w bok
- Proszę nie płacz - powtórzyłam i ją pogłaskałam po policzku.
- Ale ty nie chcesz... Nie chcesz mnie - powiedziała zanosząc się płaczem.
- Jasmin oczywiście, że cię chce - powiedziałam i zjechałam na pobocze i się zatrzymałam i spojrzałam w jej stronę. Schyliła głowę płacząc, schowała twarz w dłonie - Proszę spójrz na mnie - powiedziałam łagodnie. Pokręciła tylko przecząco głową. Ruszyłam dalej. Jasmin wyprostowała się dopiero po jakichś piętnastu minutach, ale odwróciła się do mnie plecami... Jezu jak ja mam ci to wszystko powiedzieć byś więcej nie cierpiała? Po kolejnych 15 minutach jazdy jesteśmy już pod jej domem.
Wysiadła i oparła się o maskę samochodu. Zrobiłam to samo tylko, że bardzo blisko niej.
- Dlaczego ty mi to robisz? - zapytała patrząc na swoje buty.
- Sama się nad tym zastanawiam - przyznałam szczerze
- Sara nie chcesz mnie stracić jako przyjaciółki i robisz wszystko by tak się nie stało nawet chodzisz ze mną do łóżka tylko po to abym nie odeszła. Zależy Ci na mnie to widzę, ale wiem, że robisz to tylko po to bym od Ciebie nie odeszła... Nie kochasz mnie jak dziewczynę, ale jak siostrę. Dlatego nie chcesz ze mną być. Ewentualnie nie kochasz mnie w ogóle... Patrząc na twój własny egoizm ranisz mnie - powiedziała nadal nie patrząc na mnie
- Masz rację... Zależy mi na tobie, ale nie masz racji w dalszych kwestiach owszem sypiam z tobą i owszem nie chce Cię stracić, ale te dwie rzeczy nic do siebie nie mają - spojrzała na mnie rozgniewana
- To już wszystko jasne Sara masz tupet! Nie chce Cie więcej znać! - krzyknęła i dostałam od niej w twarz
- Jasmin kocham cię - powiedziałam a ona ze łzami w oczach spojrzała mi w moje i się bezczelnie zaśmiała
- Wiesz co Sara? Takiego tupetu jak ty nie miał nikt inny właśnie mnie zraniłaś sto razy bardziej niż zrobili to wszyscy inni razem wzięci i jeszcze bezczelnie kłamiesz! Wsiądź w ten pieprzony samochód i jedź do siebie, a mnie zostaw w świętym spokoju - powiedziała ze łzami w oczach i pobiegła do domu. Koło drzwi się odwróciła. Biegłam za nią - Nie Sara to koniec odejdź stąd. Żegnaj - powiedziała i zatrzasneła drzwi. W oczach staneły mi łzy. Podeszłam powolnym krokiem do samochodu i zrobiłam tak jak mówiła Jasmin. Wsiadłam, odpaliłam i wyjechałam na jezdnię. Łzy ciekną z moich oczu ciurkiem... Przecież powiedziałam jej, że ją kocham... Rozpłakałam się jeszcze bardziej. A niech to szlag! Wszystko się poszło jebac. Dotarło do mnie. Straciłam ją na dobre. W mojej głowie przewijają się nasze wspólne chwilę. Kłótnie, namiętność, okazywana bezgłośnie miłość... Łzy jeszcze bardziej przybrały na sile chodź nie wiem czy to w ogóle możliwe. Spojrzałam na licznik 190km/h oczy pieką mnie tak bardzo, że nie jestem w stanie na nie patrzeć. Z naprzeciwka leflektory długich świateł mnie oślepiły. Instynktownie skręciłam mocno kierownicę i wcisnełam pedały hamulca. Samochodem zaczęło zarzucać poczułam silne uderzenie w samochód od strony pasażera. Uderzenie było tak silne, że samochód zaczął dachować poczułam mocne uderzenie w głowę i rozlewającą się wilgoć we włosach, a przed oczami przez ostatnie sekundy świadomości mam tylko ciemność
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top