"Miłość nie istnieje"
Dlaczego płacze? Przecież spełniłem swoje marzenie. Demon umarł. To dlaczego? Dlaczego nadal płacze i czuję się tak pusto!?
...
Minęło już trochę czasu odkąd Hyde "kaputt". Nie byłem na próbie, Rossen kazał mi go wziąć jego ciało domu. Gdy już przyszłemu z nim w ramionach, położyłem go na moim łóżku. Usiadłem obok. Zastanawiałam się dlaczego cholerny jeż, nie jest jeżem. Tylko w swojej prawdziwej formie. Te demony gdy mają za dużo obrażeń zamierają się w zwierzęta. Cóż, wiem że cały czas w którym spał straciłem na patrzenie na niego. Właśnie, jak by spał. Rzadko kiedy Lawless jest cicho, że musiałem to zobaczyć. Demon pełen energii, a się nie rusza. Przyznam, że to sprawiało mi dziwną przyjemność.
- Hyde?- delikatnie uskubnęłam go o policzek, chcąc go wybudzić. Nic nie odpowiedział.
Przyłożyłem swoje ucho do jego wag, bym mógł widzieć jego klatkę piersiową. Tak, to jest pierwsza pomoc. Nie czułem oddechu, ani z ust ani z nosa. Ale, jego klatka piersiowa się trochę ruszała. Nie rozumiem jak to jest możliwe... ach, cholerny jeż jest Servampem. Tego się nie ogarnie. Znowu spojrzałem na jego twarz. Był niezwykle spokojny. Przypominało mi to wczorajszą noc, gdy Hyde płakał. Wygląda tak słabo i niewinne, prawie jak anioł... co ja pierdole! To tylko cholerny jeż! Lecz... gdy dzisiaj walczyliśmy ani razu mnie nie zaatakował... "Żegnaj aniołku" jego słowa krążyły w mojej głowię. Chce go usłyszeć. Choć nie wiem, co chce bardziej, wybudzić go, czy patrzeć na jego "sen".
- Hyde jeśli mnie słyszysz, to powiedz coś.- spytałem go lekko szturchając.
Nadal bez odpowiedzi. Ta cisza. Niszczyła mnie. Choć tak bardzo ją ceniłem, gdy ten kolczasty krwiopijca jest w pobliżu. Teraz jest moim wrogiem. Ale nie rozumiem dlaczego tak bardzo chce usłyszeć jego głos? On jest demonem debilem, prawda? Przeszkadza mi w występach. Ciągle pierdoli o głupotach. Uważa się za pępek świata. I najgorsze, wyznał mi miłość. Choć mówiłem że to nie możliwe. Miłość nie istnieje.... tak naprawdę tylko ten głupi blondyn powiedział że mnie kocha. Jako jedyny osoba w moim życiu. Rodzice nigdy mi tego nie mówili. Jednie za co mnie kochali, to za grę na pianinie. Wiec za co kocha mnie on?
- Hyde?- znów zbliżyłem się do jego twarzy. Wpadłem na pomysł jak go obudzić. Niczym z wyciągnie z bajek.
Wiedziałem że będę tego żałować. Ale nic innego nie wpadło mi do głowy. Zdjąłem jego okulary, gdybym go odruchowo uderzył. Byłem już blisko niego. Prawie już dotykałem jego warg. Szybko przemyślałem czy naprawdę muszę to robić.
I nagle.
Pocałowałem go.
Odtrąciłem głowę. Ale nic się nie stało.
- Heh... Spróbuje jeszcze raz. Tylko bardziej się postaram. Będę musiał o tym jak najszybciej zapomnieć. Bo przecież on nie będzie pamiętać. - powiedziałem do siebie, by się uspokoić.
Znowu dotknąłem jego wilgotnych ust. Musnąłem je. Moje wargi czuły jego. Postanowiłem jeszcze bardziej się obrzydzić.
Tym razem pocałowałem go z językiem.
Zamknąłem oczy, by nie widzieć tego cierpienia. Przytrzymałem się trochę dłużej. Koszmar... Poczułem dziwne drgania i zimny oddech.
- Licht-tan?
- AAAAAHHHHHHHHHH!!!- zerwałem się i krzyczałem jak mała dziewczynka. Złapałem za cokolwiek i uderzyłem go mocno w głowę.
Cholerny jeż spadł na podłogę. Ja uciekłem do łazienki. Zatrzasnęłam dziwi. Nie wyjdę. Nie chce go widzieć!
- Licht dlaczego walnęłaś mnie lampą?- zapytał mnie. Już brakowało mi ciszy. - Faktycznie kocham okres oświecenia, ale lampa to przesada!
- ZAMKNIJ SIĘ CHOLERO! - krzyczałem. Podczołgałem do lustra, by zobaczyć czy nie zostawił mi żadnej skazy na ustach. Odkręciłem wodę i obmyłem szybko twarz.
- Chyba zaraz się zrzygam.- powiedziałem cicho do siebie.
Jak myślałem "będę tego żałować". I żałuję. To było gorsze niż sobie wyobraziłem. Następnym razem użyję siły fizycznej. Tak po staremu.
- Dziwne, jestem cały w ślinie.- wyraźnie usłyszałem jego mamroty. Był przy drzwiach od łazienki. Za drzwiami. I zapytał sarkastycznym tonem - Aniołku wiesz wiesz coś o tym?
Milczałem. Do cholery nie powiem mu że go lizałem by go obudzić! Miałam ochotę skoczyć z okna lub spuść się z kibla. Ale, usiadłem opierając się o drzwi. Cicho westchnąłem.
- Heh, Hyde? - zaśmiałem się cicho chcąc wrócić jego uwagę. Stworzyła się z tego rozmowa pełna pytań.
- Tak Licht?
- Mówiłeś dzisiaj że mnie kochasz, prawda?
- Tak... do czego zmierzasz?
- Wiec, nadal mnie kochasz?
Cisza. Prawdopodobnie jeż musiał się nad tym zastanowić. Dałem mu trochę czasu.
- Tak.- powiedział. Coś we mnie zadrgało. - Tak, kocham cię. Już przyzwyczajałem się do tego że mnie wiecznie bijesz. Ale nadal się o mnie troczysz, Licht-tan.
- Ale za co mnie kochasz? Prawie mnie nie znasz, cholerny jeżu.- mówiłem zszokowanym. Czy to jego kolejna maska?
- Cóż, za to kim jesteś.
- Zbyt ogólnie.
- Nie będę ci się tłumaczyć. Po prostu jestem do ciebie przywiązany. Zależy mi na tobie.
Nie wiem czy kłamał, czy chciał mnie uwieść. Dla niego, życie to scena. A ludzie to tylko aktorzy drugoplanowi. Choć jego słowa wydawały się szczere. Wstałem i otworzyłem drzwi. On siedział na podłodze, niczym pies czekający na pana. Pokazałem mu swoją dłoń, tą z której dzisiaj pił krew.
- Widzisz, nie ma już śladu.- powiedziałem do niego cicho. - Chyba myślę że znowu mogę ci zaufać.
I rzucił się na moje ramiona, obejmując je. Cicho szepcąc do mnie... Nigdy tego nie zapomnę, Hyde.
...
Była już noc. Zjadłem kolacje i postanowiłem że położę się wcześniej. W tym dniu za dużo siedziało i za szybko. Jeż siedział na kanapie czytając Szekspira, oczywiście. Biedactwo nie uznaje innych autorów.
- Idę spać. Nie siedź długo. - kierowałam się do drzwi mojego pokoju. Hyde nagle rzucił książkę i podszedł do mnie.- Poczekaj na mnie Licht-tan!
- Dlaczego? Przecież idę spać.- powiedziałem - I na pewno nie będziesz spać ze mną!
- Aniołku dlaczego? Przecież jesteśmy parą! Parą chciwości! Pary powinny spać ze sobą!
- Hm. Dopiero zaczęłam ciebie tolerować. Ale swoim zachowaniem prosisz się o kopniaka. DOBRANOC, NIE CHCE CIĘ DZISIAJ WIDZIEĆ! - trzasnąłem drzwiami.
Ah, jak ja już mam tego dość. Zdejmowałem powoli ubrania i założyłem swoją nową pidżamie. To był wielki jednoczęściowy królik od mojej mamy. Nałożyłem kaptur, które miały królicze uszy. Spojrzałem w wielkie lustro przy szafie.
-Kawaii... - mruknęłam cicho robiąc słodka pozę. Wyglądałem w tym nawet dobrze. - Heh. Idę już spać.
I tak zrobiłem. Położyłem się na łóżku w którym po raz pierwszy pocałowałem go... CHOLERA. JAK TU SPAĆ. Ta myśl będzie mnie prześladować do końca życia! Owinąłem się w koc na naleśnika. Zaśnij i zapomnij. Pomyśl o Aniołkach. Wiem! Policzę je... 1... 2... 3... 5...
- Licht-tan!- usłyszałem głos jak z horroru. Natychmiast się podniosłem.
- Co do cholery tu wyrabiasz?! Idź do siebie, cholerny jeżu!- miałem ochotę go skopać, ale uczę się panować nad sobą. On leżał obok mnie.
- No bo dziś jest jutro, a wczoraj mówiłeś że dziś nie chcesz mnie widzieć, wiec czekałem na jutro aż będziesz chciał mnie zobaczyć!- szczerzył się.- No i bam! Mamy 00:01! Czekałem specjalnie te kilka godzin by móc podziwiać twoją mordkę, aniołeczku!
- Cholerny demon... - cicho mówiłem pod nosem.
- Wiec Licht, zrobimy to co zwykle ludzie robią w w łóżku? Co ty na to?- zrobił podejrzaną minę, złapał mnie za podbródek a kciukiem bawił się moim wargami. Moja cierpliwość się skoczyła. Zrzuciłem go z łóżka. Poleciał na drugi koniec pokoju.
- Ach! Wiedziałem że długo bez kopniaków nie wytrzymasz, króliczku!- krzyknął patrząc na mnie. - A tak poza tym, ładną piżamka!
- Hmpf! - przestałem na niego patrzeć.- Jak nie możesz normalnie że mną rozmawiać, to tym bardziej nie możesz mnie dotykać!
- Tia... trochę z tym łóżkiem przesadziłem. Ale tylko żartowałem Licht-tan! - podszedł pod koniec łóżka i usiadł na podłodze opierając się o nie. Twarz mu się zarumieniła. - Chyba że chcesz... ja chce prawie zawsze.
- Zamknij się. Zmęczony jestem- znów się położyłem, odwrócony do niego plecami. - Idź do siebie. Nie chce obudzić z tobą.
I tak zasnąłem. Zdziwiony ze jeż sobie odpuścił. Noc szybko minęła i wstał nowy dzień. Czułem dziwne ukucie w klatce piersiowej. Podniosłem koc, a w środku spał jeżyk wtulony we mnie.
- Jednak nie dałeś za wygraną, cholerny jeżu.- powiedziałem do niego delikatnie głaskając jego kolce.
***
TO. NAJLEPSZY. ROZDZIAŁ. EVER. Tym razem bez rysunku...ale z crack'em, który robiłam cały tydzień, nawet w walentynki TwT! (Jejku, rozpieszczam was... dobrze że nie mam chłopaka. XD)
https://youtu.be/j2kgkwDv3-o
Następny 5 rozdział: "Młode aniołki Lichta" już za tydzień! (jakieś teorie o czym może to być :^?)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top