04 - 5.10.2018

Loki zawsze był tą odpowiedzialną osobą. Nie ważne czy chodziło o pierdoły typu praca domowa, czy nie prowadzenie po pijaku. Mama zawsze to w nim ceniła.

Cecha ta miała swoje plusy i minusy, jak wszystko. Robienie za darmowego kierowcę, bo na imprezach u Zoe unikał alkoholu było minusem gdy znajomi to wykorzystywali.

Wandę podwoził bo była jedną z najlepszych przyjaciółek, chociaż na głos nigdy tego nie sformuował. Pietro był bratem Wan i wypadało przynamniej zaproponować podwózkę. Podobnie sprawa się miała z Victorem.

Pierwszej w semestrze imprezy u Zoe Wanda za nic w świecie by nie odpuściła dlatego już o czwartej czekał na Visiona w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Wcześniej podjechał po Valerie, którą również zabierał na domówkę.

Pewnym utrudnieniem w drodze do akademika po rodzeństwo Maximoff byli Carol i Tchalla, którzy przyszli razem z Shadem.

- Loki mam gorąca prośbę do ciebie - zaczął Charles. - Podrzucisz mnie pod akademik, proszę?

- Po co dokładnie?

- Muszę dopilnować siostry, proszę, dorzucę się do paliwa.

Loki miał dwie opcje. Odmówić i przy okazji przekonać się o swojej teorii odnośnie Wakandyjczyka, albo się zgodzić. Tylko przez niechęć do skutku teorii wybrał drugą opcje.

- Na paliwo mnie stać, nie trzeba. Wsiadaj. A ty Carol? Co tu robisz?

Wywołana blondynka przestała się gapić na Val i odpowiedziała na pytanie.

- Twój brat mnie irytuje.

- To nie jest mój brat - powstrzymał się od wywrócenia oczami.

- Wolałam wyjść niż zmarnować dzień na bezsensownym siłowaniu się na rękę.

- Podwieźć cię do Zoe? - spytał, niewierząc w swoje czyny.

- Sama nie wiem.

- Nalegam. Prezentujesz się naprawdę w porządku.

Mówił najszczerszą prawdę. Dziewczyna wyglądała naprawdę dobrze w dżinsowej spódnicy do kolan, białej koszulce z nadrukiem NASA i z kurtką pilotką przewieszoną przez ramię. Pasowała jej taka stylizacja.

- Popieram Lokiego. Wyglądasz dobrze - powiedziała Valerie, czym ostatecznie przekonała Danvers.

- Niech wam będzie - studentka wsiadła do auta tuż obok Tchalli, a brunet mógł ruszyć.

- Jestem przekonany, że gdzieś cię już widziałem, ale na pewno nie na kampusie - powiedział Victor do Val.

Latynoska odpowiedziała, spoglądając na niego w lusterku.

- Pracuje w centrum handlowym. Jestem fryzjerką i już nie raz ogarniałam Wandzie jakąś fryzurę.

Vic i Tchalla pokiwali głowami, a potem wdali się w rozmowę, wciągając obie dziewczyny.

Loki prowadził przepisowo, nie wnikając jaki temat jest poruszany. Z dojazdem uwinął się w kwadrans.

Wakandyjczyk wysiadł zaraz po Visionie, podziękował i odszedł pod damski akademik.

Minął się z Wandą. Valerie zdążyła przesiąść się do tyłu. Dziękował sobie, że już wcześniej poruszył ten temat z przyjaciółką.

- Gdzie zgubiłaś brata? - wychylił się przez okno.

Maximoff nie odpowiedziała, przytulając się do swojego chłopaka.

- Mam trzymać dyskrecje co do waszej dwójki, prawda? - spytał parę z tyłu.

- Byłoby miło - uśmiechnęła się Carol.

- Nie ma problemu. Oficjalnie Val przyjechała ze mną.

Wanda zapukała w szybę, którą zdążył zasunąć. Otworzył drzwi.

- Cześć Lokes, cześć laski. Pietro już idzie. Zabieramy też Tchallę i jego siostrę?

- Czy ciebie Wan do końca pogięło? Nie mam aż tyle miejsca.

- Masz spory bagażnik.

- Pogięło cię. Mój bagażnik nie służy do przewożenia w nim ludzi. Mandaty nie są mi do szczęścia potrzebne.

- Mogłabym się dorzucić - zaproponowała Danvers.

- Nie prowokuj jej - odwrócił się do tyłu.

- Nigdy nie zostałeś złapany bo nie ma się do czego przyczepić - wtrąciła Thompson. - Jeździsz aż za bardzo przepisowo.

- Val!

- No co? Masz spory bagażnik.

- Nie znoszę cię - obrócił się, chcąc zatrzymać Wandę, ale ta już biegła do Wakandyjczyka. - Nie znoszę demokracji - mruknął, wiedząc, że jest na straconej pozycji. - Wysiadka bo będzie przemeblowanie.

Wysiadł i oparł się o zamknięte drzwi.

Potencjalni pasażerowie zebrali się wokół.

- Wanda rzuciła beznadziejny moim zdaniem pomysł, ale jestem w mniejszości. Także mogę wad przewieźć jeśli w razie mandatu się na niego zrzucicie. Oferta jednostronna.

- Nie ma najmniejszego problemu - Charles zgodził się od razu. - Mogę pokryć większą część w razie czego.

- Możemy zadzwonić jeszcze po kumpla? - spytała Shuri.

- Byle szybko.

Koleżanka Wakandyjki oddaliła się lekko na ubocze, aby wykonać telefon.

Pierwszoroczne odeszły od stereotypowego robienia się na bóstwo na studencką imprezę. Shuri miała białą sukienkę bez rękawów i z czymś na kształt golfa i białe trampki, włosy splotła w warkoczyki i ozdobiła je białymi koralikami w kilku miejscach. Jej koleżanka czarną koszulkę i dresy.

- Pete już schodzi - oznajmiła.

- Więc możemy rozdzielić miejsca.

- Przód jest mój! - Wan nawet w szpilkach była piekielnie szybka.

- Powinnaś siedzieć w bagażniku, to był twój pomysł.

Maximoff wystawiła do niego język, zajmując swoje zwyczajowe miejsce.

- Możemy we trójkę zająć bagażnik - zgłosiła się Wakandyjka, wskazując siebie, koleżankę i Petera Parkera wychodzącego z budynku.

- A co z wasza piątką?

- Usiądziemy chłopakom na kolanach - oznajmiła Carol. - To będzie najwygodniejsze rozwiązanie.

Nie wierzę, że to robię - pomyślał gdy znajomi pałowali mu się do samochodu.

Włączył się do ruchu poza terenem uczelni i skierował w stronę dzielnicy Zoe. Znał kilka objazdów, ale i tak na miejscu byli o szóstej.

Titan była przyzwyczajona, że Loki zawsze zjawiał się przynajmniej godzinę przed czasem. Miał u niej nawet swoje miejsce parkingowe, przed domem.

Poprosił Wandę o wyjęcie ze schowka zakupionej butelki wina.

Czarnowłosa wyszła z rezydencji jak tylko wjechał na teren posiadłości.

- Cześć Loki! - podbiegła i przytuliła go. - Dobrze cię widzieć.

- Ciebie też Zoe. Świetny strój - skomplementował ubiór składający się z białej koszuli i czarnych spodni w kant. - Ta pasko-kokarda jest genialna. Mam dla ciebie butelkę twojego ulubionego słodkiego wina.

- Dziękuję i za wino i za komplement - brunetka wspięła się na palce i cmoknęła przyjaciela w policzek. - Niezłą gromadkę sprowadziłeś - powiedziała, obserwując wysiadających.

- Byłem w mniejszości. Zapakowali mi pierwszorocznych do bagażnika.

- Nie wierzę. Twoje auto to świętość.

- Demokratycznie przegrałem.

- Biedaku ty mój.

- Ludzie jak macie jakieś mega cenne rzeczy, których nie chcecie zgubić to zostawcie je w bagażniku. Będą bezpieczniejsze niż w tłumie.

- Racja - poparła go Zoe. - Może pojeżdżą trochę z Lokim, ale nic wam nie zginie.

Bliźniaki Maximoff jako pierwsi poszli za radą bruneta. Reszta po chwili poszła za ich przykładem.

Laufeyson zablokował samochód pilotem i schował klucze do wewnętrznej kieszeni marynarki.

- Możecie śmiało wejść i się rozgościć - Zoe zachęciła pierwszych gości do wejścia. Z każdym się przywitała. Loki zapamiętał imię koleżanki Shuri, Michelle nazywana przez wszystkich M.J.

- Zoe poznaj proszę Valerie, kumpele z pracy. Pozwoliłem sobie ją zabrać.

- Nie widzę przeciwskazań. Miło mi cię poznać Valerie.

- Ciebie też - dziewczyny wymieniły się buziakami w policzek.

- Val pracuje w Sztuce Piękna - powiedział Loki.

- Nie gadaj! Dlaczego nigdy nie można się do was dostać?

- A czego innego oczekujesz po najlepszym salonie fryzjerskim po tej stronie Nowego Jorku? Poza tym dzwonisz na oficjalny numer. Potrzebujesz numeru kogoś ze środka, żeby umówić się na szybką wizytę.

- Mogłabym taki dostać? Błagam powiedz, że tak.

- Podeślę ci swój. Albo powiedz co chcesz zrobić. Ktoś kazał mi wziąć kuferek z zaopatrzeniem potrzebnym na wizyty domowe - latynoska uniosła omawiany przedmiot.

- Myślałam nad kolorowymi pasemkami. Coś na pograniczu różu i czerwieni.

- Potrzebuje jedynie przestrzeni i czasu.

- Mam własną łazienkę przy pokoju.

- Będzie idealna. Prowadź.

- Dzięki Lokes - Zoe ponownie objęła bruneta.

- Nic wielkiego. Zapamiętałem jak mówiłaś o farbowaniu.

- Peter nie pamiętał, a trąbię o tym od dawna. Jesteś boski Loki.

Zoe i Val udały się na piętro w celu koloryzacji, a Laufeyson został na dole, rozmawiając z Carol.



Peter 5.10.2018 18:30

Jazda w bagażniku była ciekawym doświadczeniem. Podobnie jak pierwsza studencka impreza.

Gospodyni zdawała się naprawdę w porządku. Przywitała się z każdym i wskazała najważniejsze kierunki.

Razem z M.J i Shuri najpierw skierowali się do kuchni. Zoe Titan była przygotowana na wielką imprezę. Pełne butelki różnych trunków alkoholowych i zwykłych zajmowały cały wielki blat wyspy kuchennej i wieżyczki czerwonych kubeczków. Na blatach wokół porozstawiane były plastikowe miski z przekąskami.

Studenci zrobili sobie po drinku i przeszli na taras przy salonie, gdzie Maximoff rozmawiała z nastolatką zajmującą się sprzętem muzycznym.

Zajęli miejsce w odpowiedniej odległości od parkietu, tak żeby muzyka nie zagłuszała im rozmowy.

Powoli zaczęli pojawiać się kolejni goście. Wróciła Zoe w odmienionej fryzurze pod ramię z chłopakiem.

Gdzieś w tłumie migali mu później kuzyn i współlokator rozmawiający lub bawiący się.

Pozwolił żeby Shuri wyciągnęła go kilkukrotnie na parkiet. Zdążył ją poznać i polubić.

Wakandyjka była pozytywnie zakręcona i mega inteligentna. Naprawdę dobrze się z nią bawił.


Wanda 5.10.2018. 21:00

Maximoff spędziła większość wieczoru tańcząc z Victorem. W przerwach między piosenkami siadała na uboczu i rozmawiała ze znajomymi. Nie potrzebowała alkoholu do dobrej zabawy dlatego w czasie całej domówki wypiła zaledwie dwa drinki.

Po trzeciej godzinie pobytu, kiedy dziewczyny z kierunku chwaliły pracę Val, też wdała się w rozmowę.

- Val jest mistrzynią. Urodziła się z nożyczkami w rękach.

- Nie dziwię się więc, że pracuje w najlepszym salonie na State Island - powiedziała Emma. - Geez jak ja bym chciała się tam dostać.

- Podeślę mój numer chętnym - zaproponowała Thompson. - Najlepiej jak będziecie dzwonić kilka dni przed terminem, żebym mogła wszystko sobie pozapisywać. Pod presją czasu pracuje dość dobrze, ale kiedy mam odpowiedni zapas to tworzę cuda. Zeszłoroczna stylówka Lokiego powstała spod moich rąk.

- Połowa kampusu się za nim wtedy oglądała. Ja się za nim oglądałam.

- A co na to Quill? - zdziwiła się Wanda.

- A co mógł? Ja mu awantur nie robię jak się zagapi na inne cycki. Dlaczego on miałby je robić mi? Zaufanie to podstawa jakiejkolwiek relacji.

- Bardzo dojrzale, czasami mam wrażenie, że większość moich klientek mentalnie siedzi w podstawówce. Wysłuchuje tylu historyjek, że mam afer związkowych powyżej uszu.

- Ja mogę ich powysłuchiwać. To dobre ćwiczenie z profilami psychologicznymi.

- Możesz wpaść jutro jeśli chcesz. Nicki, DJ, ani dziewczyny nie będą mieć nic przeciwko.



Na moim serwerze mam kanał na pisanie na żywo i zastanawiam się czy nie zrobić tego we wtorek koło 14

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top