#4 |,,Pasują mi do rurek"|

Rozejrzał się zdumiony. Na biurku nie było żadnej karteczki czy bilecika od nadawcy tajemniczego pudełeczka. Oznaczało to, że sam musi wybadać kto mu to podrzucił.

Postanowił je obejrzeć. Było bardzo ładne: małe, w kształcie sześciokąta, z czerwonymi wzorami na wieczku. Nie wiedział, co może się w nim znajdować.

Powoli odchylił drobną pokrywkę. Zdziwił się niepomiernie.

We wnętrzu znajdowała się jakaś... broszka? Była nawet fajna. Miała postać jakiegoś kryształu, może ametystu, otoczonego czterema białawymi, misternie wykonanymi stalowymi elementami.

Nie zdążył się jej dobrze przyjrzeć, a już usłyszał wezwanie na obiad. Szybko zamknął pudełko na upominek i poszedł do jadalni. Nie mógł przy tym przestać myśleć o tym że tajemniczy podarek podejrzanie błyszczał, ale szybko stwierdził że to pewnie przez oświetlenie padające na ten kryształ w środku.

Czekał tam na niego ojciec.

Rzucił okiem na jedzenie. Potrawka z kurczaka z sosem i ryżem wyglądała smakowicie. Nałożył sobie porcję i zasiadł obok Pierre'a, który oznajmił mu:

- Synu, słyszałeś pewnie o tym całym Królu Pszczół?

- Tak, nawet go zobaczyłem. Dlaczego pytasz?

- CO!? Ty go widziałeś? Gdzie?

- Nie mów, że będziesz fanboyem złoczyńcy - sarknął cicho.

- To poważna sprawa! Przecież mogło ci się coś stać!

- Spokojnie. Zachowujesz się jak Michael po ekstazie. Znaczy szalejesz.

- Nie tymi słowami! - odetchnął. - Przepraszam, że zacząłem krzyczeć. Ale to złoczyńca o jakiś tajemniczych supermocach! Proszę, nie narażaj się mu i bądź ostrożny. Nie chcę stracić też ciebie, i to przez debila w futerku pod szyjką. To byłoby upokarzające.

- Dobrze tato. Będę uważny. Obiecuję.

Dalsza część posiłku przebiegła w klimacie czysto rodzinnym.

Panowie Agreste rozmawiali o różnych rzeczach, począwszy od ocen Gabriela, przez gorące ostatnimi czasy powietrze, po ewentualne niebezpieczeństwo wojny nuklearnej.

Po około godzinie, gdy obaj skończyli popijać herbatę z małych filiżanek, każdy wrócił do siebie; młodszy do jego pokoju a starszy do gabinetu.

Nastolatek wparował przez dębowe drzwi do pomieszczenia. Zamknął je na klucz, bo nie chciał aby ktokolwiek mu przeszkadzał.

Zbliżył się do swego biurka. Na blacie nadal leżała czarna szkatułka w czerwone wzory.

- Całkiem niezłe ornamenty - stwierdził. - Pasują mi do rurek.

Otworzył prezencik ponownie. Postanowił go przymierzyć i sprawdzić, czy pasuje mu do ulubionej koszuli.

Kiedy tylko dotknął kamyczka, w całym pokoju rozbłysło lawendowe światło. Po chwili znikło, a w jego miejscu pojawiło się małe, fioletowe stworzonko.

Miało bardzo dużą główkę, mniejszy od niej tułów a na pleckach rozłożyste skrzydełka, jak u motyla. Oczka w kolorze fiołków patrzyły na niego uważnie. Na łebku znajdowała się para cienkich czułek. Chłopak patrzył na to coś, jak urzeczony, choć w pierwszej chwili pomyślał, że to mutant.

- Witaj Gabrielu Fèlixie Agreste - odezwało się - Jestem Nooroo, Kwami Motyla i od dziś będziesz moim właścicielem i superbohaterem. Twoją bronią po przemianie będzie magiczna, niezniszczalna laska z ukrytym w niej sztyletem. Będziesz mógł zmienić ludzi w podobnych tobie, czyli dasz im supermoce a w zamian oni pomogą ci walczyć z Królem Pszczół. Zrobisz to za pomocą tak zwanej akumy. To motyl, który kontroluje przemiany twoich przyszłych pomocników. Musisz uważać, z pomocą jakiego hasła się transformujesz. Gdy za pomocą słów ,,Nooroo, daj mi motyle skrzydła", zmienisz się w Motyla czyli swoje dobre wcielenie. Akuma będzie wtedy biała z fioletowymi refleksami. A gdy użyjesz formułki ,, Nooroo, daj mi mroczne skrzydła", przybierzesz postać złego Władcy Ciem. Zamiast białej, akuma będzie czarna. Ale ty używaj TYLKO hasła do przemiany w Motyla. Nie możesz pozwolić, aby mrok powiązany z Władcą Ciem cię przeniknął. Wtedy już nigdy nie będziesz taki sam... Ale to na razie nieważne... Twoją specjalną umiejętnością jest Motyli Rój. Wtedy akuma rozmnoży się i całe mnóstwo ludzi otrzyma tę samą moc, co pierwszy zakumizowany. Aby to aktywować, musisz po prostu krzyknąć ,,Motyli Rój!". Po użyciu tego będziesz miał tylko pięć minut do przemiany zwrotnej. Gdy się to stanie, z powrotem staniesz się zwykłym człowiekiem. Nikt nie może cię wtedy zobaczyć! Wtedy muszę odzyskać energię. Najlepiej, gdybyś karmił mnie jagodami. To na razie byłoby tyle.

Szesnastolatek stał jak słup soli. Po monologu Nooroo musiał przetworzyć w głowie te wszystkie informacje.

Wciąż w szoku, postanowił po prostu położyć się na dywanie i ochłonąć.

- Nooroo...

- Słucham Gabrielu?

- Czyli będziesz takim moim kumplem? Mogę o tobie powiedzieć Emilie?

- Absolutnie nie. Muszę pozostać sekretem, tak jak twoja nowa tożsamość.

- Ok. To mogę ci wyznać wszystko, a ty nikomu nie wyglądasz?

- Nawet, gdybym nie był tajemnicą, nie rozpowiedziałbym nikomu o twoich sprawach osobistych.

- Uff... Ulżyło mi. A więc... Czy to dziwne, że po wiek wieków chcę nosić te rurki, bo podobają się jednej dziewczynie. Albo że ostatnio uratowałem staruszka który spadł z dachu? Czy to że czasem gadam z wymyślonym kumplem Marcusem, też?

- Trochę, tak i definitywnie tak. Matko...

- Co jest?

- Zawsze ja muszę opiekować się tymi dziwnymi. Nawet Plagg nie dostaje dziwnych osób. No cóż, chyba każdy Motyl musi być jakimś ekscentrycznym artystą...

- W zasadzie to ja też tworzę sztukę...

- To by wszystko wyjaśniało. I jak? Chcesz wypróbować nowe możliwości Motyla?

- A wiesz co? Bardzo chętnie. Nooroo, daj mi motyle skrzydła!

Kwami zostało wchłonięte przez jego nowa, magiczną ozdobę. On sam został otoczony całym mnóstwem jasnofioletowych iskierek...

*****
No hej! Tutaj autorka! Chciałam wam bardzo, ale to bardzo podziękować za całe sto wyświetleń mojej ,,ksiONszki na poprawę humoru". Jesteście wspaniali! Dzięki 💖

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top