A czemu nie kobieta...?
Sherlock resztę dnia spędził w swoim fotelu, myśląc. Czuł, że jest blisko, ale brakowało mu jakiegoś elementu.
Amber w tym czasie rozpakowała swoje rzeczy w swoim nowym pokoju, należącym kiedyś do Johna. Westchnęła zadowolona i wyjrzała przez niewielkie okno na Londyn. Nie wierzyła, że tak szybko uda jej się zdobyć aprobatę Sherlocka. Podobno był bardzo uparty i samolubny.
Zeszła do salonu. Sherlock dalej siedział w swoim fotelu, nawet się nie poruszając.
Dziewczyna usiadła za biurkiem i otworzyła laptopa. Musiała coś sprawdzić.
- John! - rozległ się wesoły głos pani Hudson. (Amber miała okazję ją poznać i staruszka była bardzo zdziwiona nową asystentką Sherlocka.) - Jak miło cię widzieć. Sherlock jest na górze, wchodź proszę. Jest z nim kobieta.
Amber przewróciła oczami.
- Kobieta? - zdziwił się Watson, wchodząc po schodach.
- Amber Arelun, miło mi. - podała dłoń zaskoczonemu, lekko siwiejącemu mężczyźnie w kraciastej koszuli, zaraz jak wszedł do salonu.
- John Watson.
- Wiem. Czytałam pana bloga.
- Miło mi. Sherlock? - podszedł do przyjaciela, ale ten siedział dalej nieruchomo. - Co mu się stało?
- Myśli. - dziewczyna znowu usiadła przy komputerze. - Mamy bardzo ciekawą sprawę.
- To nic tu po mnie. Mary mnie prosiła, żebym go spytał.. A zresztą, zrobię to jak będzie bardziej kontaktowy... Czyli mówisz, że teraz jesteś jego asystentką?
- Nie obraź się, że zajęłam twoje miejsce, ale..
- Spokojnie, ja już nie mogę rozwiązywać zagadek, a jemu - spojrzał na Holmesa - przyda się asystentka...
Westchnął i rozejrzał się po pomieszczeniu. Było zabałaganione różnymi dziwnym sprzętami. Nic się nie zmieniło...
- Czy to jest laptop Sherlocka? - zdziwił się John, patrząc na urządzenie leżąca na biurku przed dziewczyną.
- Tak. - odpowiedziała ze spokojem Amber.
- Odgadłaś jego hasło?!
- A tobie się nie udało?
John aż zaniemówił. Kim ona jest?!
- Na mnie już pora - powiedział.
Siedzący wciąż na fotelu Sherlock nawet się nie poruszył.
Watson podszedł do drzwi i ubrał płaszcz. Już miał wychodzić, ale obrócił się i spytał:
- A powiesz mi, jakie ma hasło?
Amber spojrzał na jego z uśmiechem.
- Nie.
John kiwnął głową, jakby spodziewał się takie odpowiedzi i wyszedł.
- Odgadłaś moje hasło?
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Jak?
- Pomyślałam. A teraz, skoro łaskawie wróciłeś do świata realnego, to może zajmiemy się tą zagadką?
Wstał niechętnie z fotela.
- Już prawie ją rozwiązałem. Ale potrzebuję jeszcze jednej informacji. Chodź, przeprowadzę na tobie eksperyment.
Nie bez strachu wstała i podeszła do niego.
- Zamknij oczy.
Spojrzała na niego, unosząc pytająco brwi, ale wykonała jego prośbę.
- Wyobraź sobie - zaczął krążyć wokół niej, mówiąc - że jesteś naszym ściganym. Zleciłaś mordercy zabójstwo pięciu mężczyzn. Pięciu słynnych muzyków.
- Musieli mu bardzo podpaść w przeszłości. - powiedziała, wciąż nie otwierając oczu.
- Otóż to. A potem wysłałaś mordercy karteczkę z szyfrem, gdzie może odebrać należną mu nagrodę.
- Użył szyfru na podstawie nut, bo tych pięciu mężczyzn było muzykami.
- Bardzo prawdopodobne, że właśnie dlatego. Ale potem, mimo wszystko zabijasz tego mordercę, upijając go najpierw w barze. Pytanie brzmi: dlaczego?
Zatrzymał się przed nią, przyglądając się jej.
- Może poznał jego tożsamość, a zależało mu na anonimowości?
- Każdemu, kto zleca zabójstwo, zależy na na anonimowości.
- Może jemu zależało jeszcze bardziej.
Otworzyła oczy i natrafiła na spojrzenie stalowoniebieskich oczu Sherlocka.
- Myślisz kimś sławnym?
- O sławnym i bogatym muzyku, który dopiero co podbija rynek.
Uśmiechnął się.
- Widzę, że dobrze wybrałem asystentkę.
Odwzajemniła uśmiech.
- Problem tkwi - usiadł w swoim fotelu - w tym, że nie znalazłem nikogo, kto by został w przeszłości odrzucony przez wszystkich tych mężczyzn, którzy stwierdzili, że się nie nadaje, a teraz odnosi sukcesy jako sławny muzyk.
Amber zamyśliła się.
- A szukałeś kobiety? To równie dobrze mogła być kobieta...
Podniósł głowę.
- Kobieta...
***
- Chwila, nie rozumiem. - Lestrade przyłożył dłoń do twarzy, pragnąc przetrawić wszystko, co mu powiedzieli. - Oskarżacie Meg Helington? Tę Meg Helington o... o zabójstwo?
- Dowody są niezbite. - powiedział Sherlock, przechadzając się po gabinecie inspektora. - Kiedy zaczynała swoją karierę wiolonczelistki została odrzucona przez wszystkich tych mężczyzn.
- Ale i tak osiągnęła sukces - dopowiedziała siedząca na krześle, naprzeciwko Lestrade'a Amber - i postanowiła się na nich wszystkich zemścić.
- Zwabiła ich wszystkich w jedno miejsce, szantażując ich...
- I wynajęła zabójcę, płacąc mu niemałą sumę. Na pewno znajdziecie w historii jej konta, że wypłaciła mnóstwo pieniędzy na nieznany cel.
- Ale później on poznał jej tożsamość. Groziło to jej karierze...
- ... więc umówiła się z nim w pubie...
- ... upiła go...
- ... i zabiła.
Lestrade spojrzał na nich, wytrzeszczając oczy.
- Widzę, że nowa asystentka ci służy. A co z tym kodem, znalezionym w kieszeni mordercy?
- To była informacja, gdzie może odebrać pieniądze. Nie mogła przecież dokonać przelewu, ani spotkać się z nim osobiście.
- Genialne...
- Raczej nie tak bardzo, skoro udało nam się to rozwiązać w jeden dzień.
Lestrade spojrzał na niego dziwnie, ale nic nie powiedział.
- To co teraz? - spytała Amber, gdy jechali taksówką na Baker Street.
- Szukamy nowej sprawy.
- Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło.
Spojrzał na nią. A czemu nie kobieta...?
- Możesz zostać.
Uśmiechnęła się.
- Ale masz już sobie nie "pożyczać" mojego laptopa.
- Zobaczę, co da się zrobić w tej kwestii...
+-+
Niezastąpiony duet detektywów rusza do akcji! Jakie przygody ich czekają?
Dziękuję Wam za morze komentarzy, naprawdę nie sądziłam, że będę miała tak szybko tylu aktywnych czytelników!
Tak na marginesie - są wśród Was fani HP? Bo (tak, wiem, chamska reklama... Ale co ja Wam poradzę, jakoś trzeba się zareklamować, tak już jest...) na moim profilu znajdziecie dwa opowiadania, właśnie z Harrym Potterem. Tu macie linka do tego, o które bardziej dbam ^^
http://my.w.tt/UiNb/yb79YX0LUA
Ale nie tylko dlatego pytam. Chciałam zahaczyć jedną sprawę o tematykę HP. Da się ją zrozumieć, bez czytania, ale...
Mam nadzieję, że zagadka się podobała.
Nika2299 Byłaś blisko ;) Nawet bardzo blisko... Czyżbyś czytała mi w myślach...?
Ten związek z kobietami i każdego z mężczyzn było jednoczenie taka skuchą, a z drugiej strony pomyślałam, że może właśnie tak zostali zwabieni do pubu - jakoś zaszantażowani. Nie uwzględniłam tego w opowiadaniu, ale tak mogło być.
Kolejna część za tydzień!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top