Przybysz z niewiadomo skąd
3
*Pov: Elizabeth Williams*
Skończyłam czytać. To na pewno jakiś głupi dowcip..., ale może lepiej jak pokaże to mamie?
Zbiegłam na dół, a Susann spojrzała na mnie z zaskoczeniem, lękiem i troską.
-Czy coś się stało? Znowu uderzyłaś się w nogę? Trzeba cię bardziej pilnować, żeby mój aniołek sobie krzywdy nie zrobił...
-Nie, nie uderzyłam się, ale tak coś się stało - powiedziałam niepewnie, a gdy zobaczyłam minę mamy dodałam- Ale to nic złego- pomachałam w jej stronę ręką z listem
Susann wzięła pergamin i przez chwilę czytała list ze zmarszczonymi brwiami. Oczy coraz bardziej jej się rozszerzały. Nagle odrzuciła list na stół, podbiegła do mnie. Cofnęłam się, nie wiedząc co matka chce zrobić, ale ona objęła mnie (prawie mnie dusząc).
-Moja Elizabeth jest czarodziejką! Nawet nie wiesz, jak mamusia jest z ciebie dumna!
-Czyli ty w to wierzysz? - zapytałam- I puść mnie, bo się zaraz uduszę! - powiedziałam odpychając się od mamy, zniesmaczona jej reakcją.
Zachowywała się... dość dziwnie jak na nią. Przypominała małe dziecko cieszące się z nowej lalki.
Na szczęście ten jaki Hagrid pomoże mi załatwić wszystkie przybory. Susann pewnie kupiłaby mi wszystko z falbankami i najlepiej na różowo.
Pewnie każdy by stwierdził, że przesadzam, ale ja ledwo dałam radę namówić ją by przemalować ściany mojego pokoju na beżowy (oczywiście z różowego).
-A od kogo te listy? - spytałam by zmienić temat, ale się nie udało
-Będziesz wyglądała jak wróżka! Elizabeth czarodziejką!
-Mamo..., ale ty wiesz, że z nami nie idziesz? W sensie ze mną i z Panem Hagridem?
Nagle uśmiech spełzł z twarzy matki:
-Jak to? A ja?
-Prawdopodobnie nie... Tylko potrzebuję na to wszystko pieniędzy...
- Oczywiście skarbie- powiedziała na nowo z uśmiechem- Mamusia do ci na wszystko pieniążki, ale potem, jak wrócisz, masz mi wszystko pokazać.
-Jasne- powiedziałam krzyżując za sobą palce.
-Teraz id się przebrać, bo jak wychodzisz to musisz ładnie wyglądać.
Poszłam z powrotem na górę, ale nie po to by się przebrać. Nie muszę robić wszystkiego co ona mi każe. Nie będę niewolnicą swojej własnej matki.
Usiadłam na łóżku i wertowałam dalej list. Szukałam informacji na temat tego innego wiata, choć dalej nie wiedziałam czy on naprawdę istnieje.
Nic nie znalawszy, zaczęłam się zastanawiać, tak na poważnie, czy to może być sen. Uszczypnęłam się parę razy, ale ni obudziłam się. Jeśli to prawda i będę uczęszczała do Hogwartu, zamiast zwykłego gimnazjum, to moja mama nie będzie mogła do mnie przyjechać by mnie odwiedzić? To by było naprawdę pocieszające, gdyby Susann nie mogła kontrolować mnie na każdym roku: robiłabym co chce... nosiłabym co chcę... Nie miałabym narzuconego gustu, ubrań, emocji i manier. Mogłabym być wolna, tak samo jak wczoraj w nocy...
Właśnie. Przypomniał mi się jeden szczegół, który mi się "przywidział": Latający samochód.
Może to ma jakiś związek? Ten magiczny świat wtrącił się do mojego życia zaraz po tym zdarzeniu. Może to nie było zwykłe przywidzenie? Możevto naprawdę się zdarzyło? W zasadzie to by było zabawne jeśli czarodzieje przemieszczają się latającymi samochodami. Tak jak w science fiction.
No cóż zbliża się 12⁰⁰ i za 30 minut przyjdzie CZARODZIEJ. Będę mogła się upewnić czy to wszytko istnieje. Z pewnością będę się dopytywać o magię.
Teraz już nie mogłam usiedzieć w miejscu. Nawetczytanie nie mogło mnie uspokoić. Musiałam zająć czymś ręce.
Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam do saloniku. Mama spojrzała na mnie z szokiem (nie wiedziałam dlaczego). Dowiedziałam się dlaczego:
-A ty nie miałaś się przebrać? Masz jeszcze chwilę, może się przebierzesz? Masz tą nową różową sukienkę z falbankami, wyglądałabyś w niej prześlicznie...
-Dobrze- powiedziałam myśląc szybko- założę najlepsze ubrania jakie mam- powiedziałam odwracając się, by wrócić tam skąd przyszłam.
Otworzyłam szafę. Większość ubrań była, oczywiście, różowa. Były też fioletowe, białe i beżowe ciuchy.
Wybrałam luźną, fioletowo-niebieską bluzkę (jedyna luźna jaką mam). Zostałam w beżowych, krótkich spodenkach.
Zbiegłam po schodach, a Susann usta. Pewnie była przerażona ubraniami, które ubrałam. Lecz wtedy usłyszałyśmy łomotanie do drzwi.
--------------------------------------------------------------
Siemka!
Jak tam u was?
Dawno nie wstawiałam rozdziałów tutaj i mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Jak myślicie, kto przybył do Elizabeth?
I czy jej matka pójdzie z nimi?
To w następnym rozdziale.
Do następnego<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top