18
Patrze na nią wielkimi oczami. Szybko wstała i chciała wyjść z pokoju, ale zdążyłam wstać i ją chwycić za dłoń
- Dlaczego uciekasz? - zapytałam chodź wiedziałam, że by nie uciekła bo ja mam klucze
- Puść mnie proszę - nie chciała na mnie spojrzeć
- Marika uspokój się - przyciągnęłam ją do siebie i mocno przytuliłam - Nie musisz przede mną uciekać - powiedziałam głaskając ją po plecach po dłuższej chwili mnie objęła i wtuliła głowę w moje ramię
- Jestem troszkę zmęczona - powiedziała a ja wzięłam ją na ręce i zaniosłam spowrotem do łóżka i ją położyłam, sama również wylądowałam obok niej. Przytuliła się do mnie, a ja zaczęłam ją głaskać po włosach. Marika po chwili zaczęła mnie całować. Delikatnie, ale z uczuciem jeszcze się tak ani razu nie całowaliśmy. Uczucia były mocniejsze i intensywniejsze jeszcze bardziej. Położyłam dłoń na jej policzku i przysnełam się jeszcze bliżej. Marika wciągnęła mnie na siebie i znów ponowiłyśmy pocałunki. Moje serce wali jak szalone a oddech wariował. Poczułam narastającą fale podniecenia. Zaczęłam całować delikatnie jej szyję, a ona odchyliła głowę w bok by mi było wygodniej. Cichutko jękneła na znak, że jej się to podoba. Moje dłonie powędrowały pod jej koszulkę. Dotykałam jej idealny brzuch, boczki, biodra... A ona bardziej przyciskała mnie do siebie. Co ty robisz? Dzisiaj ją pocałowałam i chce ją wciągnąć do łóżka? Czuje się teraz jak ci zdesperowani faceci, którzy na pierwszej randce ze mną chcieli mnie wciągnąć do łóżka.
- Marika stój - powiedziałam i zatrzymałam ręce w jednym miejscu a głowę oparłam o jej barek. Mój oddech był szybki i nierówny
- Coś zrobiłam nie tak? - zapytała lekko przerażona
- Nie, ale... - powiedziałam próbując się uspokoić od nadmiaru emocji
- Ale? - zapytała
- Ale dziś pierwszy raz pocałowałam dziewczynę i to nie w roli zakładu, i nie chce cię od razu wciągać do łóżka. To źle wygląda z mojej strony - powiedziałam unosząc głowę i patrząc na nią
- Rozumiem - powiedziała i mnie pocałowała. Położyłam się spowrotem obok niej. Cholernie trudno jest się powstrzymać gdy już jest cię w takim stanie jak ja teraz.
- Przepraszam - odezwała się nagle i usiadła podpierając się na jednej ręce
- Za co? - zapytałam zdziwiona
- Po prostu pragnę być blisko ciebie... - powiedziała bawiąc się moją dłonią. Patrzyłam na nią nie odpowiedziałam - Chce poczuć, że jesteś na prawdę blisko, że to nie jest sen, że nie znikniesz... - powiedziała, a ja poczułam rozlewająca się falę ciepła jej słów po swoim ciele
- Nie zniknę, będę cały czas. Obiecuję - powiedziałam i pogłaskałam ją po twarzy. Jedno jest pewnie na pewno chce przy niej zostać tak długo jak tylko się da. Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. Widać, że była rozpalona tak jak ja.
- Dziękuję - powiedziała i się do mnie przytuliła. Odkryłam ją kołdrą i pocałowałam w czułko.
- Nie masz za co - powiedziałam a ona splotła nasze palce u dłoni i na mnie spojrzała
- Jest - powiedziała twardo patrząc mi prosto w oczy.
- Więc niby za co? - zapytałam
- Za to, że jesteś. Za to, że mnie nie olałaś i za to, że dajesz mi szczęście - poczułam jak wypieki zalewają moje policzki
- Nie masz za co. Po prostu jestem - powiedziałam i ją pogłaskałam po policzku
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top