15. 🍫✉️

utwór polecam dopiero od wskazanego niżej momentu

Levi się zalogował.

Levi: Dobry.

Conny się zalogował.

Conny: omg nie piszę pierwszy

Levi: To tak specjalnie dla ciebie.

Conny: kya~

Conny: co tam co tam

Levi: Mam zaproszenie na grilla i mam przyjść z wami. Chętny?

Conny: pytasz dzika czy sra w lesie

Conny: do kogo?

Levi: Hange.

Conny: ofc

Conny: a kto jeszcze będzie

Marco się zalogował.

Levi: Erwin, Miche, Moblit.

Conny: o nej. shipping so much

Marco: Kiedy ten grill?

Levi: Za tydzień, w weekend jakoś.

Marco: Mogę iść

Conny: Levi masz nowe ploty???

Levi: Nie, nic nie wiem.

Conny: szkoda:(

Eren się zalogował.

Eren: chcecie ploty ok

Eren: było zajekurwiście

Eren: nie no zartuje

Eren: najgorszy dzien w zyciu

Jean się zalogował.

Conny: :OO

Jean: jak dzień z Mikasą może być najgorszym dniem w życiu?

Eren: po prostu

Eren: moglem nie jechac

Jean: wtf już się do mnie odzywasz?

Eren: tsa. chodz na prywatny

Eren się wylogował.

Jean: o.o

Conny: o_O

Conny: co to kurwa ma być

Jean: nie wiem ale idę na prywatny

Jean: btw na grilla z chęcią!

Jean się wylogował.

Conny: miłość rośnie wokół nas ❤️

Levi: Dobra, lecę, będę później.

Levi: Czekam na update na temat Janka i Erena. Napisz mi ktoś.

Levi się wylogował.

Conny: hai heichou

Conny się wylogował.

🍫✉️🍫

Eren rozpoczął prywatną konwersację z Jean.

Eren: a wiec

Eren: I'm stressed

Jean się zalogował.

Eren: but probably I shouldn't

Eren: po prostu wczoraj jakby wszystko do mnie dotarło wiesz

Jean: trochę późno

Eren: lepiej pozno niz wcale zamknij ryj

Eren: no i

Eren: ja nie chcę z nią być

Eren: kurwa tak bardzo nie chce

Eren: nie kocham jej

Eren: właściwie nic do niej nie czuję

Eren: nic większego prócz "zauroczenia"

Eren: no i tej wiesz chęci odkrycia

Eren: słuchaj no przepraszam

Eren: wiem ze to gowno teraz zmieni

Eren: ale naleza ci sie przeprosiny

Eren: pół nocy wczoraj chciałem do cb napisac

Eren: az chyba zasnąłem z wycienczenia

Eren: wsm nawet bym do ciebie przyszedl

Eren: no ale matka nie spała

Eren: kurwa

Eren: zaczniemy od nowa?

Eren: boze jak dlugo nic nie piszesz

Eren: dobra jednak sie boje

Jean: powiedz mi, jaką mam gwarancję że nie stanie się to samo co wcześniej? znów będziesz obiecywał a i tak nic z tego nie wyjdzie? sorry, no ale czy jest sens w takim wypadku?

Eren: dobra czej

Eren: zw

Eren: nie uciekaj

Eren: ja jebie nie ma jej

Eren: zerwe z nia. obiecuje

Eren: jak tylko bedzie aktywna

Eren: zrozumialem czego chce od zycia

Eren: chce ciebie

Eren: prosze przyjdz

Eren: przyjdziesz?

Jean się wylogował.

🍫✉️🍫

utwór polecam odtąd

     Przyszedł. Bo czy miał jakiś wybór? Teoretycznie miał, mógł zostać w domu, zaszyć się pod kołdrą albo przy komputerze, a później pomóc matce. Jednak wiedział, że w tym wypadku wszystko szlag by trafił. Znając Erena, ten by wcale nie zerwał z Mikasą. Ba, nawet teraz Jean nie ma pewności, że Jaeger to zrobi. Komu tu bardziej na kim zależy? Ponownie przeklął się w myślach. Mógł nie wymyślać baz, jak to wcześniej zrobił. Nic takiego nie miałoby miejsca.

     Tylko czy wtedy miałoby miejsce wejście przez Jeana do pokoju Erena, spoglądanie w jego zaczerwienione, mokre oczy i ból w sercu tak trudny do opisania?

– Czemu płaczesz? – zapytał cicho, zupełnie nie rozumiejąc drugiego.

     Eren jednak nie odpowiedział. Szybkim krokiem podszedł do przyjaciela i mocno go uścisnął, jakby bojąc się, że ten mu ucieknie i postanowi więcej nie wracać. Zacisnął pięści na jego bluzie, mocno wtulił twarz w jego szyję. Czuł jego zapach, słyszał jego szybkie bicie serca. Starał się rozumieć jego uczucia, jakiekolwiek one nie były.

     Po chwili jednak jedynymi dowodami na ich chwilową bliskość były ślady łez na ubraniu Kirschteina.

Eren rozpoczął prywatną konwersację z Mikasa.

Mikasa się zalogowała.

Mikasa: Chcesz mi wytłumaczyć co wczoraj zaszło, tak?

Eren: dokladnie

Mikasa: No to czekam.

Eren: powiem to wprost, przepraszam cie ale nic z tego nie bedzie

Eren: nie mozemy byc razem

Eren: nie czuje ze w ogole powinnismy

Eren: zrywam z toba

Eren: mam nadzieje ze w przyjaznych stosunkach

Mikasa: Stosunkach, ha?

Mikasa: Czyżbyś zapomniał, co wczoraj zrobiliśmy? :)

Mikasa: No cóż, Erenie, nie myśl sobie, że to tak zostawię.

Mikasa: Przelecieć dziewczynę i ją zostawić kolejnego dnia, to chyba tylko ty potrafisz.

Mikasa się wylogowała.

Eren: ej co ty pierdolisz

Eren: jakie p

     Chłopak nie zdążył dokończyć wiadomości, ponieważ poczuł szybki ruch obok siebie. Spojrzał na Jeana, który natychmiast zszedł z krzesła, które zdążyło się przewrócić, i ruszył ku drzwiom. Jaeger od razu za nim podążył. Zdołał złapać chłopaka za rękaw, jednak Kirschtein się wyrwał.

– Nic takiego nie miało miejsca! – krzyknął szatyn.

     Jednak Jean nawet na niego nie spojrzał. Pokierował się schodami w dół, w międzyczasie minął matkę chłopaka, omal jej nie trącając.

– Jean, czekaj!

     Przy głównych drzwiach Jaeger ponownie złapał za ubranie Jeana, tym razem nie pozwalając mu się wyrwać. Mocnym ruchem przygwoździł go do ściany. Przedramię dociskał do jego klatki piersiowej. Był niższy, więc patrzył na niego z dołu, jednak w jego oczach tliła się determinacja, której niejedna osoba mogłaby mu pozazdrościć.

– Daj mi to wytłumaczyć!

– Pozwalałem ci na tłumaczenia już wystarczająco wiele razy.

     Tak zimny i oschły ton po raz pierwszy zagościł na ustach Kirschteina. Erenem aż wzdrygnął. Nie wiedząc jak zareagować, nie zrobił tego. Po prostu puścił chłopaka. A ten wyszedł z jego domu i postanowił więcej tu nie wracać.

🍫✉️🍫

     Mógł jedynie się domyślać, co Levi mu powie. Jednak tak naprawdę nie miał pojęcia. Czuł się całkiem wypruty z emocji. Pozbawiony chęci na cokolwiek. Nic go nie obchodziło. Ból nieznanego pochodzenia się w nim rozchodził, emanował we wszystkie strony. Pragnął jedynie to wszystko ułożyć w głowie, tak jak relacje z innymi ludźmi. A szczególnie z Jeanem.

     Zapukał i wszedł do mieszkania. Od razu zdjął buty. Obowiązywała tutaj niemal sterylna czystość. Nie chciał naruszać zasad tego domu. Udał się w stronę pokoju Levia. Drzwi były otwarte. Kiedy przez nie wszedł niemal natychmiast przywitał go Ackermann. Jednak zdecydowanie nie tak, jak Eren by tego pragnął.

     Uderzenie zaciśniętą pięścią w twarz było na tyle mocne, że Jaeger wpadł na szafkę z książkami i różnymi pierdółkami, które niemal natychmiast pospadały na podłogę, jak i na jego głowę. Kilka się stłukło. Chłopak od razu usiadł na ziemię. Widząc nienawistne spojrzenie Levia zasłonił głowę. Był przygotowany na kolejny cios, nawet na kopnięcie. Nie wiedział tylko za co.

– Była u mnie Mikasa – oznajmił spokojnie czarnowłosy. Ten spokój w porównaniu z atakiem sprzed kilku sekund był paradoksalny.

– I pewnie jej uwierzyłeś?

– A czemu miałbym nie wierzyć? – zapytał, kucając naprzeciw Jaegera. – Była wyjątkowo wiarygodna, opisując dokładnie wszystko, co jej wczoraj zrobiłeś.

     Eren jęknął cicho, niemal łkając.

– Problem w tym, że nic jej nie zrobiłem! To znaczy, okej, całowaliśmy się, dotykałem ją. Ale w tamto miejsce nawet się nie zbliżyłem. Jeszcze chwila i byśmy się kochali, serio. Aż zapytała czy mam gumki. Nie miałem oczywiście. A nawet jakbym miał, to to jej pytanie spowodowało, że momentalnie otrzeźwiałem. Nic jej nie zrobiłem, naprawdę!

– Eren...

– Wolałbym się jebać z Jankiem!

     Levi zamilkł. Usiadł naprzeciw przyjaciela, oparł się o ścianę. Spoglądał, jak Jaeger zaczął ronić łzy i je nieumiejętnie wycierać. Moment później schował twarz w kolana. Rozkleił się na dobre.

– Zrobię kakao – stwierdził Ackermann, lekko czochrając włosy Erena. – I przyniosę ci coś zimnego, żebyś mógł przyłożyć do twarzy.

🍫✉️🍫

     Levi zdawał się jak nikt inny rozumieć Erena i jego uczucia. Dlatego Eren go potrzebował. Był naprawdę dobrym przyjacielem. Potrafił wysłuchać i doradzić. Nie inaczej było i tym razem. Ackermann stwierdził, że skoro Jean mu nie wierzy to ma ku temu powody. A temu już Eren nie mógł zaprzeczyć. Tak czy inaczej musi udowodnić Kirschteinowi, że jest wart zaufania. No i przede wszystkim musi wyjaśnić sprawę z Mikasą. A to już nie będzie takie proste. Dziewczyna jest bardzo mściwa. A także zawistna. Po tym, co zaszło między nią a chłopakiem zdecydowanie będzie próbowała uprzykrzyć mu życie.

     Pijąc kakao i jedząc drugą tabliczkę czekolady Eren mógł tylko rozmyślać nad tym, co powie i zrobi. Był wdzięczny Leviowi, że ten odwołał dla niego spotkanie z Erwinem. Chociaż miał przez to wrażenie, że zbyt przeszkadza mu we własnym życiu. Właściwie czuł, że każdemu tylko przeszkadza. Jest kłodą pod nogami, ziarnkiem w oku. Miał tego zdecydowanie dość. Już kilkukrotnie starał się coś w sobie zmienić, ale zawsze odnosiło to mizerny skutek, o ile nie żaden. Może taki po prostu był? Może to właśnie tak wygląda jego urok?

     Wziął kolejny łyk uzależniającej słodyczy. Spojrzał na Levia, który akurat teraz najpewniej komuś odpisywał. Jaeger bardziej przykrył się ciepłym kocykiem. Powoli robił się senny. Pokręcił głową, na siłę się rozbudził. Nie może zasnąć. Nie teraz. Nie tutaj.

🍫✉️🍫

Levi rozpoczął prywatną konwersację z Jean.

Levi: Hej.

Jean się zalogował.

Jean: nie chcę z nim gadać, nie mam ochoty z tobą gadać, a przede wszystkim nie chcę, żebyś mi cokolwiek od niego przekazywał

Levi: Spoko, rozumiem. Chcę tylko znać twój punkt widzenia.

Jean: byłem obok jak napisała

Levi: Wiem, widziałem te wiadomości.

Jean: no sorry, każdy ma prawo się wkurwić po czymś takim

Levi: Nie mówię, że nie.

Jean: to czego chcesz

Levi: Chcę tylko powiedzieć, że to nieszczęśliwe, zasmarkane gówno siedzi naprzeciwko mnie pod różowym kocykiem mojej matki, wpierdala drugą i ostatnią tabliczkę czekolady w tym domu, popija trzecim kubkiem kakao i kazało sobie włączyć netflixowe wyciskacze łez.

Levi: Serio myślisz, że gdyby przeleciał Mikasę i nas wszystkich okłamywał, że tak nie jest to by się tak zachowywał?

Jean: może jest dobrym kłamcą

Levi: Jean, serio?

Levi: Znam go dłużej, wiem kiedy kłamie.

Jean: To dlaczego Mikasa twierdzi, że jest inaczej?

Levi: Też byłbym wkurwiony, gdyby mnie facet zostawił po zajebiście spędzonym dniu w Disneylandzie.

Jean: nie jestem przekonany

Levi: To nie bądź. Daj sobie z tym czas. Ale przede wszystkim nie wierz we wszystko, co powie Mikasa.

Jean: dobra.. okej

Levi: Co teraz robisz?

Jean: idę zaraz robić z mamą kolację, chwilowo tylko siedzę przy kompie

Levi: Będziesz jutro w szkole?

Jean: niestety

Levi: Dasz mu chwilę na rozmowę?

Levi: I nie pytam w jego imieniu, tylko sam z siebie.

Jean: Levi, zrozum że ostatnie na co mam ochotę to rozmowa z nim

Jean: odpuściłem to już sobie

Jean: nie ma sensu walczyć o coś jeżeli druga strona zachowuje się w ten sposób

Levi: To tylko twój punkt widzenia jednak nie będę się sprzeczał.

Levi: Tak jak mówiłem daj sobie czas.

Levi: Bo jednak szkoda mi patrzeć na... nawet nie wiem jak go nazwać w tym momencie.

Jean: kakaoholika?

Levi: Uzależnionego od czekolady.

Jean: i od netflixa

Levi: I od ciebie.❌wiadomość skasowana❌

Jean: zgaduję że właśnie oglądacie ostatnie wakacje

Levi: Strzał w dziesiątkę. Skąd wiedziałeś?

Jean: wspominał o tym ostatnio

Levi: I pewnie chciał obejrzeć z tobą?

Jean: może

Jean: właściwie nie wiem, nie pytałem

Levi: Dobra, będę leciał, bo

Levi: Ten idiota zasnął wtf.

Jean: :")

Levi: Do jutra.

Levi się wylogował.

🍫✉️🍫

Jean rozpoczął prywatną konwersację z Marco.

Jean: potrzebuję znać twoje zdanie

Marco się zalogował.

Jean: Mikasa twierdzi że przespała się wczoraj z Erenem. on twierdzi inaczej. Levi też twierdzi inaczej. komu wierzyć

Marco: Uwierz sobie, uwierz w to co czujesz

Jean: spierdalaj z filozofią

Jean: mów serio

Marco: Nie wiem.. Mikasa chyba nigdy nie kłamała

Marco: Ona nawet nigdy nie poszła na wagary

Marco: Zawsze była tą grzeczną, mądrą dziewczynką

Marco: A Eren...

Marco: Sam wiesz

Jean: więc myślisz że?

Marco: Nie wiem, obie opcje są prawdopodobne

Marco: Tyle że jedna de facto bardziej

Jean: która

Marco: No..

Jean: kurwa Marco komu wierzysz

Marco: Wierzę Mikasie

Jean: tego mi było trzeba

Jean: dzięki

Jean się wylogował.

Marco: Przepraszam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top