Rozdział 2.
Kiedy wyjeżdżaliśmy z hotelu "Łabędź Hotel Karczma Iława"* następnego dnia zauważyliśmy przy drodze małego, brązowego i dość kudłatego szczeniaka. Był bardzo zaniedbany. Poprosiłem kierowcę, żeby się zatrzymał, zgarnęliśmy zwierzaka i podjechaliśmy do najbliższego weterynarza. Z racji, że Kwiat jest zbyt rozpoznawalny do budynku poszedłem sam z psem. Po badaniach i wstępnych oględzinach weterynarz określił psa jako suczkę rasy pudle toy. Zdziwiło mnie, że ktoś tak ją potraktował, bo to dość droga rasa, ale ludzie jak widać potrafią być bezduszni... Ostatecznie nie było właściciela suczki, a nie chciałem jej oddawać do schroniska, więc po rozmowie z weterynarzem założyłem jej książeczkę zdrowia, zaszczepiłem na tyle na ile mogłem i zabrałem ją ze sobą. Kiedy ruszyliśmy w dalszą trasę do Warszawy, tym razem z nową towarzyszką poprosiłem przyjaciół o jakieś propozycje jak nazwać psiaka. Po pół godzinie Kwiat wpadł na żenujący pomysł... Postanowił, że suczka sama to imię wybierze. Zapisał na kilku karteczkach propozycje imion, a następnie używając wcześniej zakupionych u weterynarza smakołyków zawinął w papierki smakołyki tak, aby psina miała do każdego łatwy dostęp i postawił wszystkie przed nią w kupce. Okazało się, że był to niegłupi pomysł, bo zwierzak po chwili wybrał jedną karteczkę, z której wynikało, że nazwiemy psiaka Ruda. Co prawda jej kolor niewiele miał do rudego, ale Karli kojarzyło się to podobno z moim tekstem, który czasem mówię do fanek Kwiata.
Całą podróż starałem się nie myśleć o ślicznej fance Dawida, ale nic z tego, bo dziewczyna cały czas siedziała mi w głowie. Jakimś cudem na tych rozmyślaniach i opiec nad psem myślałem.
W Warszawie byliśmy po 23 w nocy, wiedząc że raczej będąc na miejscu nic dla psa nie kupię w trasie zatrzymaliśmy się niedaleko Sierpca w jakimś zoologicznym, gdzie zrobiłem niezbędne zakupy.
Wieczorem kładąc się spać po kąpieli psiaka i dodaniu dość wzruszającego jak na mnie postu na Instagram postanowiłem jednak, że jeszcze napiszę do Lili. Wiedziałem, że bez tego pewnie bym nie zasnął. Właśnie między innymi dlatego rozpocząłem konwersację.
Ja: Hej Lili. Życzę Ci miłej nocy i pozdrów swoje przyjaciółki.
Nie miałem pojęcia, że dziewczyna odpowie, ale miło mi było to jak przeczytałem jej odpowiedź, której treść brzmiała:
ZielonaLil9893: Dziękuję, wzajemnie <3 Na pewno je pozdrowię :*
Polubiłem jej odpowiedź, a następnie zasnąłem z uśmiechem na ustach.
Rano obudziła mnie Ruda. Wyszedłem z nią na krótki spacer i wróciliśmy do domu, gdzie dałem suczce jej karmę, a sam zacząłem robić sobie śniadanie. Tym razem postawiłem na omlety na słono z szynką, serem, czerwoną papryką i szczypiorkiem.
Najedzony zacząłem przeglądać Instagram, kiedy przyszła mi wiadomość od Kwiata. Kazał mi przyjechać do wytwórni, gdzie miał kręcić nową piosenkę. Bez narzekania spełniłem polecenie Dawida i pojechałem do wytwórni. Nie zauważyłem nawet, że pewna śliczna ciemna blondynka o szaroniebieskich oczach wysłała mi bardzo interesującą wiadomość na Instagram. Zanim zdążyłem chociażby odczytać wiadomość i zobaczyć powiadomienie zaciągnąłem się w codzienny wir pracy i dodatkową opiekę nad teoretycznie moją suczką...
słowniczek: *specjalne pozdrowienia dla Ciebie Kasia hahah
Obiecuję kolejny rozdział dodać za 12 godzin i 54 minuty xD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top