18. "Zagadka"

On jest specyficzny...

On jest tajemniczy...

On jest inny...

On jest...

Interesujący?

***

Po całej akcji z piłą łańcuchową nauczyciele wydarli się na chłopaków do totalnego zdarcia gardła. Jedna z nauczycielek podobno straciła głos, a teraz chodzi w chuście wokół szyi. Zadzwonili również do rodziców Axela z informacją, że będą musieli pokryć koszty zniszczonych drzwi. Od nich zapewne też dostał nie mały opiernicz. Tyle dowiedziałam się z informacji od Mitsuko. Naprawdę nie wiem skąd ona je wzięła, patrząc na to, że cały wczorajszy dzień zwiedzaliśmy i nie wróciliśmy do ośrodka nawet na obiad. 

Zamiast kolacji jest dzisiaj organizowane ognisko, więc wszyscy są bardzo zadowoleni. Ja w szczególności, bo w końcu dowiem się kto stoi za tak chorym pomysłem, który praktycznie doprowadził nas do zawału. Na szczęście nie musieliśmy stać cały czas nad ogniskiem by upiec jedną kiełbasę. Ktoś inteligentny postanowił zawiesić jakieś magiczne urządzenie na którym umieszczono jedzenie, dzięki czemu mogło się spokojnie przypiekać bez potrzeby ciągłego stania nad nim. 

- Jak tam Kitsune między tobą i Afuro? Jest chemia? - Pytała podchwytliwie Mitsuko, kiedy zasiadłyśmy do wspólnego stołu ze szklankami z zieloną herbatą. 

- Szczerze powiedziawszy to nie wiem... - Westchnęła zawiedziona. - Dobrze nam się rozmawia, mamy nawet całkiem podobne poczucie humoru ale... Nie wiem jak to powiedzieć... - Podpierała twarz na dłoni ze smutnym wyrazem twarzy.

- No powiedz prosto z mostu. Nie pasuje ci jego charakter? Przeklina? Okazał się nieukiem? - Pytała Mitsuko wyraźnie zaciekawiona tematem.

- Jest taki... Specyficzny? Jeśli to dobre słowo. - Mówiła niepewnie. - Mam wrażenie, że jak się uśmiecha robi to na siłę, nieszczerze, jak się śmieje to jakby udawał. Po prostu mam wrażenie jakby coś ukrywał. I mam nadzieję, że to tylko wrażenie, bo naprawdę fajnie nam się rozmawia i w ogóle... - Podparła głowę na drugiej dłoni i spuściła kąciki ust chyba maksymalnie w dół. 

Chyba pierwszy raz widziałam Kitsune taką zmartwioną i smutną. Zawsze była tryskającym energią liskiem, który wręcz krzyczał a nie mówił. A dzisiaj jakby była wyprana z emocji. Smutno mi się robiło gdy widziałam ją w takim stanie.

- To na pewno tylko wrażenie. - Stwierdziła Mitsu klepiąc ją po plecach. - Też takie wrażenie odniosłam po pewnym incydencie z moim chłopakiem. A potem wyszło na to, że było kompletnie inaczej. Może patrzysz na to ze złej strony? - Ciągnęła niczym coach motywacyjny. 

Rzuciłam okiem na chłopaka, o którym właśnie była mowa. Czytał książkę siedząc samotnie na kamiennym murku. Z dala od wszystkich. Dodatkowo miał na nosie okulary. Nie wiedziałam, że ma wadę wzroku, ale całkiem mu w nich do twarzy. W tej scenerii wyglądał jak jakiś obraz namalowany przez słynnego malarza w XVI wieku i sprzedany za jakąś niebotyczną sumę pieniędzy. Przez to, co mówiła o nim Kitsune mam wrażenie, że teraz troszkę inaczej na niego patrzę.

- Dobra, ja spadam na polowanie na jeże. - Powiedziałam wstając od stolika. To był idealny moment, żeby wytłumaczyć całą akcję z piłą mechaniczną. Podeszłam do stolika, przy którym siedział owy jeż, po czym łapiąc go za kaptur od bluzy zabrałam go dość niedaleko Afuro. Ten murek jest bardzo klimatyczny, tylko dlatego. - Dobra opowiadaj, kto wpadł na ten genialny pomysł o wariacie z piłą łańcuchową i hakiem? - Spytałam podkreślając słowo "genialny"

- Ech... - Podrapał się po karku jakby myśląc nad tym od czego zacząć. - Kadra wybrała dwie grupy i padło na to, że mieliśmy wam zrobić test odwagi. I któryś z tamtych pajaców znalazł tą gazetę z psychopatą z piłą łańcuchową, po czym stwierdzili, że to jest genialny pomysł. Potem się podzielili na poszczególne role i został pscyhopata, więc zmusili mnie bym to ja nim został. Ot cała filozofia. - Powiedział od niechcenia. 

- A pomysł o odjeżdżającym autobusie? Jak się na to zgodzili? - Dopytywałam.

- Dostaliśmy totalną dowolność. Jedyne co, to nie mogliśmy łamać prawa ani czegokolwiek niszczyć. - Wytłumaczył

- A zniszczyliście drzwi... - Westchnęłam, na co ten machnął potwierdzająco głową.

- Swoją drogą. Zanim was znalazłem wpadłem na jedną waszą koleżankę. Siedziała pod ścianą i świecąc sobie latarką czytała książkę. Jak do niej podszedłem i centralnie przystawiłem jej do twarzy odpaloną piłę nawet nie odwróciła wzroku. Wtedy to ja zacząłem się bać. - Zaśmiałam się wyobrażając sobie tę scenę. - A Mitsuko znalazłem na drugim piętrze. Jak tylko usłyszała piłę w korytarzu zbiegła drugimi schodami i uciekła przed dom. Tam wpadła na Endou który jej wszystko wytłumaczył.

- Wariatami jesteście... - Prychnęłam śmiechem.

Rozmowa przekierowała się na tory wspominek dawnych czasów i tego, jak byłam szkolnym postrachem wszystkich dziewczynek, jakie tylko stanęły mi na drodze. Chociaż źle wspominam ten okres to historie, jakie mi opowiadał i jakich się nasłuchał od koleżanek uciekających ode mnie rozłożyły mnie na łopatki. Równocześnie śmialiśmy się już nawet nie wiem z czego dodając co chwila kolejne zdania, które tylko jeszcze bardziej nas rozśmieszały. Sama się zdziwiłam, że tak dobrze układała nam się rozmowa. Rozeszliśmy się dopiero, kiedy Gou poszedł jeść. Ja natomiast postanowiłam zjeść później, a teraz obalić pewien mit. 

- Hej, czujesz coś do Kitsune? - Spytałam prosto z mostu długowłosego chłopaka. Faktycznie z bliska wyglądał na całkiem przystojnego, chociaż miał dziewczęcą urodę. Długie włosy tylko oddzielały go od stereotypowego wyobrażenia chłopaka. Do tego był niesamowicie chudy. Miałam wrażenie, że dosłownie każda kość, która znajdowała się w jego dłoni wystała ze skóry. Bo tylko dłoń wystawała spod tej czarnej bluzy.

Nie zareagował w żaden szczególny sposób. Myślałam, że podskoczy, wystraszy się, cokolwiek jak reaguje standardowy uczeń tej szkoły na widok szkolnego postrachu. Nadal nie wiem czy mam taki tytuł, jednak nadal czasami dziewczynki uciekają ode mnie na korytarzu. Wydawał mi się raczej takim przestraszonym, bojącym się wszystkiego i gnębionym przez kolegów chłopakiem, jednak jego reakcja zupełnie na to nie wskazywała. 

- Nic. - Odparł obojętnym tonem przewracając kartkę w książce. Nawet nie spojrzał na mnie, nie odwrócił wzroku od książki by zobaczyć kto ma czelność teraz do niego mówić.

Jego reakcja w sumie jednocześnie mnie zdziwiła, zasmuciła i... uspokoiła? Zdziwiła, ponieważ myślałam, że raczej wystraszy się, zamknie książkę i powie coś łamiącym się głosem, po czym ucieknie. Zasmuciła, ponieważ Kitsune najwidoczniej stara się o jego względy na nic, ponieważ on nie darzy jej żadnym szczególnym uczuciem. A dlaczego mnie uspokoiła sama nie wiem. Nie jestem w stanie totalnie odpowiedzieć sobie na to pytanie, co jest w sumie dość dziwne, bo znam siebie całkiem dobrze...

- Naprawdę nic? - Spytałam, na co on nie zareagował w żaden sposób tylko dalej leciał wzrokiem przez kolejne wersy w tekście. Chyba miałam to odebrać jako tak. - A lubisz ją chociaż?

- Dlaczego się tym interesujesz? - Odpowiedział mi pytaniem na pytanie. W końcu zamknął książkę i spojrzał w moją stronę swoimi czerwonymi oczami. Jego głos był zupełnie inny niż ten, kiedy rozmawiał z Kitsune. Jeśli dobrze pamiętam tamten moment, kiedy różowowłosa wycierała mu twarz po upadku na ziemię to wtedy jego głos był znacznie wyższy i znacznie bardziej dziewczęcy. Teraz jego głos był o wiele niższy, poważny i sprawiał wrażenie jego wyższości nade mną. Aż dziwi mnie to, że jesteśmy w tym samym wieku. Do tego okulary podkreślały jego poważny ton i wyraz twarzy. 

- Może dlatego, że chcę wiedzieć co moja przyjaciółka w tobie widzi? - Odparłam niezbyt zastanawiając się nad tym co mówię. A mogłam tego bardzo pożałować, ponieważ może on na wiele sposobów wykorzystać informację, że podoba się Kitsune. Z drugiej jednak strony nie zauważyć całego tego entuzjazmu różowowłosej względem niego to już naprawdę trzeba być mało inteligentnym. 

Blondyn prychnął tylko i wstając z miejsca zsunął okulary z nosa. Spojrzał na mnie pogardliwym spojrzeniem, jakby chcąc podkreślić, że znajduję się niżej od niego. Jednak bardzo dużo niżej nie byłam, ponieważ cztery centymetry różnicy we wzroście to nie jest zbyt wielka różnica. Jego czerwone tęczówki przeszywały mnie na wylot przyprawiając o szybsze bicie serca. 

- Dowiesz się w swoim czasie... - Mruknął tajemniczo unosząc delikatnie kącik ust w górę. Zaraz potem po prostu odwrócił się i odszedł spokojnym krokiem. Cała aura tajemniczości i wyższości wokół niego sprawiła, że nawet nie skupiłam się na tym co powiedział, a na tym, w jaki sposób to powiedział. Wyglądało to jak powtarzana dziesiątki razy scena z filmu, a było to zwykłe zdanie wypowiedziane przez zwykłego nastolatka w zwykłym życiu. Może własnie to widzi w nim Kitsune? Całą tę aurę tajemniczości, jego wyższości nad nami i pogardliwości? Jednak przy niej jest zupełnie inną osobą. Nie wiem jaka aura wtedy go otacza, jak się zachowuje ani nic z tych rzeczy. Wiem jedynie, że potrafi sobie omotać wiele osób wokół palca. W tym chyba również mnie.

Po kilkunastu sekundach wpatrywania się w oddalającą się sylwetkę otrząsnęłam się, że stoję jak ten słup i patrzę pustym wzrokiem przed siebie zamknięta we własnym umyśle i własnych myślach. Wracając do rzeczywistości wróciłam również do naszego stolika, przy którym dziewczyny prowadziły zaciętą konwersację. 

- Rozmawiałaś z Affo? - Spytała Mitsuko na powitanie. - Faktycznie sztucznie się uśmiecha, czy ty też nie masz takiego wrażenia? 

- Nie próbuj mi tylko go zabrać! - Powiedziała Kitsune z nadętymi policzkami już w znacznie lepszym humorze. 

- Ja nie wiem co ty w nim widzisz. - Odparłam nadal zahipnotyzowana jego aurą. 

- No jak to co? Te blond włoski, te usteczka zwłaszcza jak się uśmiecha, te czerwone oczka, te kosteczki wystające... - Wymieniała ignorując sens mojego pytania.

- Ale o co chodzi? - Spytała Mitsuko bardziej interesując się tym jakie zadałam pytanie, niż tym jaki cudowny jest Afuro i jak wiele rzeczy można w nim widzieć.

- Już nie ważne. - Odparłam zdezorientowana totalnie przez tego chłopaka. Nie wiem czy on skończył jakąś szkołę hipnotyzowania ludzi, czy jak, ale jest niezły.

***

Siedzieliśmy przy ognisku do późnych godzin. Było już naprawdę ciemno, słychać było cykady i atakowały nas komary. Mało osób jak na razie się zebrało, a my aktualnie połączyłyśmy swój stolik ze stolikiem chłopaków i dalej prowadziliśmy interesującą rozmowę. Co dziwne w trakcie naszego nieustającego paplania Yui bez słowa wstała i wraz ze swoją ukochaną książką gdzieś poszła. Nawet wołania Kitsune z pytaniami gdzie idzie nie wydobyły z niej jakichkolwiek słów. Po prostu sobie gdzieś poszła.

Podczas zaciętej dyskusji z chłopakami poczułam na skórze kolejny, zimny powiew wiatru który przyprawił mnie o dreszcze. 

- Dobra, idę na moment do pokoju po bluzę. Komuś też przynieść? - Spytałam wstając z miejsca. Kitsune poprosiła, by również przynieść jej bluzę i wytłumaczyła gdzie w pokoju ją znajdę.

Ruszyłam z miejsca w kierunku bocznych drzwi do ośrodka. Kiedy już miałam chwytać za klamkę do moich uszu dobiegł pewien głos.

- Jak zbliżyłeś się tak bardzo do Kitsune? - Nie słyszałam jej za wiele razy, jednak ten delikatny, a jednak pewien swego głos nie mógł należeć do nikogo innego niż Yui. Z kim mogła rozmawiać? Zaciekawiona zbliżyłam się do miejsca, z którego ten głos dobiegał. Wyjrzałam zza rogu i moim oczom ukazała się owszem Yui, jednak wraz z nią słynny Afuro Terumi. Przez kontrast wzrostu wyglądali jak jakaś kłócąca się para. Jednak bardziej niż to, interesowała mnie odpowiedź Terumiego na to pytanie. Prychnął śmiechem spuszczając głowę w dół, co skutkowało zasłonięciem jego twarzy przez długie, blond włosy.

- To bardziej ona chciała się zbliżyć do mnie. - Odparł. Na odległość mogłam wyczuć aurę, która od niego płynęła. Ta sama tajemnicza, hipnotyzująca... Jednak w przeważającej ilości o dziwo pogardliwa aura. 

- Ale to ty jej na to pozwoliłeś. - Yui wyglądała w tej scenerii jak mała, wkurzona dziewczynka. Jej 150 wzrostu robi swoje, jednak jeśli zaraz wyciągnie nóż lub coś w tym stylu to będę w niemałym szoku. - Wiem kim jesteś i czego chcesz. Masz odpierdolić się od Kitsune, albo będziemy musieli policzyć się inaczej. - Głęboki, lekko zachrypnięty ton jej głosu wręcz przyprawił mnie o ciarki i dawał więcej pytań niż odpowiedzi. Kim jest Afuro? Czego chce? W jaki inny sposób mają zamiar się policzyć?

- W jaki inny sposób tak urocza istotka jak ty chciałaby się ze mną policzyć? - Najwidoczniej jej groźny ton nie wzbudził u blondyna respektu. Jednak zaraz po tym niespodziewanie w ręce Yui zauważyłam nóż. Niezbyt wielki, jednak nie dający dobrych znaków. 

W mgnieniu oka długowłosy został przygwożdżony do ściany przez sporo niższą od siebie dziewczynę, która to przyłożyła mu nóż to gardła. Z twarzy chłopaka jednak nie zniknął jego chamski uśmieszek, wręcz miałam wrażenie, że uśmiechnął się jeszcze szerzej.

- Więc jak? Odpierdolisz się od niej czy nie? - Wysyczała przez zęby bliziutko twarzy czerwonookiego. Ich nosy praktycznie się ze sobą stykały, wystarczyłoby delikatnie popchnąć Yui do przodu by ich usta uległy złączeniu.

Terumi zamiast odpowiadać po prostu zamienił ich miejscami sprawiając, że teraz dziewczyna została przygwożdżona do ściany. Złapał ją za nadgarstek, w którym trzymała narzędzie zbrodni, po czym wykręcił go, a nóż bezdźwięcznie spadł na trawę. Kiedy to się stało złapał ją również za drugi nadgarstek, po czym podniósł je nad jej głowę i przycisnął do ściany. 

- A może to lepiej ty się od niej odpierdolisz, hm?

Licznik słów: 2137

Data napisania: 31.05.2020

Fajen. To tyle. Bayo!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top