Rozdział 1🥵
Hejka idę na pierwszy rok do hogwartu, mam 11 lat i jestem pół krwi (moim starym nie wiem kto jest a starą tym bardziej) przez cały ten czas mieszkam u Potterów, ponieważ James i Lily żyją bo ich syn (Harry) gdy miał rok już perfekcyjnie używał różdżki i rzucił avade na sami-wiecie-kogo.
Poszłam wraz z Jamesem (bo to mój sugar daddy ale nie mówcie nic rudej) na Pokątną kupić mi rzeczy do hogwartu.
Gdy kupiliśmy to co potrzebowałam bez różdżki (bo umiem magię bez rozdżkową) wróciliśmy do naszej chaty gdzie czekali już na nas Hari Pota i Lily (starzy pottera kazali mi do siebie mówić po imieniu) i przez magie czasu był już wieczór więc poszłam myju myju i poszłam do pokoju który dziele z moim step brotherem Harrym. Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
*Godzina 9.30*
Gdy się obudziłam szybko pobiegłam zająć łazienkę bo muszę wyglądać pięknie w pierwszy dzień szkoły, zaczełam się ubierać i czesać włosy. Gdy wyszłam z łazienki Hari jeszcze spał więc rzuciłam na niego zaklęcie ,,akłamenti" i się obudził.
Zeszłam na dół zjeść śniadanie którym były tosty. Gdy skończyłam jeść była już godzina 10.40 więc musieliśmy iść na peron 9¾
Gdy weszliśmy do pociągu rozdzieliliśmy się bo nie chciałam siedzieć w jednym wagonie z tym przegrywem i poszłam szukać wolnego miejsca. Otworzyłam pierwsze drzwi i zobaczyłam blond chłopaka z dwoma gorylami.
-cześć mogę sie dosiąść? - spytałam.
- nie widzisz że zajęte? -odpowiedzial mniejszy chłopak
-p-przepraszam nie wiedziałam.
-wyjąkałam chcąc się wycofać i szukać dalej.
-ale jak tak myślę to jakaś ✨suczka✨ nam się przyda😏
-ohhh tak bed boju wyruchaj mnie co z tego że mamy po 11 lat.
-oj to już w dormitorium jak zostaniesz slizgonkom, bo jak nie slytherin to ojjj poczekasz sobie kilka lat
-okej dediii
I tak minęło mi kilka godzin- głownie na rozmowach.
Gdy zobaczyłam że zaraz będziemy chciałam wyjść by ubrać szatę, ale zatrzymał mnie - jak się dowiedziałam - Dracze.
-Możesz tu się przebrać przecież i tak nie raz będę cię widzieć w bieliźnie i nie tylko😏
-o okej.
*Już w Wielkiej Sali*
Gdy połowa osób już trafiła do domów ( w tym Dracze z małpkami do Slytherinu) był czas na mnie
- Genowefa Riddle - powiedziała ze zdziwieniem Profesor Mcgonaggal.
Podeszłam do starego kapelusza, nie wiem o chuj im chodzi bo wszyscy się na mnie gapią jakbym była bogiem, spojrzałam na draco i dzięki temu że umiem legilimacje wdarlam sie mu do umysłu i wyczytałam z jego myśli że chce mnie wyruchać
- gryffindor. -powiedziala w koncu zniszczona czapka.
Ohh kurcze to będę musiała poczekać na wyruchanie przez dracze ruchacze no trudno.
Usiadłam obok jakiś rudych chłopaków, którzy zaczęli się ze mną witać jak jakiś pojebani.
Gdy w końcu wszyscy zostali podzieleni zaczęliśmy żreć ja tradycyjnie zjadłam tosty, i zaczęłam patrzeć na Makflaja który patrzył na mnie ze smutkiem.
Była mowa o ruchaniu ale nikt nie powiedział że nie możemy być razem, ale to poten załatwię.
Po uczcie szliśmy za jak się okazało Percym do dormitoriów, naszym hasłem do pokoju wspólnego jest ,,butla z gazem" co mi osobiście się podoba.
Poszłam do dormitorium które dzieliłam z jakąś szlamcią Granger
I poszłam spać bo była niedziela a ja muszę być wypoczęta
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top