33

Sama nie chce już na siebie patrzeć... A co dopiero ona by miała chcieć. Westchnęłam. Z chęcią bym wyszła, ale nie mogę jej tu teraz zostawić tak samej. Jej ojczym wyjechał w delegację a jej matka pracuje do późna. Nie chciała bym by zrobiła sobie krzywdę nie darowała bym sobie tego. Podjęłam jeszcze jedną próbę

- Proszę spójrz na mnie - spróbowała ją odwrócić jeszcze raz, ale bez skutku - Jasmin proszę... - powiedziałam. Mój głos również się zaczął łamać. Czułam jak spazmatycznie nabiera powietrze do swoich płuc i powoli się odwraca. Wypuściłam ją z objęć i odsunęłam się by mogła się odwrócić. Spojrzałam w jej przepełnione smutkiem oczy, zaszklone i pełne bólu, cierpienia. Nie umiem wydobyć z siebie słowa.

- Pragnę tylko tego byś była blisko, by czuć się bezpiecznie w twoich ramionach... Pragnę tylko twojej miłości, Ciebie - powiedziała i zacisneła usta w jedną linie i odwróciła wzrok i po chwili zacisneła oczy

- Jasmin ja zawsze cię kochałam i będę kochać... - powiedziałam i przysunełam ją gwałtownie do siebie i mocno przytuliłam. Mocno się we mnie wtuliła. Czułam jak zaciska dłonie w pięść na moich plecach.

- Nie tak jak bym tego chciała - powiedziała i rozpłakała się jeszcze bardziej. Mocno się we mnie wtuliła. Próbuję ją od siebie odsunąć, ale nie ustąpiła. Po dłuższej chwili udało mi się sprawić żeby uniosła głowę. Położyłam dłoń na jej twarz by nie mogła znów się odwrócić. Wtuliła policzek w moją dłoń. Oparłam czoło o jej a ona lekko spuściła głowę. Złapałam jej podbródek i uniosłam delikatnie z powrotem do góry. Delikatnie ją pocałowałam, ale nie odwzajemniła pocałunku, postanowiłam spróbować drugi raz. Jej usta lekko drgneły. Zrobiłam to poraz trzeci, a Jasmin przywarła mocno do moich ust. Całuje mnie bez opamiętania. Oderwałam się od niej gdy już zabrakło mi tlenu.

- Sara... - próbuje coś powiedzieć, ale też trudno jej złapać normalny rytm oddechu

- Tak? - zapytałam. Dalej ją trzymałam w ramionach. Nie odpowiedziała. Znów się do mnie wtuliła uspokajając się powoli. Zaczęłam iść delikatnie do tyłu nie wypuszczając jej z ramion. Usiadłam na fotel i podciągnełam ją za rękę w swoją stronę by usiadła na moich kolanach. Zrobiła to i wtuliła się niczym małe dziecko. Przytuliła swoje czoło do mojej szyji.

- Proszę obiecaj mi coś - poprosiła mnie. A ja na nią spojrzałam. Ma nieodgadniony wyraz twarzy. Nie składam obietnic których nie mogę dotrzymać, ale wiem, że jestem jej to winna

- Słucham - powiedziałam łagodnie i jednocześnie potwierdzając, że zgadzam się na to bez poznania wcześniej treści

- Obiecaj mi, że mimo wszystko dalej przy mnie będziesz... - powiedziała niemal błagalnym tonem

- Obiecuję. Nie zostawię Cię Jazz. Nigdy tego nie zrobiłam i nie zrobię - powiedziałam patrząc jej głęboko w oczy

- Mogę coś jeszcze zrobić? Ten ostatni raz? - zapytała a ja znów potrzebowałam chwilę namysłu. Ostrożnie i powoli skinełam głową na tak. Pogłaskała mnie po policzku i się do mnie zbliżyła. Zrozumiałam, że chodzi jej o pocałunek. Przybliżył się jeszcze kawałek, ale się zatrzymała. Czeka na kolejne przyzwolenie. Różnierz pochyliłam głowę w jej stronę. Dziewczyna przyciągnęła moją twarz do swojej łapiąc mnie za policzki i zaczęła delikatne całować. Uczy się moich ust na pamięć

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top