§3§
=Jungkook=
-Gabi wróciliśmy!-zawołałem wchodząc do mieszkania z resztą zespołu obładowany zakupami,lecz odpowiedziała mi tylko głucha cisza.
Stanąłem w przed pokoju i położyłem zakupy na ziemi.
Jin i NamJoon ruszyli od razu do kuchni a reszta zespołu do salonu.
-Jeon wiesz gdzie może jest Gabi?-spytał mnie z salonu Jimin.
-Może jest u nas w pokoju i śpi?
Z góry zszedł V i pokiwał przecząco głową.
-Na górze też jej nie ma.-powiedział.
To nie było śmiesznie.
Zacząłem się denerwować.
-Może wyszła się przejść?
Ostatnio była jakaś nieswoja.-odezwał się Jimin.
Spróbowałem się uspokoić i weszłem do kuchni siadając przy stole głośno wzdychając.
Miałem nadzieję,że nic się jej nie stanie tym bardziej,że dochodziła już 20:00.
-Kookie,nie martw się o Gabi.
Zobaczysz,wróci cała i zdrowa-zapewnił mnie SeokJin uśmiechając się pocieszająco w moją stronę.-Chcesz herbaty?
-Jeśli mogę poprosić..
NamJoon wyszedł z kuchni do swojego pokoju i Jina,by móc się umyć pod prysznicem i przebrać w swoją piżamę z żółtą kaczuszką.
Jin zrobił herbatę i siadając obok mnie podsunął mi ją pod nos.
Siedział ze mną dopóki nie usłyszałem cichego przekręcania kluczy w zamku.
Od razu poderwałem się z miejsca jak poparzony i wybiegłem z kuchni,lecz dziewczyna już wchodziła na górę do pokoju.
Ruszyłem za nią.
Wchodząc do pokoju zauważyłem jak dziewczyna siedzi na łóżku kryjąc twarz z włosach.
-Hej,piękna-uklęknąłem przy niej-Ej,co się dzieję?
Cisza.Odgarnąłem z jej twarzy pojedyncze pasma włosów i oniemiałem.
Na jej policzku widniał duży siniak.
-Gabi..Co ci się stało w policzek?-spytałem osłupiały.
-Nic..takiego..-powiedziała cicho,wiedziałem,że kłamię.
-Kto ci to zrobił?-Nie dałem
jej za wygraną.
-Jeon,nikt..
Naprawdę nic się nie stało..
-Proszę,nie kłam.
Przecież widzę,że masz siniaka na policzku.
Dziewczyna zaczęła płakać.
Przytuliłem ja mocno do siebie.
Coś mi to nie grało..
Kiedy się troszkę w końcu uspokoiła spojrzała mi w oczy.
-Kookie,ja..
wyszłam z dormu się przejść.
Poszłam na cmentarz,
on wysłał mi SMSa.
Był tam,zauważył mnie..
Jonghyun podszedł do mnie a ja powiedziałam,że go nie kocham...
Widocznie nie spodobały mu się moje słowa i mnie uderzył.
To zabolało.To tak cholernie mnie zabolało.
Żałowałem,że wtedy mnie
nie było przy niej.
-Przepraszam was..
Nie chciałam,żebyście cierpieli,nie chciałam was martwić moimi problemami..-załkała Gabi a po jej
policzkach zaczęły
spływać świeże łzy.
Wytarłem je kciukami obejmując jej twarz w swoje dłonie.
-Proszę,nie płacz.
Jesteś już bezpieczna,jesteś z nami..
Nie pozwolę,żeby ktoś cię skrzywdził.
Przytuliłem ja jeszcze raz do siebie i powtórzyłem:
-Nie pozwolę.
Chciałem,żeby dziewczyna odpoczęła,pewnie była padnięta po dzisiejszym dniu.
Wyszedłem z pokoju do którego kierował się Park Jiminnie.
-I co z nią?
-Ten..jej były uderzył ją,gdy była u zmarłych rodziców na cmentarzu.-warknąłem cicho.
Park spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.
-Co masz zamiar zrobić w związku z tym?
-Jak to co?
Zrobić to samo co ten
szczeniak zrobił Gabrieli.-wiedział,że ani on i ani żaden z chłopaków nie da rady mnie powstrzymać,lecz przyjął moją decyzję kiwając głową.
Byłem wściekły na siebie,że pozwoliłem ją komuś skrzywdzić,nie ochroniłem jej.
Cały zespół wiedział,że to się ŹLE skończy,ale nie dla mnie,lecz dla tego sukinsyna..
=Gabriela=
Wytarłam spływające łzy z moich policzków widząc jak do pokoju wchodzi Park Jimin i usiadłam po turecku na łóżku biorąc do ręki telefon i udając,że robię coś bardzo ważnego.
Chłopak usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
-Jak się czujesz Gabi?-spytał.
-A jak mam się czuć?Jest dobrze.-odpowiedziałam ukrywając włosami siniaka na policzku.
-Nie musisz już tego ukrywać-powiedział i odsłonił miejsce w którym widniał siniak dodając:
-Kook mi o wszystkim powiedział..
-Nie powinnam wychodzić z dormu,wybacz.
To moja wina..
-Przecież chciałaś tylko odwiedzić swoich zmarłych rodziców.
To nic złego,więc jak
moglibyśmy się o to gniewać?
-Dziękuje-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
Jimin pogłaskał mnie pocieszająco po plecach i puścił do mnie oczko.
Musiałam przyznać,że Park Jimin był bardzo dobrym przyjacielem.
Przytuliłam się mocno do niego i wyszeptałam:
-Dziękuje,że tu przyszedłeś.
-Czego się nie robi dla swojej najlepszej przyjaciółki?-zaśmiał się i przytulił mocniej do siebie.
=Jungkook=
Wszedłem do salonu i usiadłem na fotelu obok kanapy po turecku opierając głowę na poręczy.Nie miałem sił..
-I jak?-spytał na wstępie Jin.
-Ten jej ex ją uderzył na cmentarzu,gdy była u swoich rodziców.-warknąłem.
-Coo?-V otworzył usta ze zdziwienia.
-Ach,najgorsze jest to,że nie było mnie wtedy przy niej.
Jestem tak bardzo wściekły na siebie!Jak mogłem pozwolić na to,by ktoś ją skrzywdził..
Ten typem dostanie nauczkę!
Wszyscy popatrzyli na mnie zdziwieni.
Zawsze uważali mnie za słabego maknae,lecz teraz im pokażę co znaczy ze mną zadzierać.
Zemszczę się na tym dupku bez względu na wszystko!
Muszę go znaleźć,musi zapłacić mi za to co zrobił..
Wybaczcie,że takie krótkie,ale szkoła mnie wzywa 😭
Mam nadzieje,że podoba się Wam JaeJae i zostawcie po sobie coś...jakieś polubienie,komentarz cokolwiek.. 😘
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top