Rozdział 29- Znaczenie słowa "Głupek"
W tym rozdziale występują sceny zbliżenia cielesnego, nieodpowiednie dla wszystkich. Jeśli takie sceny Cię gorszą, po prostu pomiń.
Dziękuje i Miłego Czytania ^^
Seth
Zerknąłem przez okno.
Słońce zaszło już jakiś czas temu, więc poza światłem ulicznych latarni, ciężko było coś dostrzec.
Wróciłem do robienia kolacji.
Właściewie nie byłem za bardzo głodny, ale nie miałem co robić.
Albo po prostu nie chciało mi się noc robić.
Cass był ciągle w swojej dorywczej pracy, a ja od pół dnia siedziałem sam w domu.
Zdąrzyłem pouczyć się do kolokwium, porozmawiać z rodzicami, posprzatać mieszkanie, nakarmić Misę i posprzątać jej kuwety, pozmywać naczynia, pooglądać telewizję i jasna, cholera jak mi się nudzi!
Westchnąłem zirytowany.
Miałem ochotę spędzić czas z Cass'em. Niezależnie czy byłoby to pobjeganie po lesie i wygłupianie się, czy leniwe leżenia na kanapie.
Od kiedy zaczęły się studia mamy bardzo mało czasu dla siebie.
W ganianie pomiędzy naszymi studiami i pracami dorywczymi, ledwo się widzimy.
Nasza komunikacja polega na sms'ach, albo karteczkach samoprzylepnych na lodówce. No dobra, powiedzmy, że raz na dwa dni zdarzy się całus w biegu.
Jednak życie w liceum było łatwiejsze. Ile wolnego czasu wtedy było.
A teraz nawet jak jest wolny czas to i tak nie ma co robić. A już na pewno nie ma jak za bardzo spędzić tego czasu z ukochaną osobą.
Tak się zdenerwowałem krojąc tą marchewkę, że przeciąłem sobie palec.
-No, żesz cholera jasna!- przeklnąłem pod nosem.
Wsadziłem tylko palec pod kran, a potem dokroiłem marchewkę do końca i wrzuciłem ją na patelnie.
Stałem tak nad płytą indukcyjną z drewnianą łyżką w ręce.
Patrzyłem tępo w szklaną, zaparowaną pokrywę.
W pewnym momencie zacząłem się niecierpliwić.
Tupałem jedną nogą, jakby to miało przyśpieszyć smażenie się jedzenia.
-Smażysz się, czy się nie smażysz?!- w końcu warknąłem zirytowany.
-I on się smaży, albo nie smaży- usłyszałem głos przy uchu i poczułem ręce oplatające moją talie.
-Cass!- zdziwiłem się, odchylając lekko głowę, aby na niego spojrzeć.
-No Dzień Dobry, a raczej Dobry Wieczór- zaśmiał się cicho i pochylił, aby złożyć na moich ustach czuły pocałunek.
-Hej- rzuciłem, uśmiechając się szczęśliwy. Po czym dodałem, podnosząc pokrywkę i mieszając jedzenie- Nie miałem jeszcze być w pracy przez następne trzy godziny?- zapytałem, zerkając kątem oka na zegarek wiszący na ścianie.
-Miałem, ale wypuścili mnie wcześniej- odpowiedział składając pocałunek na moim karku- A co, nie cieszysz się z niespodzianki?
-Wcale nie cieszę się, że w końcu od początku studiów... To będzie dwa miesiące...W końcu zobaczyłem swojego chłopaka na dłużej, niż sekundę. No dobra. Widziałem się dłużej jak sypiałeś po pracy.- powiedziałem rzucając mu rozbawione spojrzenie.
-Trochę przesadzasz- zaśmiał się- W weeknendy mamy całe osiem godzin dla siebie. Zazwyczaj.
-Zazwyczaj- zaznaczyłem jego ostatnie słowo.
-Łapiesz mnie za słówka- przewrócił oczami, po czym położył brodę na moim ramieniu.
-Sam dodałeś to "zazwyczaj"- zaznaczyłem, zmniejszając siłę grzania na płycie.
-Mówię, że łapiesz mnie za słówka. Tak mi się powiedziało- oznajmił, po czym zmienił temat- Co tam gotujesz?
-To jest dobre pytanie- odpowiedziałem mu, unosząc pokrywkę, po czym dodałem- Skroiłem tu prawie połowę lodówki i będę szczery. Ni chuja nie wiem, czy to jest jadalne.
Słysząc moje słowa, czarnowłosy się głośno roześmiał.
Po czym otworzył szufladę niedaleko, zabierając z niej widelec.
Nałożył jedzenie na widelec i podmuchał, aby trochę ostygło. Po czym spróbował.
Milił to przez chwilę, po czym puścił mnie i otworzył szafkę z przyprawami.
Wyjął z tamtąd parę torebek i plastikowych tubek z jakimiś dziwnymi nazwami. Nigdy nie potrafiłem używać tego proszkowanego gówna.
Wsypał w ilościach... jakiś każdy produkt, po czym odłożył je na miejsce.
Wziął ode mnie drewnianą łyżkę i zamieszał.
Potem wziął widelec i nałożył trochę podtykając mi pod nos.
Zerknąłem na niego, ale odgarniając sobie loki, zjadłem zawartość widelca.
-Dobre- skomentowałem z uśmiechem, po czym popatrzyłem na zadowolonego alfę- Przemianuje Cię z wilka na wróżkę. Bo to jest wręcz magiczne jak potrafisz z moich śmietnikowych potraw zrobić danie godne pięciogwiazdkowej restauracji.
Widziałem, że moje słowa sprawiły mu radość.
-Z twoimi potrawami po prostu nie jest tak źle. - rzucił po czym, grzebiąc na patelni, nadział coś na widelec- Nawet jak do leczo-podobnego dania, dodajesz brzoskwinie.
-Ja pierdole- skomentowałem to, robiąc face palma- Kiedy ja to tam dałem?
Alfa zaśmiał się, po czym pochylił nade mną i pocałował w policzek.
Podniosłem na niego wzrok, akurat kiedy zjadał brzoskwinie z widelca.
-Weź tego nie jedz, bo się zatrujesz- rzuciłem, patrząc czy na patelni jest więcej brzoswini.
Było.
Chciałem ją wybrać, ale czarnowłosy mnie powstrzymał.
-Może Cię to zdziwi, ale nawet pasuje- oznajmił, przyciągając mnie do siebie, aby znów przytulić od tyłu.
-A potem będziesz siedział na kiblu bite pięć godzin- fuknąłem na niego i zabrałem mu widelec, wyciągając kawałki brzoskwini z potrawy.
Po chwili się zatrzymałem i spojrzałem z niedowierzaniem na patelnie.
-Czy to jest... truskawka?- zapytałem tępo.
Cass pochylił się, chwycił za widelec i nabił na niego przypuszczalny owoc.
Po czym, ku mojemu przerażeniu, zjadł.
-Tak, to truskawka- stwierdził po chwili.
-Weź nie jedz tego wszystkiego, bo się zasrasz na śmierć.- zabrałem mu w przerażeniu ten widelec. Patrząc z powrotem na patelnie uznałem, że już się zrobiło, więc wyłączyłem płytę indukcyjną i rzuciłem do alfy- Idź umyj ręce i siadaj do stołu.
-Dobrze, Kochanie- ostatnie słowo szepnął mi do ucha, chuchając mi potem do niego.
Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
-Głupek- skomentowałem to, rumieniąc się i powstrzymując od uśmiechu.
Nałożyłem dwie porcje, jednocześnie wyjmując z dania wszystkie owoce.
Położyłem oba talerze na stole w salono-jadalni. Wróciłem do kuchni jeszcze po sztućce, pucharki i czerwone wino.
Skoro już spędzamy ze sobą wieczór, to może być przecież przyjemniej.
Przez chwile myślałem nad świeczką, ale uznałem, że to by była już przesada.
Gdy skończyłem nakrywać do stołu, usiadłem na swoim miejscu i czekałem na alfę.
Długo czekać nie musiałem, bo już po chwili przyszedł.
-Normalnie brakuje tylko świeczki- skomentował z szerokim uśmiechem.
-Litości- jęknąłem widzac jak bierze wspomniany przedmiot i zapalniczkę.
-Sam zrobiłeś z tego romantyczny wieczór- wypomniał mi i stawiając woskową wigurkę na środku stołu, zapalił ją.
Po chwili po całym pokoju rozszedł się piękny zapach wanilli.
-A jednak Ci się podoba- skomentował, siadając.
-Wole twój zapach kakaa- powiedziałem szczerze, wyciągając ręke i palcami przejeżdżając po jego szyji.
Mruknął zadowolony na ten gest.
-Ja za to kocham twój zapach pomarańczy- rzucił z uśmiechem.
Zabrałem swoją dłoń.
-Lepiej jedzmy, zanim wystygnie- powiedziałem, łapiąc za widelec.
Poczułem wtedy jak coś przejeżdża mi po nodze.
Schyliłem się, aby wierzchem dłoni pogłaskać kotkę.
Biała kocica leniwym krokiem podeszła do swojego właściciela i otarła o jego mogę.
-Cześć Misa, leniuchu- przywitał się z kotem drapiąc ją pod bródką.
Sama kotka po chwili odsunęła się od alfy, łypnęła na naszą dwójkę, po czym sobie poszła.
Oboje z chłopakiem odprowadziliśmy ją wzrokiem.
-Jesteś pewien, że ten kot nie jest ponad przeciętnie inteligentna?- zapytałem, po raz kolejny odkąd zamieszkałem z kotem pod jednym dachem.
-Sam się zastanawiam- odpowiedział mi tak samo jak zawsze.
-Dzisiaj przyszła do mnie, gdy roboodkurzacz się rozładował w kącie salonu. A nawet nie była w salonie!- opowiedziałem dzisiejsze zdarzeni- Ten kot mnie czasami przeraża.
Słysząc moje słowa, alfa się cicho zaśmiał.
Zjedliśmy kolacje, rozmawiając o różnych rzeczach.
Gdy skończyliśmy, alfa oznajmił, że on umyje naczynia. Ja zgasiłem świeczkę i wyrzuciłem butelkę po winie do szkła.
Zerknąłem na pochłoniętego swoimi myślami, czarnowłosego myjącego naczynia.
Tak cholernie się za nim stęskniłem.
Była środa, a ostatnio mieliśmy kilka godzin dla siebie w sobotę.
Chciałem spędzić z Cass'em kilka miłych chwil, tak abym potrafił wytrwać do weekendu.
Miałem nawet głupi pomysł, jakie to mogło by być "kilka miłych chwil".
Widząc, że płucze ostatni kieliszek, podszedłem do niego cicho.
Przytuliłem go od tyłu, jak on to ma w zwyczaju. Jednocześnie stając na palcach, zassałem się ustami na jego karku.
Alfa mruknął, dając mi do zrozumienia, że mu się to podoba.
Uśmiechnąłem się, wkładając mu ręce pod koszulkę i palcami dłoni zacząłem badać linie jego mięśni na torsie.
Słyszałem jak alfa zakręcił kran, tym samym przestając myć naczynia.
Obrócił się w moich ramionach, pochylając do moich ust i całując je.
Jednocześnie złapł mnie za pośladki, zmuszając do oplecienia nogami jego bioder.
Przeszedł tak ze mną kawałem i usadził na czystym blacie.
Odsunął się od moich ust, przechodząc z mokrymi pocałunkami na żuchwę, a potem szyję.
Mruknąłem, odchylając głowę do tyłu, aby miał lepszy dostęp.
Doskonale wiedziałem, że w tym momencie oboje jesteśmy cholernie napaleni.
Tak bardzo stęskniliśmy się za sobą, że nawet najmniejszy pocałunek podniecał potrójnie.
Stopą zacząłem krążyć po jego udzie, a rękoma zataczałem kółka na jego bokach.
W pewnym momencie Cass zdjął ze mnie koszulkę, a ja wykorzytując okazje zdjąłem też tą jego.
Po czym przyciagnąłem go do siebie namiętnie całując.
Uśmiechnąłem się zadowolony, widząc jak alfa nie może przejąć inicjatywy.
-Nie dominującą alfa- zakpiłem, gdy odsuneliśmy się od siebie na kilka centymetrów.
-Jakiś ty cwany, jak na kogoś kto ma na twarzy wypisane "Błagam, bierz mnie w tej chwili"- odpowiedział mi równie kpiąco.
-Oh, to teraz mówimy o tym, co kto ma wypisane na twarzy?- zapytałem ze złośliwym uśmiechem, przejeżdżając palcem od jego ucha, aż po linie jego spodni. Na ostatni dotyk, poruszył się nie spokojnie.- Jeśli tak, to ty masz na twarzy wypisane "Błagam, pieprzmy się".
Na moje słowa alfa o dziwo się uśmiechnął perfidnie, po czym pochylił do mojego ucha.
-Nie będę zaprzeczał- powiedział, po czym przegryzł lekko płatek ucha.
Z moich ust uciekł jęk.
-Czyżbym słyszał "Błagam, pieprz mnie"?- zaśmiał się gardłowo.
-G- głupek- wyzwałem go, czerwieniąc się.
-Wyzywasz mnie od głupków, zawsze, gdy coś Ci się podoba, ale nie chcesz tego przyznać- oznajmił, po czym zassał skórę na moim obojczyku.
Nie potrafiłem odgryźć się alfie. Mój umysł był już zbyt zmącony odczuwaną przyjemnością.
-Cass- jęknąłem, gdy alfa robił mi kolejną z rzędu malinkę.
Alfa spojrzał na mnie z dołu, po czym się ode mnie odsunął.
Zazwyczaj mniej więcej w takim miejscu kończyliśmy, ponieważ nie byłem jeszcze gotowy na więcej.
Ale teraz.
Złapałem alfę za rękę i przyciagnąłem do siebie całując, jednocześnie kładąc jego dłonie na moich biodrach.
-Seth, czy ty...?- zapytał cicho, gdy odsuneliśmy od siebie usta, aby zaczerpnąć powietrza.
-Uhm- potwierdziłem lekkim skinięciem głowy.
-Nie jesteś przypadkiem pijany? Nie chce, żebyś potem żałował- mruknął, gładzac uspokajająco mój bok.
-Jestem świadomy. Nie da się nachlać w trzy dupy winem. No chyba, że jest się azjatą- odpowiedziałem mu, mimo wszystko będąc szczęśliwy, że alfa tak się mną przejmował.
Na moje słowa czarnowłosy parsknął rozbawiony.
-Kocham w tobie to, że masz swój humor w każdym momencie życia- oznajmił, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Złapał mnie z powrotem pod pośladki i uniósł, niosąc do sypialni.
W międzyczasie całując mnie namiętnie.
W końcu położył mnie delikatnie na łóżku, zawisając nade mną.
Niezbyt mi się to spodobało i ku zdziwieniu alfy, przewróciłem nas tak, że teraz ja wisiałem nad nim.
Praktycznie od razu przyssałem się do skóry jego obojczyka.
Tworzyłem na jego skórze mokrą ścieżkę, gdy on błądził rękoma po moim ciele.
W końcu alfie się chyba znudził ten stan rzeczy, bo sięgnął do mojego paska od spodni i go rozpiął.
Przewróciłem na to oczami, ale zdjąłem spodnie.
Cass wykorzystując moje chwilowe rozkojarzenie, przerwócił nas z powrotem.
Nie musiałem długo czekać, by alfa sięgnął swymi ustami do moich.
W tym momencie zauważyłem niesprawiedliwość, dlatego rozpiąłem pasek jego spodni.
Jednak on nic sobie nie zrobił z mojej sugestii. Zamiast tego w ogóle przyssał się do mojego sutka.
Przerwóciłem na to oczami.
Skoro tak.
Kolanem traciłem jego krocze, na co ten natychmiast zareagował.
Zagryzł się na moim sutku, przez co pisnąłem.
Nie powiem, trochę zabolało.
-Wybacz, trochę mnie zaskoczyłeś- mruknął, po czym przepraszająco zaczął lizać ugryzione miejsce. Sprawiając, że wrażliwa skóra bolała jeszcze bardziej.
Moim ciałem wstrząsnął cholernie gorący dreszcz, a moje serce zabiło jeszcze szybciej. Choć myślałem, że to niemożliwe.
Już nie wspominając o tym, że miałem wrażenie, że zaraz bokserki mi się rozwerwą.
Alfa spojrzał na mnie z nikłym uśmiechem.
-W życiu bym nie przypuszczał, że lubisz trochę bólu- powiedział poszerzając swój uśmiech.
-Ja... nie. Głupek!- wyzwałem go, czerwieniąc się po czubki uszu.
-Myślałem, że już Ci wyjaśniałem kwestie twojego wyzywania mnie od głupków- zaśmiał się, po czym wrócił do lizania wrażliwego miejsca.
Nie wierzyłem w to, że wiłem się z podniecenia pod alfą.
Myślałem, że moje płuca palą z braku powietrza. Jęki, które opuszczałe moje gardło cholernie mnie zawstydzały. Serce jakby nie wyrabiało i miało zaraz stanąć raz a dobrze. A członek pulsował, boląc niemiłosiernie.
-Cass, ja zaraz...- mruknąłem ochryple.
Na moje słowa alfa natychmiast przestał.
-Nie ma szans, żebym pozwolił sobie to tak szybko skończyć- oznajmił i dopiero teraz zdjął swoje spodnie.
Po chwili znowu pochylił się i złożył pocałunek zaraz obok linii moich bokserek.
Nawet się nie zorientowałem kiedy, bo jednym ruchem zdjął ze mnie owy materiał.
Nawet na chwile się nie zatrzymując zaczął składać pocałunki coraz niżej, ale unikając krocza.
Po kolejnej z rzędu malince na wewnętrznej stronie uda, myślałem, że zaraz oszaleje.
Co prawda pamiętając jak skończyło się to ostatnim razem, postanowiłem znowu to zrobić.
Po raz kolejny trąciłem kolanem jego kroczę.
Alfa zareagował podobnie.
Z jękiem, wgryzł się lekko w moje udo.
Zakryłem swoje usta ręką, aby nie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Alfa podniósł trochę głowę z perfidnym uśmiechem.
-Chciałeś w ten sposób zrobić przyjemność mi, czy sobie?- zapytał, patrząc mi w oczy i jednocześnie składając pocałunek na główce mojego członka.
Tym razem nie zdąrzyłem zakryć sobie ust ręką i jęknąłem głośno.
To było cholernie wspaniałe uczucie.
Po chwili zdałem sobie sprawę, że alfa czeka na moją odpowiedź.
-Chciałem Ci tym powiedzieć, żebyś przestał się dłużej mną bawić- wysapałem, po czym sam się perfidnie uśmiechnąłem.
Jakiś genialny pomysł mi wpadł do głowy.
Machnąłem stopą i w palce chwyciłem gumkę od jego bokserek, jednym ruchem ściągając je alfie, aż do kolan.
Parsknął na to rozbawiony, kręcąc głową w niedowierzaniu.
Ale zdjął z siebie całkowicie materiał i rzucił gdzieś na środek pokoju.
-Kto będzie potem latał i zbierał te ubrania- skomentowałem to, z udawanym politowaniem.
Tak naprawdę chciałem już tylko, aby nastała ta cudowna chwila naszego połączenia.
Ale miałem wrażenie, że alfa się nie kwapił do tego.
-Mogę się poświęcić- odpowiedział mi po chwili i wrócił do całowania mojego uda.
Ignorowałem przyjemne uczucie, sięgając do szuflady w szafce nocnej.
Po czym rzuciłem mu w twarz lubrykantem i opanowaniem kondomów.
-Czy to jest wystarczająca sugestia, czy nie rozumiesz tego typu rzeczy i wprost Ci muszę powiedzieć: Przejdź w końcu do konkretów, albo tu zasnę!- powiedziałem lekko zły. Choć muszę przyznać, że prędzej bym sobie kutasa odstrzelił, niż zasnął.
-Może bym się zgodził, gdybyś nie dodał tego "albo tutaj zasnę". Wiesz dlaczego?- zapytał, a ja popatrzyłem na niego jak na idiotę.
Westchnąłem kręcąc głową na nie.
-Ponieważ nie ładnie tak kłamać- uśmiechnął się niewinnie.
W momencie, gdy schylał się, aby bawić się moim sutkiem, straciłem ciepliwość.
Zerwałem się, wgryzając w jego obojczyk i łapiąc na jego członka, mocno go ściskają.
Słyszałem jak alfa głośno wciąga powietrze.
Oderwałem się od jego skóry, ale tylko zębami.
-Wilki gryzą, gdy nie potrzeby nie są zaspokojone- warknąłem groźnie w jego usta, chwilę potem łącząc je w pocałunku.
Jednocześnie też obie ręce zarzuciłem mu na kark.
Pisnąłem zaskoczony w jego usta, gdy poczułem jego palec wewnątrz siebie. Natychmiast złapałem za jego plecy.
Nawet nie zorientowałem się, kiedy sięgnął po lubrykant.
Zaczął po chwili ruszać swoim palcem, a ja myślałem że wszystkie moje wnętrzności zaczęły się nagle przemieszczać.
Oderwałem się od jego ust, nieprzerwanie jęcząc i zaciskając mocniej palce na jego plecach, zaczynając wbijać pazury.
Intensywność jego dotyku odbierała mi praktycznie całą zdolność myślenia.
Poczułem jak dołożył drugi palec i nie rozumiałem jakim cudem ja jeszcze nie doszedłem czując tak wielkie podniecenie.
Gdy dołożył trzeci palec, myślałem że czuje żołądek w gardle.
Całe moje ciało drżało i nie mogłem, a nawet nie chciałem tego opanować.
Raz po raz przechodziły mnie dreszcze podniecenia.
Jednak nie były one niczym w porównaniu do uczucia, gdy Cass palcami dotknął jednego miejsca wewnątrz mnie.
Wygiąłem plecy, wręcz krzycząc z przyjemności. Przejechałem pazurami po całej długości łopatek alfy.
Jęknął, odszukując moje usta i pocałował mnie namiętnie.
Czując jak wysuwa palce jęknąłem niezadowolony, na co alfa zaśmiał mi się w usta.
Słyszałem szelest opakowania.
Czarnowłosy odsunął się od moich ust. Patrząc na mnie tak cudownym spojrzeniem, że prawie się rozpłynąłem. Założył moje loki za ucho.
-Na pewno tego chcesz?- zapytał, po raz ostatni upewniając się.
-Tak. Z tobą i tylko z tobą- odpowiedziałem mu, po czym ku zdziwieniu alfy, wstałem do siadu.
Odwróciłem się do niego tyłem i zgarnąłem loki z karku, po czym spojrzałem przez ramię na alfę.
Od razu zrozumiał co miałem na myśli.
-Chcesz, żebym Cię... oznaczył?- zapytał widocznie przerażony.
Kiwnąłem głową w potwierdzeniu.
-Chce żyć z tobą i umrzeć z tobą- oznajmiłem pewnym głosem.
-Ja też- odpowiedział mi rozczulony i poczylił się w moim kierunku.
Potem poczułem jak wgryza mi się w kark. Po całym ciele rozeszła mi się fala przyjemnego ciepła i mrowienia. Przez chwile miałem wrażenie jakbym czuł wszystko to co Cass.
Wszystko skończyło się, gdy czarnowłosy się odsunął.
Teraz to on odwrócił się tyłem i wskazał na swój kark.
Nie musiał mi powtarzać dwa razy. Wgryzłem się w jego kark, czując jak więź między nami staje się nierozerwalna. Nawet przez śmierć.
Gdy tylko go oznaczyłem, sięgnąłem ustami do tych jego i pocałowałem go czule.
-Teraz możemy wrócić do poprzedniego zajęcia- zaśmiałem się, czując jak alfa zaciska rękę na moim pośladku- Jesteś strasznie niecierpliwy.
-Po prostu mam na Ciebie ogromną ochotę- mruknął, sunąc nosem po mojej szyji.
-Przypomnieć Ci kto to wszystko tak przedłużał- powiedziałem oskarżycielsko.
-Ja. Ale gdybyś widział, jak wspaniale się pode mną wiłeś. I te oczy, które tak bardzo błagały o skrócenie cierpienia.- westchnął zachwycony tamtym wspomnieniem.
-Jesteś pieprzonym sadystą- stwierdziłem na głos.
-W takim razie ty jesteś masochistą, skoro ze mną jesteś - oznajmił, błądzac palcami po moim udzie.
-No w chuj jestem- przyznałem, rysując kółka po jego torsie.
-Jeśli chodzi o chuja...- zaczął, a ja popatrzyłem się na niego niezrozumiale.
Ale szybko zrozumiałem, gdy robiąc kółka palcem wokół mojego odbytu, przyciągnął blisko siebie.
-To będzie prawdopodobnie trochę bolało- powiedział i pocałował mnie.
Wiem, że próbował tym odciągnąć moją uwagę. Jednak nadal wszystko czułem.
Czułem jak chwyta mnie za biodra i naprowadza na swojego członka, by zaraz potem delikatnie mnie na siebie nabić.
Mruknąłem na dziwne uczucie. Alfa na to na chwile przestał, ale widząc mój spokój, kontynuował.
Z każdą sekundą bolało coraz bardziej.
Przerwałem pocałunek.
-Cass, boli- oznajmiłem, czując jak łza spłynęła mi po policzku.
Alfa natychmiast przestał, i scałował łzę.
-Obiecuje, że zaraz przestanie. A potem będzie tylko lepiej- oznajmił, głaszcząc mnie po udzie uspokajająco. -Postaraj się rozluźnić.
-Powiedział co wiedział- fuknąłem, przeracając oczami i schowałem głowę w zagłębieniu jego szyji.
-Kocham twoje komemtarze- zaśmiał się Cass.
Ból zaczął schodzić, więc sam zacząłem się spuszczać po członku chłopaka.
Po chwili krzyknąłem, przeciągle jęczac. Wygiąłem plecy, czując znowu to boskie, intensywne poza granicę rozsądku, uczucie.
-Nie wierzę, że sam nadziałeś się na swój punkt G- zaśmiał się alfa, kończąc malinkę na moim ramieniu.- Czy ja Ci w ogóle jestem potrzebny?- zapytał żartobliwie.
-Tak. Mam Ci na nowo wyznać, że jesteś mi potrzebny jak powietrze? Że bez Ciebie nie mogę żyć? Że chce przeżyć z tobą życie i umrzeć razem z tobą?- wydyszałem, po czym pochyliłem się nad jego uchem- A teraz chce dojść razem z tobą... Nie twardnieje jeszcze bardziej, gdy jesteś wewnątrz mnie!- krzyknąłem czując jak rozpycha się we mnie jeszcze bardziej.
-Po prostu... Seth, nawet nie wiesz jaki teraz jesteś cholernie seksowny- wysapał, po czym złapał mnie za biodra i opuścił na sobie całkowicie.
Krzyknąłem, ale nie z bólu.
Znowu poczułem wszystkie swoje wnętrzności.
-Cass- jęknąłem, zaciskając palce na jego plecach.
Nawet nie musiałem nic dodawać. Alfa zaczął się ruszać, wchodząc i wychodząc ze mnie. Raz po raz całując też moje usta.
To wszystko było tak cholernie intensywne i wspaniałe. Czułem się jakbyśmy na tą jedną chwile byli w innym wymiarze, gdzie jesteśmy tylko my.
Wdychałem zapach kakaa jakbym wciagał co najmniej narkotyk.
Drapałem plecy Cass'a tak, jakby miałoby to wyjaśnić mi co się właśnie dzieje.
Doszedłem z imieniem Cass'a na ustach, wgryzajac się po raz kolejny w jego obojczyk.
Cass za to doszedł, krzycząc moje imię, wprost do mojego ucha.
To było wspaniałe uczucie.
-Seth?! Czemu płaczesz? Coś Cię boli? Jednak się za bardzo pośpieszyłem?- pytał zaniepokojony, wycierajac potok moich łez.
Pokręciłem przecząco głową.
-Po po- po prostu Cię kocham!- powiedziałem przez łzy, wtulając się w niego i jednocześnie wysuwając go z siebie- Nie opuszczaj mnie- poprosiłem podciagając nosem.
-Seth.- szepnął, po czym dodał głaskając po włosach- Nie zamierzam.
Słyszałem jak ciągle mnie przytulając, zdjął z siebie zużyty kondom i rzucił nim do kosza.
-Jak coś pobrudziłeś, to sam to potem będziesz sprzatać- oznajmiłem, ciągle podciągając nosem i przytulając go mocno.
-Wiem, wiem- zaśmiał się, po czym podniósł mnie. Nawet nie musiał łapać mnie za pośladki, bo już robiłem w około niego koale.- Idziemy się umyć- oznajmił, niosąc do łazienki.
Pod prysznicem, alfa mnie postawił.
A przynajmniej chciał, ale złapał mnie, bo nie mogłem ustać.
-Cass, biodra mnie napierdalają- oznajmiłem i dodałem- A nogi się trzęsą jak galareta.
-Ups- skomentował z perfidnym uśmiechem.
-Takie ups, że będziesz mnie teraz nosił- palnąłem go lekko w głowę.
-Nie ma sprawy, księżniczko- odpowiedział i przeniósł nas do wanny. Po umyciu się, wróciliśmy do sypialni.
I zmęczeni całym dniem, a zwłaszcza ostatnimi intensywnymi wydarzeniami, zasneliśmy wtuleni w siebie.
Opublikowane: 20.08.2022
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top