32. "Pieniądze"

Nie mogę przestać o tym myśleć.

Czy ta kartka sama mi wpadła?

Czy Yui mi ją podrzuciła?

Zostały jedynie cztery dni.

Jak to się skończy?

***

Do końca dnia nie mogłam wyrzucić z głowy myśli o tej kartce. Naprawdę nie wiem czy faktycznie wpadła mi do torby, czy może ktoś mi ją podrzucił, a jeśli tak to kto? Pierwsza na liście podejrzanych była Yui, jednak ona nigdy nie była kimś, kto bawił się w takie dziecinne gierki... No oprócz tej zapowiedzi, według której Kitsune miałaby mnie znienawidzić. Naprawdę nie wiem.

Po skończonych lekcjach i spędzeniu co nieco czasu w klubie histeryczek standardowo wspólnie z Kitsune szłyśmy w stronę jej domu. Chociaż obie rozmawiałyśmy normalnie jakby nigdy nic się nie stało - miałam wrażenie, że i u mnie i u niej z tyłu głowy ciągle tkwiła myśl o tej kartce.

- Chcesz wejść? - Zagaiła Kitsune, gdy byłyśmy już pod jej domem. Dość mocno mnie to zaskoczyło, gdyż jednak zwykle w środku tygodnia po szkole rozchodziłyśmy się każda w swoją stronę.

- Hm? Skąd taki pomysł? -Uśmiechnęłam się podejrzliwie.

- Nie mamy dzisiaj nic zadane, żadnych kartkówek, ani sprawdzianów jutro też nie ma więc w sumie nie ma żadnego powodu dla którego miałybyśmy się rozchodzić. - Otworzyła furtkę. - Jak masz coś do zrobienia w domu to oczywiście cię nie zmuszam. - Dodała po chwili.

- No dobra, w sumie mogę wejść. - Stwierdziłam przechodząc przez bramkę za nią. Kompletnie zapomniałam, że zawsze w tygodniu rodzina Tadashi jest w domu. Tylko w weekendy zawsze gdzieś wyjeżdżają. - Na pewno nie będę przeszkadzać? - Spytałam niepewnie słysząc rozmowy w środku mieszkania.

- Na pewno. - Uśmiechnęła się wspierająco otwierając drzwi.

Według naszej standardowej procedury po wejściu zrobiłyśmy sobie herbatę i wzięłyśmy coś słodkiego na przekąskę. Różowowłosa przedstawiła mnie reszcie członków swojej rodziny jako "przyjaciółka". Ta... Ciekawe kiedy obie zbierzemy się w sobie na tyle, by wyjść z szafy przed naszymi domownikami.

Zabrałyśmy potrzebne przedmioty do pokoju i odpaliłyśmy jakiś film. W trakcie oglądania dalej snułam kolejne rozważania na temat tej kartki. Chociaż domyślałam się, że raczej nic nie wymyślę na ten temat nie mogłam oderwać od niego myśli.

- Na pewno nie jesteś zła za tą kartkę? - Spytałam po raz chyba trzeci tego dnia.

- Dalej ci to spokoju nie daje? - Spytała zdziwiona zagryzając ciastkiem. - Naprawdę nie jestem zła. Już rzecz biorąc o tym zapomniałam, więc ty też się tym nie męcz.

- No dobra... - Westchnęłam, kiedy niespodziewanie usłyszałam sygnał smsa z mojego telefonu.

"Pozostały ci cztery dni."

No tak, była równo dziewiętnasta. Uśmiechnęłam się smutno niekontrolowanie wracając myślami do całej tej sprawy.

- Mówię ci, żebyś przestała o tym myśleć, noo! - Marudziła Kitsune widząc, że znowu przybieram ten standardowy dla mnie myślący wyraz twarzy. - Bo zaraz ci zajmę myśli czymś innym. - Fuknęła najpewniej nie zdając sobie sprawy, że brzmiało to jednocześnie mega uroczo i mega obciachowo.

- Taak? Kontynuuj, czym chcesz mi myśli zająć? - Spytałam idąc ścieżką żenujących wyrażeń.

- Sobą. - Uśmiechnęła się pewnie wsuwając mi się na kolana. Zaśmiałam się z całej sytuacji, na co ona tylko prychnęła i połączyła nasze usta w delikatnym pocałunku.

No, to trzeba przyznać. Obie kompletnie nie potrafimy się całować. W sumie cóż się dziwić, skoro żadna z nas nigdy nie miała okazji, by się tego nauczyć. Ale praktyka czyni mistrza, prawda?

Jedną ręką złapałam ją delikatnie w talii i przyciągnęłam bliżej siebie, zaś drugą wplotłam jej we włosy, na co ta mruknęła z zadowoleniem. Zarzuciła mi ręce na szyję pogłębiając pocałunek, który z obu stron był coraz mniej niezdarny.

Kitsune najwidoczniej czerpiąc wiedzę z filmów, bądź innych pornoli postanowiła wsunąć delikatnie swój język między moje wargi. Na ten gest szybko odsunęłam ją od siebie.

- Tak szybko? - Spytałam zaskoczona.

- A mam się hamować? - Odparła jeszcze bardziej zaskoczona tym, że ją odepchnęłam.

- No w sumie nie musisz... - Mruknęłam, na co ta złapała mnie za podbródek ponownie zaczęła całować.

Gdy tylko nasze usta znów zostały połączone Tadashi wróciła do prób wsunięcia swojego języka między moje wargi. Kompletnie zielona w temacie spróbowałam zrobić to samo wysuwając swój język do niej na spotkanie. Tańczyły ze sobą w namiętnym tańcu obracając sytuację z przypadkowej w coraz bardziej namiętną.

Chcąc prowadzić wszystko dalej popchnęłam ją, przez co opadła na miękki materac, a ja szybko zawisłam nad nią. Uśmiechnęłyśmy się do siebie, a ona znów złączyła nasze usta ze sobą.

Z jednej strony miałam wrażenie, że wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko, zaś z drugiej nie czułam jakby czas w ogóle płynął. Różowowłosa wyrywając mnie z przemyśleń złapała moją dłoń i położyła na swojej piersi. Ale że już?!

Momentalnie chciałam odsunąć się od niej i spytać, czy na pewno mogę, jednak ta łapiąc mnie za tył głowy nie pozwoliła mi na to. Wzdychając w swojej głowie zacisnęłam delikatnie rękę na jej biuście, na co ta mruknęła satysfakcjonująco. Na myśl o tym, co właśnie robię momentalnie czułam, jak cała moja twarz przybiera czerwony odcień.

Zdjęłam rękę z jej cycka, po czym delikatnie rozwiązałam krawat w jej mundurku i rozpięłam kilka górnych guzików jej koszuli. Szczerze powiedziawszy to bałam się rozpiąć całej. Myśl o tym, do czego ta sytuacja może prowadzić trochę mnie przerażała...

Zaczęłam zjeżdżać pocałunkami powoli na jej szyję prowadzona przez jej nieregularny oddech. Teraz dla odmiany to ona złapała mnie za piersi ugniatając je lekko w dłoniach. Naprawdę mocno mnie to rozpraszało i dezorientowało, jednak było na tyle przyjemne i podniecające, że nie mogłam powiedzieć jej, by przestała.

Również rozpięła górne guziki mojej koszuli wsuwając rączki do środka i kładąc je na moim biuście. Widząc, że ona nie ma żadnych oporów do dotykania mnie postanowiłam również nie mieć żadnych oporów by dotykać jej. Tak więc rozpięłam jej guziki do końca zdejmując z niej ubranie. Jej twarz była maksymalnie do granic możliwości czerwona, przez co wyglądała najbardziej uroczo jak tylko się da. Pocałowałam ją w nos, na co ta obrażona nadęła policzki.

- Czemu nie kontynuujesz?! - Marudziła widząc jak przyglądam się jej zarumienionej twarzy.

- Bo wyglądasz teraz zdecydowanie zbyt uroczo, by móc przegapić ten moment. - Uśmiechnęłam się, na co ta tylko utkwiła swój wzrok w sufit za mną. - Oj już się nie obrażaj, już kontynuuję. - Zaśmiałam się przygryzając delikatnie jej uszko i znów kładąc ręce na jej piersiach.

Niestety obie nie mogłyśmy nacieszyć się tą chwilą dłużej, gdyż do naszych uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Momentalnie wszystkie myśli na temat tego, co się dzieje uleciały gdzieś daleko zastąpione przez myśl o tym, co zrobić by wyjść z twarzą.

- Zaczekaj chwilę! - Krzyknęła Kitsune do niewiadomego gościa za drzwiami.

Gdy usłyszałyśmy damski głos zza drzwi momentalnie zaczęłyśmy przywracać się do stanu sprzed całego zajścia. Oczywiście zbyt długo zajęło nam szukanie krawatu Kitsune, więc zniecierpliwiona mama w końcu weszła do środka.

- Przyniosłam ci ubrania, schowaj sobie do szafy. - Mruknęła odkładając górę poskładanych ubrań na biurko różowowłosej.

Gdy tylko wyszła obie popatrzyłyśmy po sobie pustym wzrokiem nie wiedząc co się właśnie stało. Po chwili namysłu obie odetchnęłyśmy z ulgą i zaśmiałyśmy się z tego, co się właśnie wydarzyło. Kiedyś myślałam, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do tego, że będę z kimś bardziej ten teges to nigdy nie zrobimy tego, gdy w domu będzie ktoś inny. No cóż. Muszę cię zawieść, Kokoro z przeszłości.

- Ale w sumie szkoda, że to nie poszło dalej. - Mruknęła Kitsune wyciągając w końcu swój krawat spod łóżka.

- Chciałaś, żeby poszło jeszcze dalej? - Spytałam zdzwiona wspominając jak bardzo przerażała mnie myśl do czego to wszystko może doprowadzić.

- Tak. - Uśmiechnęła się prowokująco. - Ale lepiej by było, jakbyśmy były same w domu.

- Brawo. - Przewróciłam oczami.

***

Po lekcjach wyjątkowo postanowiłyśmy w ramach zajęć klubowych przejść się po mieście. O dziwo nawet Yui się z nami zabrała, jednak szła mocno z tyłu i co chwila się nam gubiła. Zapewne trudno jest iść przed siebie i skupiać się na drodze, gdy w trakcie czyta się książkę.

Prowadzone przez Mitsuko chodziłyśmy od sklepu do sklepu przeglądając ubrania i szukając czegoś ładnego. Jak się jednak okazywało w każdym kolejnym sklepie nie znajdywałyśmy nic ciekawego. Na koniec postanowiłyśmy wejść do sklepu z elektroniką. Jak to zawsze bywa w takich wypadach przynajmniej jedna osoba postanowi porobić sobie jaja i ustawić swoje zdjęcie na tapecie w wystawowym telefonie. Dzisiaj tą osobą była Mitsu, którą po czasie musiałyśmy siłą odciągać by nie robiła tego na trzecim telefonie z rzędu.

Przechodząc przez dział z telewizorami i szukając największego Kitsune nie mogła przejść niczego nie odwalając, tak więc zahaczyła swoim plecakiem o jakąś wielką plazmę, która prawie spadła na ziemię. Dosłownie w ostatniej chwili udało mi się ją złapać ratując nasze portfele przed wielkim wyszczupleniem.

Na dziale z grami komputerowymi w Mitsuko odpalił się umysł gamera i zmarnowała dobre dwadzieścia minut grając na wystawowej konsoli w jakieś strzelanki.

Ja nie lepsza wchodząc na dział z płytami musiałam znaleźć krążek mojego ulubionego zespołu. Jakie było moje zdziwienie, że nie jestem wcale na dziale z płytami zagranicznymi, tylko z płytami japońskimi. Zajęło mi ładnych dziesięć minut, nim ogarnęłam, że powtarzające się skośne oczy na okładkach nie wskazują, że znajdę tutaj moją płytę. A jak już ją znalazłam standardowo tylko ją pooglądałam i odłożyłam.

Szczęśliwie dotarłyśmy na dział z słuchawkami, na którym spędziłyśmy jak na razie najwięcej czasu, gdyż Kitsune postanowiła kupić sobie nowe. Oczywiście nie mogła się zdecydować czy wziąć nauszne czy douszne, a jak już tę decyzję podjęła to decydowała czy brać droższe na promocji, czy tańsze.

Ostatecznie w końcu ku uciesze panów z obsługi, którzy od pewnego czasu wodzą za nami podejrzliwym wzrokiem wybrała jeden z modeli. Dochodząc do wniosku, że raczej na dziale z odkurzaczami nie znajdziemy nic ciekawego poszłyśmy do kasy. Po drodze oglądając lodówki i szukając największej.

Na szczęście szczęśliwie dotarłyśmy do kasy. Kitsune podała sprzedawcy słuchawki i zaczęła szukać portfela w plecaku. W końcu gdy go znalazła otworzyła go w celu wyciągnięcia z niego pieniędzy, jednak okazał się być pusty.

- Co jest?! - Krzyknęła przebierając przez inne kieszonki. Gdy również okazały się puste zaczęła szukać w plecaku, czy może pieniądze nie wypadły jej z portfela. Jednak również tam ich nie było.

- Co się stało? - Spytałam przyglądając się panice na twarzy Tadashi.

- Miałam przy sobie trzy tysiące jenów, jestem pewna, że je rano wzięłam! - Mówiła szukając po kolejnych kieszeniach plecaka.

- Na pewno je wzięłaś? - Pytałam równie zdezorientowana co ona.

- Na pewno! - Zapewniła poddając się w poszukiwaniach. - Ech... Nie masz żadnej kasy przy sobie? Oddam ci to jutro.

- Nie... Miałam tylko pieniądze na śniadanie. - Odparłam mimo wszystko szukając portfela. - Pewnie zostawiłaś je w domu, albo nie ten portfel wzięłaś. Jutro sobie je kupisz. - Powiedziałam otwierając portfel. W środku kompletnie nie wiem skąd znalazłam trzy tysiące jenów. - Co jest do cholery?! - Kitsune spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem.

- Na pewno miałaś pieniądze tylko na śniadanie? - Momentalnie zmienił się jej ton głosu. Czyżby już rzucała swoje podejrzenia na mnie?

- Na pewno... Kompletnie nie wiem skąd te pieniądze się u mnie wzięły. - Mruknęłam opuszczając głowę.

- Oczywiście, że nie wiesz. - Uśmiechnęła się ironicznie. Tak jak myślałam, już podejrzewa mnie o to, że ukradłam jej te pieniądze. - Przepraszam, kupię te słuchawki jutro. - Odezwała się do sprzedawcy. Już miałam coś powiedzieć, jednak doszłam do wniosku, że to tylko jeszcze bardziej mnie pogrąży.

Odeszła od kasy, a ja poszłam powolnym krokiem za nią. Było mi głupio, jednak wiedziałam, że nie ukradłam tych pieniędzy. Nie wiem, czy to sprawka Yui, czy skąd indziej te pieniądze mogły znaleźć się w moim portfelu.

- Kitsune... Mogę oddać ci te pieniądze. Jeśli znajdziesz tamte trzy tysiące jenów, to najwyżej oddasz mi je z powrotem. Nie wiem skąd one mogły się u mnie znaleźć, czy ktoś mi je podrzucił, czy o co chodzi... - Zmusiłam się do uśmiechu, chociaż do oczu cisnęły mi się łzy.

- Nie trzeba, możesz je sobie zatrzymać. - Stwierdziła splatając ręce na piersi.

Jeśli to sprawka Yui, to obiecuję, że nie ujdzie jej to na sucho.

Licznik słów: 2002

Data napisania: 04.10.2020r

Siema tu nie było ogólnie notki, to wam tu dopisuje nie XD To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top