"Dlaczego miłość nie mogła poczekać?"
Uwaga... tej części, nie oszczędzam słów. Wiec wybaczacie... wątpię żeby ktoś się tym przejmował! x"D
***
Następny dzień, ranek. Aniołek spał, nie dziwie się. Po tym co robił wczoraj, powiem że... miał po czym. Cicho smażyłem naleśniki na śniadanie. Licht mówił że to jedne danie, które robię zjadliwe. Czyli lubi je. Skończyłem smażenia ostatniego. Hm... jestem z siebie dumny, wszystkie wyszły idealnie. Nagle usłyszałem cichy krzyk z pokoju Lichta. Postanowiłem zajrzeć do jego pokoju. Delikatnie przechyłem drzwi. Aniołek siedział na łóżku okrywając się w roladkę kocem... bez koszulki. Był wyraźnie zaskoczony i zarumieniony jak nigdy.
- Dlaczego... nie mam na sobie piżamy... ani bielizny...- cicho mówił do siebie. Wtedy przypominałem sobie wszytko. Postanowiłem znów wrócić do kuchni. Odwróciłem się i zrobiłem jeden krok... ale aniołek minie zauważył. Mam... ehem... przesrane. - LAWLESS!
-...Tak?- odwróciłem się, parząc na jego zirytowaną i zdenerwowaną jak nigdy mordkę.
- CO TO DO CHOLERY JASNEJ MA ZNACZYĆ!!! CZEMU NIE MAM NA SOBIE JAKICHKOLWIEK UBRAŃ?! CO DO CHOLERY SIĘ WCZORAJ DZIAŁO!? MÓW SUKINJEŻU!!!
Nabuzował się jak nie wiem... szczyt anielskiej furii? Najwyraźniej tak. Ale nigdy nie używał tak wielu wulgaryzmów.
- No dobra. - Usiadłem przy ścianie w bezpiecznej odległości od niego. O tego co zaraz usłyszy bałem się o mój tyłek.- Wczoraj... trochę za dużo wypiłeś...
- Jak to "trochę za dużo wypiłeś"?- zapytał normalnym jak na siebie tonem.- Przecież po świetlicy zrobiliśmy normalną kolacje. Faktycznie trochę wypiliśmy, ale tylko trochę.
- Ja faktycznie tylko trochę, ale ty Litch-tan... zacząłeś się do mnie dobierać.
-...CO?- spojrzał na mnie zaskoczony.
-No cóż. Na początku po prostu zacząłeś się do mnie miziać, dlatego że byłem tak dobrym jeżykiem w świetlicy... potem całować... no i... takie tam.- czułem że aniołek kopał mnie wzrokiem.
Licht dłonią zakrył twarz. Aż tak się zawstydził, że nie może na mnie patrzeć?
- Hyde, powiedz mi co ja wczoraj odpierdzieliłem.
- Od początku?- zapytałem
- Od początku.
- Ze szczegółami?
- Ze szczegółami. Tylko nie rób z tego Szekspirowskiego dramatu
- No dobra.- przypominałem sobie wszytko co się wczoraj wieczorem działo, wziąłem głęboki oddech. On musi wiedzieć. - Na początku próbowaliśmy razem coś ugotować, ale skończyło się na tym zamówiliśmy pizze. Oczywiście na początku była kłótnia o rodzaj...
-... Wiec zamówiliśmy dwie.- przerwał mi- Pamiętam to głupia blondyno. Mów co się działo dalej.
- Wiec gdy pizza już przyszła zaczęliśmy grać w Tekkena. No ja zacząłem wygrywać zdenerwowałeś się i przewialiśmy grę. Wtedy zacząłeś pić wszytko co ci wpadło w łapki. Wypiłeś cztery razy więcej niż ja, a jeszcze szybciej się upiłeś. Gdy już postanowiłem się położyć się już spać, to ty zacząłeś swoje zaloty. Położyłeś się na mnie i mówiłeś jak bardzo mnie kochasz.
- KŁAMIESZ CHOLERNY JEŻU!
- Dobrałeś się do mojego telefonu, zrobiłeś zdjęcia jak mnie całowałeś i film. - Podałem mój telefon zdenerwowanemu aniołkowi. Niech wie że to co mówię to prawda.
Milczał, przeglądając zdjęcia. Widziałem jak się denerwował.
- Weź to mnie.- rzucił telefonem prosto w moją twarz.
- Filmu nie widziałeś... no i tych lepszych fotek.
- Daj mi spokój i się zabij. - powiedział znów się kładąc, chowając się w kocu.
Przez chwile milczałem mając nadzieję że znów będzie ze mną rozmawiał. Cisza. Wpatrywałem się w tylko koc, przez jakieś pięć minut. Nadal cisza.
- Licht-tan- delikatnie szturchałem jego zrobiłem twoje ulubione naleśniki.
- Mam to gdzieś.
- Heh... W końcu nie powiedziałem ci dlaczego nie masz na sobie ubrań.
- Domyślam się tego.
- Powiem że to było ciekawe przeżycie.
- Daj mi spokój... I wyjdź z mojego pokoju.
Niezręczna sytuacja. Postanowiłem zrobić jak mówił. Wróciłem do kuchni. Naleśniki były jeszcze ciepłe. Nastawiłem wodę na herbatę. Chyba będę musiał zjeść je wszystkie sam. Samotne siadanie... to nie było miłe. Już wolę być cały czas kopany przez Lichta, niż być sam. Dla niego tak bardzo się starałem zrobić idealne śniadanie. Po 10 minutach moje nadzieję się spełniły. Licht wyszedł z pokoju ubrany w białe spodnie i magentową koszulkę. Nie parzył za mnie, ale usiadł przy stole. Chylił głowę, tylko żeby na mnie nie patrzeć.
- Częstuj się.- podałem mu talerz z 2 naleśnikami.- Chcesz herbaty?
- Nie... dzięki. - odpowiedział biorąc jeden kawałek naleśnika.
- No dobrze.
Znowu cisza. Pewnie aniołek mam mętlik w głowie. Żałuje że powiedziałem mu o tym wszystkim. Czy nie mogłem wymyślić że po prostu zapominał się przebrać albo coś. Jestem głupi, wiem. Nagle na stole pojawiły się pojedyncze krople.
-Licht... ty, płaczesz?- zapytałem.
- Schrzaniłem...- cicho szeptał. - Kurwa, wszytko schrzaniłem.
- TO NIE BYŁA TWOJA WINA!- wstałem z krzesła, tak szybko że aż stół zadrgał. Złapałem go za ramiona.
Podniósł głowę. Łzy na policzkach i zaszklone oczy... niebieskie niczym niebo.
- To ja powinienem dopilnować żeby to nigdy się to nie wydarzyło...- odwróciłem głowę - a czerpałem z tego przyjemność jak głupi.
- Dlaczego... to nie mogło poczekać? - mruknął cicho, nadal spokojnie płacząc- Dlaczego miłość nie mogła poczekać?
- Miłość? Licht-tan... czy ty...
- NIE!- Wstał i oddalił się ode mnie. Zaczął krzyczeć agresywnym tonem - NIENAWIDZĘ CIE! SKRZYWDZIŁEŚ MNIE! ZAWSZE MNIE KRZYWDZISZ! STWARZASZ ZA DUŻO PROBLEMÓW! NAJLEPIEJ BY BYŁO GDYBYŚ NIE ISTNIAŁ!
Upadł na podłogę. To już nie był już płacz. To było szlochanie. Cicho kucnąłem obok niego chyląc są głowę.
- Wybacz mi...
- Po prostu milcz. Kocham kiedy milczysz.
- Licht...
- Ciii...- zakrył mi usta dłonią. Patrzył w prosto w moje oczy... zrobiło mi się ciepło. - Musze ci coś powiedzieć wredna kolczatko. Ten dzień w którym byłeś nie przytomny, jest moim najgorszym dniem w życiu. Ponieważ zrobiłem coś, czego będę żałował do końca życia. Co najgorsze, było to nawet przyjemne... Chce to powtórzyć...
Kompletnie nie rozumiałem o czym mówił. Odsłonił mi usta i poparzył złowieszczo. Dopiero kiedy złapał mnie za podbródek, już wiedziałem. Zamknąłem oczy.
"Tylko ty jesteś tym czego chciwość pragnie."
***
YAY! Od teraz są gejami o3o!!!... chyba...
(To tak naprawdę Fanart dla innego Ficka który pisze aniołek... długa historia z tym fanfickiem...Ah, fanfick nazywa się "Be Togeter, My Angel" ^^)
Niestety nie narysowałam tego jak Aniołek jest pijany i zaczyna się dobierać do kochanego jeżyka. ALE... Narysowałam ich reakcje do mojego Fanficka... (KC Anielski tyłeczek wyszedł pefect!)
Cudownego Aniołka z poturbowanego... To za Lawlessa >:(
Idealne łóżeczko (pozdrawiam bluzę aniołka XD)
(Pisanie Fanficka jest ciężkie... szczególnie gdy nie wież kiedy będzie koniec... Ale coś myślę że jesteśmy na połowie ;3;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top