cz 2 str2

Poprawiłam na szybko łóżko i rozejrzałam się czy nie przydało by się jeszcze czegoś sprzątnąć. Rozległo się pukanie do drzwi. Pobiegłam szybko otworzyć. Moim oczom ukazała się niska, piękna dziewczyna

- Cami! - krzyknęłam a ona od razu wpadła w moje objęcia.  Te same brązowe oczy, ten sam niski wzrost, piękne czarne włosy.

- Jazz tak dawno już chciałam wrócić! - krzyknęła radośnie. Dalej się przytulałyśmy, ale w końcu po dłuższym czasie się od niej odkleiłam i pociągnęłam w stronę dużej kanapy. Usiadła bardzo blisko mnie wyjmując z torebki wino z zapraszającym uśmiechem

- Przyniosę kieliszki - powiedziałam również się uśmiechając. Postawiłam dwa spore kieliszki na stół i wzięłam wino, zaczęłam wkręcać korkociąg by szybko i sprawnie pozbyć się korka. Nalałam nam przyzwoicie wina do połowy naczynia i jej podałam siadając blisko, ale odwracając się w jej stronę. Cały czas rozmawiamy z trudem opowiedziałam jej o swojej orientacji. Bardzo się bałam jej o tym powiedzieć, jej reakcji. Jednak ona to przyjęła bardzo dobrze. Opowiedziałam jej całą historię z Sarą przy tym się troszkę wypłakałam. Przytulała mnie jak zawsze do siebie i pocieszała.

- Jasmin proszę cię nie płacz - powiedziała Camzi lekko bełkotliwie

- Ale ona teraz jak się już wszystko ułożyło... - przerwałam Cami mocno mnie przytula do piersi i głaska delikatnie mnie po włosach

- Wypłacz się, opowiedz mi co się dzieje będzie Ci lżej Jazzy (czyt. Dżazi)

- Przestała mnie przytulać, przychodzić do domu, gdy ze mną śpi oddala się jak najdalej ode mnie... - zatrzymałam się żeby zapanować nad płaczem i kontynułuje - Nie odzywa się do mnie... Wczoraj w nocy przytuliła mnie - już nie mogłam i rozpłakałam się na dobre

- Jazzy proszę nie płacz, skarbie wszystko będzie dobrze - pociesza mnie

- A może ona ma kogoś? - zapytałam sama w to nie wierząc. Mój płacz nie ustępował zaczęłam robić się wyczerpana i czułam w swojej głowie działanie alkoholu

- Jazzy proszę nie płacz. Połóż się do łóżka dobrze ci to zrobi. Ja przyjdę do ciebie jutro i to dużo wcześniej dobrze? Chodź teraz się połóż. - mówiła i zaczęła wstawać. Powstrzymałam ją nie chce by odchodziła i zostawiała mnie tu kompletnie samą. Z drugiej strony nie wiadomo czy Sara zaraz nie wróci. Camila na mnie spojrzała z ciężkim westchnieniem - Chodź mała zaprowadzę cię do łóżka - powiedziała i pomogła mi wstać. Objęła mnie w talii i trzymając mnie bardzo blisko siebie zaczęła mnie prowadzić powoli do łóżka. Oczy pieką mnie jak szalone. Mam ciężką głowę, bliskość Camili emanułuje po moim ciele. Zaczynam się czuć dobrze, dostaje bliskość i wsparcie, które mi jest teraz potrzebne. Kładę się a Camila zaczyna pomagać mi się rozbierać. Obserwuję ją przez ten cały czas. Dziewczyna siada obok mnie i patrzy mi w oczy i głaska mnie po czole

- Jazzy nie miej tylko czarnych scenariuszy w głowie, nie możesz tak kochanie, a teraz idź spać bo jesteś przemęczona. Jutro do Ciebie przyjdę i wymyślimy sposób, żeby to wszystko wyjaśnić. Dobrze? - tylko skinęłam głową, a Camila się nade mną nachyliła i ucałowała mnie w czoło - Do jutra - powiedziała i wyszła. Gdy usłyszałam zamykające się drzwi wstałam by je przekluczyć i spowrotem wróciłam do łóżka. Opadłam na nie bezwładnie i sama nie wiem kiedy odpłynełam w niezbyt

-------------------------------------

No, no kochani akcja się rozkręca! Jak myślicie w jakie kłopoty wpadła Sara? Ps. Dziękuję, że dalej jesteście ze mną 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top