Jeszcze jedna rzecz...
*Pov: Elizabeth Williams*
-Stara różdżka... zaiste bardzo stara... Stworzona jeszcze przez mojego ojca...-
Wzruszyłam ramionami. Myślałam, że coś z nią nie tak. Przynajmniej mam różdżkę. - ja nie eksperymentuje z innymi rdzeniami niż włos z ogona jednorażca, włókno ze smoczego serca i pióro feniksa... Prawdę mówiąc zastanawiałem się, czy w ogóle znajdze właściciela...- Odpowiedpowiadał na moje pytanie pan Oliwander. Zauwarzyłam, że gdyby mógł to by mówił jescze z pół godziny, a mi się nie chciało tego słuchać więc postanowiłam mu przerwać:
-Przepraszam pana, ale pewnie ma pan kolejne osoby do obsłużenia więc... czy możemy już przejść do formalności?- może zabrzmiało to trochę nieodpowiednio, ale naprawdę nie chciałam spędzić tutaj kolejnej godziny.
Podziękowałam, zapłaciłam i opuściłam sklep. Lista potrzebnych rzeczy do szkoły była kupiona, ale zastanawiałam się jeszcze przez chwilę.
-Hagrid. Czy możemy wstąpić do sklepu zoologicznego?- widząc minę gajowego dodałam- Czyli do sklepu ze zwierżetami
-A, jasne Eliz. To ten tam
Strażnik kluczy wzkazał na sklep z napisem: "Magiczna Menażeria". W podskach weszłam do tego budynku. Było w nim pełno klatek ze szczurami lub myszami. Sama nie wiem. Były też tam koty, żółwie, króliki i inne magiczne i nie magiczne zwierzęta.
Podeszłam do lady za którą stała pulchna kobieta o miłej twarzy. Na oko dalabym jej pięćdziesiąt lat:
-Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
-Gdzie mogę znaleść sowy?- zapytałam śmiało
Słyszałam wcześniej od Hagrida, że czarodzieje komunikują się ze sobą za pomocą tych ptaków, a dokładniej przenoszą listy.
-Jasne choć za mną
Pani zaprowadziła mnie do wielkiej grzędy gdzie siedziały każdej wielkości sowy. Od Brązowo rudych uszatek po białe jak czyste płótno sowy śniezne. Znalazły się tam sowy wielkości piłki tenisowej ale były też takie co zajmowały przestrzeń, którą zajmuje owczarek niemiecki.
Długo się nie zastanawiałam i wybrałam sporego puchacza o brunatnej barwie piór. Pomyślałam, szybko, że duża sowa uniesie więcej i wrazie paczki czy grubszego listu nie spadnie na ziemię.
Zapłaciłam za zwierzę i klatkę (jeszcze mi gdzies odleci). Z zestresowanym Rubeusem u boku wszylam z sklepu magiczno-zoologicznego.
Powrót nie zajął nam tak długo jak przybycie... chociaż może to wina tego, że sowa cały czas zaczepiała mnie po drodze. Co chwila musiałam tłumić śmiech, co z resztą mi się nie udawało. Przydałoby mu się jakieś imię...
Jeśli chodzi o książki i resztę sprzętu to zapakowałam je do torby, która była dość mała, ale w środku miała znacznie więcej miejsca. Zapomniałam wspomnieć, że ją też kupiłam. Jedyne co było poza nią to sowa i różdżką.
Niby zwykły drewniany kijek, a ma magiczną noc. Przecierz wszyscy będę się na mnie gapić jak na głupka jeśli zacznę wymachiwać ją na podwórku. Jestem ciekawa jak wygląda Hogwart...
-Dobra Eliz, już jestesmy!- chrząknął Gajowy, kiedy dotarliśmy pod drzwi mojego domu.
Zamyśliła się (co wczesniej się jej nie zdarzyło) i faktycznie nie zauważyła, kiedy wkroczyli na znane jej tereny. Hagrid zapukał ogromną pięścią w drzwi frontowe i od razy, jak z próby strzelił, się otworzyły.
To Sussan, cała w nerwach nie mogła nic zrobić, bo tak się martwiła o mnie. Myślała, że może coś mi się stało, że nie było mnie aż cztery godziny.
Była tak uradowana, że widzi swoją Eliziunię całą i zdrową (naprawde użyla tego słowa), więc nie zmartwił jej widok huhającej sowy. Zabrała ciężką torbę od Hagrida, dla którego ona nic nie ważyła. Popędziła podopieczną od razy do swojego pokoju i pożegnała olbrzymiego człowieka.
-Do zobaczeniaw Hogwarcie, Hagridzie! - pożegnałam się zza rogu
--------------------------------------------------------------
Hejka!
Tak nie zapomniałam o moich (prawie nieistniejacych) czytelnikach, ale..
Zanim coś więcej dodam, chce zadedykować tą część pewnym osobom za pierwszą gwiazdkę i za pierwszy komentarz w tej nabazgranej paplaninie
Dziękuję klapeczki_w_zabecki bardzo mi miło, że ta niewydarzona książka się spodobała (przynajmniej wiem, że amm kilku czytelników<3). Dałyście mi motywację do pisania dalej :D
A teraz, coraz barzdziej zbliżamy sie do rozpoczęcia roku szkolnego
I jak myslicie? Czy wyjątkowość tej różdżki bedzie miała na coś wpływ?
Do nastepnego, buziaki<3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top