Uhg/2 '
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
Wyciągnęłam z torby małe pudełeczko z Pocky, telefon i słuchawki. Wstałam z ławki i wyszłam z klasy.
Trochę świeżego powietrza mi nie zaszkodzi.
Pomyślałam, po czym wyszłam na dwór. Podeszłam do automatu z napojami i nacisnęłam guzik. Wyciągnęłam mleko czekoladowe, po czym zaczęłam rozpakowywać słomkę.
Nagle coś zasłoniło całe przyjemne słońce, które ogrzewało moje plecy. Powoli się odwróciłam. Stał przede mną ogromny czarnowłosy chłopak.
Po co w ogóle ruszałam się z sali. Gdybym tam siedziała nie musiałabym teraz... UGH...
-Em... Przepraszam-odezwał się -Przesuniesz się? Chciałem dostać się do maszyny- ale nie dokończył, bo skoczył na niego inny dużo niższy chłopak.
-Kegayama nie molestuj małych dziewczynek!-
-Pff! Nie jestem taka mała, kurduplu!-
Jezu, czy ja właśnie byłam niemiła... wiedziałam, że ruszenie się z ławki źle się skończy.
-Przepraszam-wyszeptałam i ruszyłam szybko w drugą stronę
-Hej, zaczekaj!- dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to ten sam chłopak, który wpadł na mnie dzisiaj rano.
Przyśpieszyłam i sprintem wbiegłam do schowka na mopy. Usiadłam w kącie, podkuliłam nogi i zajrzałam do pudełeczka, w którym były moje Pocky. Otworzyłam je i zaczęłam powoli je chrupać. Sięgnęłam do kieszeni (jakiś czas temu przerobiłam moją spódniczkę tak, żeby je miała) żeby wyciągnąć telefon. Poczułam, że czegoś mi brakuje.
GDZIE JEST MÓJ PORTFEL!!! O nie... Musiałam go tam zostawić... Co teraz...
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Nie zdążę tam wrócić i dojść do klasy, tak żeby nie spóźnić się na lekcje. Uderzyłam się w głowę. Nidy więcej, nie zatrzymuje się przy tej maszynie, naciskam, biorę i pije mleko, po czym szybko uciekam, tak żeby na nikogo nie wpaść. To mój nowy plan na życie. A właściwie stary ale... Muszę się go bardziej pilnować...
Ale co ja teraz zrobię z tym portfelem.
W czasie kiedy nad tym wszystkim myślałam dostałam, się ukradkiem do sali.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top