Nie wiem.../49

    Jak on może tak spokojnie zasypiać... Ja tu prawie zeszłam na zawał... A on tak po prostu idzie spać... Mały zboczeniec...

   Może i nie był zboczeńcem, tak całkiem, ale w takiej sytuacji widziałam go pierwszy raz. W ogóle pierwszy raz w życiu byłam tak blisko chłopaka. Na samą myśl o tym, kolor na mojej twarzy który już powoli zaczynał blednąć, odżył na nowo. Poczułam też, że uścisk na mojej klatce piersiowej zmalał. Jego oddech był równy i spokojny.

   Czyżby zasnął...?

   Przekręciłam się ostrożnie, na drugi bok i na niego popatrzyłam. Nasz twarze znajdowały się dość blisko więc dla bezpieczeństwa postanowiłam się odsunąć. Ostrożnie uniosłam się na łokciu i zaczęłam przesuwać się w stronę ściany. W pewnym momencie uścisk chłopaka gwałtownie się zwiększył. Nie myślałam, że jest aż tak silny.

   Przecież on gra w siatkówkę Aoi... Musi mieć ręce...

   Miałam ochotę uderzyć się w twarz, ale ręce Rudego przyciskające mnie do jego ciała nie pozwalały na żaden ruch. Próbowałam się wyszarpnąć ale to było absolutnie na nic. Rozluźniłam mięśnie poddając się i tym samym pozwalając mojej głowę delikatnie opaść na poduszkę naprzeciw twarzy chłopaka. Nasze nosy delikatnie się dotknęły. Po raz kolejny w przeciągu ostatnich kilku chwil mocno się zarumieniłam.

   Walka w tak fatalnej sytuacji i tak nie ma sensu...

   Próbowałam wmówić sobie w myślach wersje której miałam zamiar się trzymać.

   Nie wiem czy taka była prawda. Czy naprawdę nie chciałam tak wylądować. Nie mam zielonego pojęcia. W tamtej chwili nie byłam pewna niczego.

   Myśli niespodziewanie zaprowadziły mnie gdzieś gdzie naprawdę bardzo rzadko zaglądałam. Do strefy własnych odczuć i pragnień. Nie wiedziałam co mam robić. Do tej pory wszystkim moim działaniom przyświecał jeden cel. Idealne wyniki w nauce. Teraz kiedy tak intensywnie wdychałam ten słodko-gorzki zapach pomarańczy zastanawiałam się, co mam robić. Nie byłam pewna.

   Mam od tak wszytko zmienić?

   Przez moją głowę przebiegały kolejne myśli, a cytrusowy zapach stawał się coraz słodszy, tym samym wprawiając mnie w coraz większą ospałość. Oczy zaczęły mi się kleić. Poprawiłam się na łóżku, nieświadomie układając głowę na przedramieniu chłopaka. Moja lewa ręka opadł na jego pas. Próbowałam się jeszcze chwile bronić przed zaśnięciem, po mimo to już po chwili, słodki zapach pomarańczy zaprowadził mnie prosto do krainy Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top