Normalnie /13 '

   Po powrocie do biblioteki jeszcze chwilę tłumaczyłam trzecioklasistom wszystko dokładnie. Potem tylko umówiliśmy się, że jutro spotkamy się o tej samej porze i pomogę im z resztą tematów.

   Wróciłam do domu i zrobiłam wszystko, co miałam do zrobienia i poszłam spać.

   Następnego dnia normalnie przyszłam do szkoły i jak zawsze brałam udział w lekcjach. Po lekcjach poszłam do swojej szafki i przepakowałam książki.

   Nic ciekawego. Ta sama rutyna jak codziennie od wielu lat.

   Zawsze taka byłam...?

   Potrząsnęłam głową, odtrącając od siebie tą myśl. Wrzuciłam resztę książek do torby i poszłam w stronę biblioteki. Do egzaminów zostały dwa tygodnie. Na korytarzu nie było żywej duszy. Trochę mnie to zdziwiło, biorąc pod uwagę, że o tej porze zazwyczaj wszyscy wychodzili ze znajomymi czy śpieszyli się na zajęcia klubowe. Wzruszyłam sama do siebie ramionami i otworzyłam drzwi do biblioteki.

   Ciepłe, wręcz gorące powietrze buchnęło mi prosto w twarz, przez co lekko przymrużyłam oczy. Kiedy je otworzyłam cała skostniałam i w przerażeniu obserwowałam wnętrze... Wnętrze mojego azylu... Miejsca, w którym zawsze mogłam się skupić na własnych sprawach. Miejscu, w którym nigdy nikogo nie było...

   Aktualnie miejsce to wypełnione było uczniami. Przejechałam wzrokiem po postaciach w poszukiwaniu znajomych twarzy, kiedy w końcu spotkałam się wzrokiem z trzecioklasistami. Zacisnęłam zęby i już chciałam ruszyć naprzód, kiedy ktoś na mnie wpadł, nie, kiedy ktoś na mnie wszedł. Zakręciłam się dookoła, po czym dopiero przytrzymując się jednej z szafek udało mi się zatrzymać.

   Chłopak potraktował mnie jak powietrze. Byłam na korytarzu. Oparłam się o szafkę i wzięłam głęboki oddech.

   No nie dam rady...

   Nagle drzwi do od biblioteki otworzyły się i na korytarz wyszli moi "znajomi". Ruszyli w moją stronę ze zmartwionymi minami, ale kiedy zobaczyli mnie z bliska, wyglądali na jeszcze bardziej przerażonych.

   -Shinō-san... Jesteś blada- zaczął Koshi zmartwionym głosem.- Wszystko dobrze?-

   -T-tak- Powiedziałam słabo, jak by naprawdę coś się stało... Ale przecież nic mi nie było...-Ja tylko- Zaczęłam, ale urwałem w pół zdania.

   Jasne powiedz im, że boisz się ludzi... Już w ogóle uznają cię za wariatkę...

   Złapałam się lekko za głowę.

   -Tak- uniosłam wzrok, - gorzej się poczułam... Po prostu gorzej się poczułam...- zrobiłam słaby wymuszony uśmiech.

   -Oh... Rozumiem...- powiedział niepewnie chłopak marszcząc lekko brwi.

   -Wiecie- znalazłam wymówkę.- w bibliotece jest dość duszno... Trudno będzie nam się skupić..-

   -Rozumiem- przerwał mi Dachi.- musimy znaleźć inne miejsce-

   -A może- wtrącił się Azume,- W naszym pokoju klubowym? Powiemy reszcie, że ma pobiegać, a my zyskamy ciche, spokojne i przytulne miejsce do nauki- popatrzył po nas, unosząc lekko brwi.

   -Jesteś genialny- Powiedział Koshi, jednocześnie uderzając go w bok z uśmiechem,- Chodźmy- powiedział i ruszył w tamtą stronę.

   Skinęłam delikatnie głową i ruszyłam za nimi. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top