~Rozdział 9~
Pov: Bakugo
Nienawidzę tych bab. Ciągle kręcą się wokół Deku. Nie że jestem zazdrosny czy coś..... no, może trochę. Ale to wkurwiające. "Szukasz dziewczyny? " CO TO KURWA ZA PYTANIE?! Mogłem ją zabić, ale mi się nie chciało a poza tym Deku również tego nie chciał. Także jeszcze raz do niego podejdzie to będzie mogła policzyć swoje kości na palcach u jednej ręki.
Pov: Deku
Po spotkaniu z tą dziewczyną, stwierdziłem że nie chcę dziewczyny. Chyba wolę chłopców......ale jeszcze nie wiem czy na pewno (oczywiście że tak).
Ale wracając do dnia dzisiejszego, jako że musimy zmienić zmiany w gotowaniu, pójdziemy wszyscy zjeść coś na mieście. Wszystkim spodobał się ten pomysł, więc postanowiliśmy pójść o 12:30 i spotkać się w parku o 14:00. Jako że było jeszcze dużo czasu, poszedłem się ogarnąć, bo przypominam jestem jeszcze w piżamie i odpalić Netflixa. Wziąłem jakieś ciuchy, ubrałem się i włączyłem mój laptop. Nie wiedziałem co obejrzeć, więc go wyłączyłem i wziąłem mój telefon. Przyszła do mnie wiadomość od obcego numeru. Okazało się że to numer Kacchana
Nigdy nie miałem jego numeru bo jak wiecie mnie nienawidził.
-Hej Deku to ja Katsuki
-Hej Kacchan <33
-Gdzie jesteś?
-W naszym pokoju
-Zaraz tam będę c:
Po tej wiadomości zapisałem sobie go jako "Kacchan <3". Nie minęło 20 sekund a w drzwiach pojawił się blondyn.
-Jestem. Co robisz?
-Nudzi mi się trochę
-To pomyślmy gdzie pójdziemy na obiad.
Zrobiłem na łóżku miejsce dla blondyna i włączyłem jakąś stronę internetową. Przeglądaliśmy restauracje oraz opinie i wkońcu znaleźliśmy jakąś dobrą nieopodal dormitorium. Kiedy tak szukaliśmy, była godzina 12:04 więc poszliśmy na dół się zebrać. Ubrałem moje buty i wyszliśmy na dwór z resztą grupy. Kierowaliśmy się w stronę restauracji, którą znaleźliśmy w internecie.
Była ona mała i prawie pusta czyli idealna dla nas. Weszliśmy do środka i poszliśmy coś zamówić. Usiedliśmy przy stoliku w rogu, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Zamówiliśmy coś (nie powiem co hehe). Jako że kiedy zjedliśmy była 13:28, postanowiliśmy pójść na lody (tu znowu odpalacie wasze brudne myśli). Niedaleko parku była jakaś budka z lodami, więc poszliśmy je kupić. Ja wziąłem miętowe a Kacchan czekoladowe. Kierowaliśmy się w stronę parku. Nikogo jeszcze tam nie było oprócz jakichś randomowych ludzi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry że krótki rozdział ale muszę uruchomić komórki mózgowe (których nie mam) i pomyśleć dalszą część historii. Pewnie będzie romantiko (⁄ ⁄•⁄ω⁄•⁄ ⁄). Ten rozdział ma 400 słów.
Pa pa pa 👋
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top