Pokój klubowy /11 '

   Kilka chwil po opuszczeniu biblioteki widziałam pokoje klubowe. Zatrzymałam się przed schodami i wzięłam głęboki wdech. Weszłam powoli na górę i ruszyłam wzdłuż balustrady. Po kolei patrzyłam na nazwy klubów.

   Męski klub siatkówki Karasuno

   Przeczytałam w myślach. Już chciałam zapukać, kiedy usłyszałam głosy ze środka.

   -Hinata...- usłyszałam głos dziewczyny-musisz to zrobić.-

   -Ale ja nie dam rady... Wytłumacz mi jeszcze raz- usłyszałam znajomy głos.

   -Spokojnie, przejdziemy przez to razem- Uniosłam brwi dalej wsłuchując się w wypowiedz.- Nachyl się do mnie.-

   Przełknęłam ślinę.

   Nagle drzwi otworzyły się a ja zostałam powalona przez nie na ziemie.

   -Aj...- Pisnęłam cicho.

   -Ojej!- Wykrzyknął Piegus i ruszył w moją stronę.- Wybacz nie chciałam otworzyć ich tak mocno.-

   W sumie rzecz biorąc byłam bardziej skonsternowana tym, że w sali był ktoś oprócz rudego i tej dziewczyny. Zaraz zza drzwi wyłonił się drugi bardzo wysoki blondyn.

   -Yamaguchi musisz trochę uważać co robisz...- Powiedział niemal bezuczuciowym tonem.

   -Gomen-Tsukii- Odpowiedział chłopak, odwracając się do blondyna.

   -To nie mnie przepraszaj tylko ją spójrz na nią... Chyba nadal nie doszła do siebie...- Podszedł bliżej- Nic Ci nie jest?- wyciągnął do mnie rękę.

   -Nie- Złapałam jego dłoń- Dziękuję-lekko się uśmiechnęłam.

   Wyprostowałam się i odruchowo strząsnęłam grzywkę na twarz.

   -Czy my się już nie spotkaliśmy?- Zapytał radośnie Piegus.

   -M-możliwe...- Powiedziałam wbijając wzrok w ziemię.

   -Jasne, że tak Yamaguchi-Prychnął cztero-oki- To ta dziewczyna z wczoraj, ta od portfela- zerknął na mnie

   -Oh!- Zakrzyknął tamten.- Faktycznie!- Podszedł bliżej i podał mi rękę.- Jestem Yamaguchi Tadashi a to-

   -Sam umiem się przedstawić-Powiedział przerywając mu,- Jestem Tsukishima Kei- wyciągnął do mnie rękę.- A ty?-

   Uścisnęłam najpierw rękę jednego a potem drugiego i uśmiechnęłam się słabo. Czułam jak już lekko blednę.

   - Jestem Shihō Aoi- Powiedziałam cicho, tylko czekając na ich reakcje.

   I faktycznie.

   Piegus uniósł wysoko brwi i zdębiał, a na twarzy blondyna pierwszy raz od momentu kiedy go poznałam, zobaczyłam jakieś uczucie. To był podziw.  Z jego ust wydobyło się cicho westchnienie. W końcu Tadashi szturchnął przyjaciela i tym samym wyrwał go z zamysłu.

   -Yyy... Tak, tak. Co tutaj robisz?- Zapytał.

   -Rudy mnie prosił...- Znów spuściłam wzrok na ziemie.

   -Oh... Dobrze-Powiedział szybko i chwycił piegusa, -To my nie przeszkadzamy-szybko mnie wymijając ruszył przed siebie, -Pa!- krzyknął tylko z oddali.

   -Pa...- Powiedziałam cicho lekko zdziwiona.

   Spojrzałam na drzwi do pokoju z którego wyszli. Wzięłam głęboki wdech i zapukałam. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top