cz 2 str 14

- Chciałam tylko cię odnaleźć Camila - powiedziała i spojrzała mi w oczy

- Nie rozumiem! Po co mnie całowałaś a później poszłaś do tej szmaty? - nie mogę się uspokoić. To boli kurwa, bardzo boli.

- Camila kocham ciebie! Musiałam to zrobić, groziła mi że jeśli tego nie zrobię to ona zrobi tobie krzywdę! Ona by zrobiła wszystko dla rozsławienia. Nie rozumiesz? Chciałam cię chronić!

- Zdradzając mnie? - zapytałam zanosząc się kolejną porcją płaczu.

- Camila nie chciałam - kucneła przede mną i ujęła moją dłoń w swoje. Chciałam ją wyrywać, ale coś mi na to wewnętrznie nie pozwalało - Nie musiałaś odchodzić z zespołu, dziewczyny tym też wiele przeszły - powiedziała a ja na nią spojrzałam

- Nie mogła bym z tobą nadal pracować po tym wszystkim - powiedziałam zabierając dłoń i wytarłam nią łzy

- Camila wszystko jest już dobrze, skończone. Przepraszam więcej Cię nie skrzywdzę. Przyrzekam. Błagam wybacz mi Mila moje życie bez ciebie nie ma kompletnie sensu - powiedziała płacząc

- Lauren nie mogę. Proszę, zostaw mnie i więcej mnie nie szukaj. Chce o tym wszystkim zapomnieć, o tym bólu i o tobie - powiedziałam a on się rozpłakała niczym małe dziecko. Siedzimy tak, nie wiem ile. Obie płaczemy.

- Nie chce o tobie zapominać - wyszlochała - Nie chce cię stracić - powiedziała a z moich oczu potoczyły się jeszcze większe łzy

- Już mnie straciłaś Lauren - powiedziałam i wstałam. Chce odejść, ale Lauren złapała mnie za dłoń i do siebie przyciągała

- Proszę nie odchodź - powiedziała i spojrzała mi prosto w oczy. Jej są zapłakane, tak samo z resztą jak i moje. Jej bliskości sprawia mi jeszcze gorszy ból niż kiedykolwiek wcześniej. Nie bolało tak nawet gdy się broniłam przed swoim uczuciem do niej. Mogłam nie ulec

- Proszę zostaw mnie - powiedziałam i spuściłam głowę

- Nigdy więcej tego nie zrobię Mila, pozwól mi proszę to wszystko naprawić. Nie przeżyje bez ciebie - powiedziała a ja się od niej odsunęłam

- Przepraszam - powiedziałam i odeszłam niedaleko niej. Ciągle słyszę jej szloch. Odwróciłam się w jej stronę patrząc na nią. Przez światło księżyca było wszystko widać.  Wyciągała coś z  kieszeni i przyłożyła sobie do nadgarstka. Czy ona kurwa zwariowała?! Podbiegłam do niej od tyłu.

- Przepraszam Cami - chce przeciągnąć tym po wewnętrznej strony nadgarstka. Biegne tak szybko, że nie dałam rady się zatrzymać i na nią wpadłam. Upadła a to coś co czymała w dłoni i bez wątpienia chciała sobie zrobić tym krzywdę wypadło jej gdzieś daleko w piasek. Odwróciła się pode mną tak, że teraz leżała twarzą do mojej

- Zjebana jesteś? Co ty chciałaś zrobić?! - zapytałam spanikowana, a ona patrzy na mnie dużymi oczami

- Moje życie bez ciebie nie ma sensu - powiedziała i patrzy mi prosto w oczy

- To co chciałaś zrobić nie ma sensu - powiedziałam dysząc po biegu. Odwróciła się ze mną tak, żebym to ja leżała pod nią. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, zapomniałam już jakie to uczucie, przy Jasmin czułam zwykły pociąg, ale przy Lauren to coś więcej. Zawsze do niej czułam coś więcej...

- A czy będzie miało sens to co zrobię teraz? - zapytała i za nim zorientowałam się o co jej chodzi czułam już jej słodkie usta na swoich

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top