35

Ostatni tydzień był okropny. Dłużył się nie miłosiernie. Jasmin nie odbiera ode mnie telefonu ani nie odpisuje. Ostatnia wiadomość jaką od niej dostałam to było po moim wyjściu od niej z domu Przepraszam, ale ja nie mogę w ten sposób, nie dam rady udawać jak by się nic nie stało i zachowywać się jak dawniej, tak jak kiedyś. To po prostu jest nie możliwe. Dzisiaj szykuje się na urodziny mojej koleżanki. Ubieram się w jakąś ładną koszulkę i jeansy. Szczerze mówiąc idę tam tylko dlatego, że chce ją zobaczyć. Wiem, że też tam będzie bo Jazz cały czas dobrze się dogaduje z Katy. Gdy wyszłam z domu, nawet nie zauważyłam kiedy byłam już na wyznaczonym miejscu. Przed wejściem do środka zrobiłam głębokie wdechy i wydechy i weszłam do środka. Solenizantka od razu rzuciła mi się w ramiona. Złożyłam jej szczere życzenia urodzinowe i dałam jej prezent. Odłożył go na osobny stół i posadziła mnie obok siebie tym samym na przeciwko Jasmin... Wygląda pięknie. Starannie wyprostowane włosy, lekki makijaż, ale bardzo podkreślający piękno jej urody... Po prostu jest olśniewająca. Cały czas Katy zagarniała nas do rozmowy. Uśmiecham i przytakiwałam a Jasmin wydaje się taka smutna... Od kąd weszłam nie uśmiechnęła się ani razu. Nagle wstała wzięła torebkę i kurtkę, wstała. Odeszła od stołu a Katy od razu zareagowała

- Chyba jeszcze nie uciekasz? - zapytała ją z nadzieją

- Idę tylko na papierosa - powiedziała do Katy z wymuszonym uśmiechem - Za chwilkę wrócę - obiecała jej i wyszła. Katy westchnęła i spojrzała na mnie

- Co się z nią dzieję? - zwróciła się do mnie gdy tylko Jasmin wyszła. Spuściłam tylko zwrok

- Pójdę z nią porozmawiać - powiedziałam po chwili i wstałam. Nie myśląc co jej powiem wyszłam przed lokal. Jasmin stała na schodach i opierała się o poręcz przy wejściu do lokalu. Podeszłam do niej

- Pogadajmy - powiedziałam stając na przeciwko niej. Nie spojrzała na mnie

- Nie mamy o czym - stwierdziła zaciągając się kolejny raz

- Według mnie mamy - powiedziałam stanowczo

- Dobra, mów - powiedziała chociaż i tak udawała tak jak by to wszystko ją nie interesowało

- Jasmin ja tak nie mogę, nie wytrzymam bez ciebie - powiedziałam a ona spojrzała na mnie i znów się zaciągneła

- Znów mnie wołasz i do siebie przyciągasz tylko po to by mi dać jednego wielkiego kosza? - zapytała złośliwie chodź znałam ją na tyle, że wiedziałam, że to nie ma mi dokopać tylko pokazać, że ona cierpi i nie chce wiekszego bólu.

- Jazz nie chce cię odpychać, ani dokopywać chce tylko żebyś była - powiedziałam i oparła dłonie o poręcz tak by była po między moimi rękami. Spojrzała na mnie z papierosem w buzi. Spojrzałam na niego. Wyciągnęłam jej go z buzi i wrzuciłam w bok - Chce żebyś przy mnie była. Nie wytrzymam bez twojego towarzystwa, nie dam po prostu rady - patrzyła mi prosto w oczy. Ani razu nie odwróciłam od wzroku od jej oczu

- Mi też jest bez ciebie źle... - powiedziała i westchnęła - Nawet jeśli mnie nie chcesz nie odpychasz mnie... Powinnam się po prostu samolubnie zachować i z tego korzystać... Ale skoro rozmawiamy to widzę, że jeszcze nie wszystko straciłam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top