rozdział 25
Kilka dni później
W całym mieszkaniu panowała nienaturalna wręcz cisza. Mogłaby się wydawać, że nikt się tam nie znajdował, ale im głębiej się wchodziło, tym więcej dźwięków dochodziło z łazienki. Cichy głos Abigail dobiegał z pomieszczenia, mieszając się z dźwiękiem wody odbijanej od kafelek.
Christopher uśmiechnął się delikatnie, rozglądając się wokoło. Choć tamto mieszkanie kompletnie nie przypominało Abigail, którą znał, to jakaś część jednak była tam zachowana. Chłopak odwrócił się nagle, słysząc odgłos zamykanych drzwi. Odruchowo spojrzał w daną stronę, wreszcie ją dostrzegając.
W samym ręczniku.
Kiedy tylko ich wzrok się skrzyżował, Abby pisnęła głośno, zakrywając się jeszcze bardziej. Serce zaczęło bić jej mocniej w piersi, bo za nic się go tam wtedy spodziewała. Było już zdecydowanie późno, za oknami było ciemno, a on nawet nie zapowiadał, że do niej przyjdzie, z resztą, nawet nie miał kluczy do jej mieszkania. A później uświadomiła sobie, że przecież wcale nie zamykała drzwi na klucz i że tak naprawdę to było jej winą, że tam bez problemu wszedł.
- Wyjdź stąd. - warknęła, wskazując na drzwi. Mierzyła go nienawistnym spojrzeniem, nie chcąc, by oglądał ją wtedy w tamtym stanie. - Velez, nie będę się powtarzać.
- Ubierz się, to trochę porozmawiamy.
- Ugh! - warknęła głośno, kręcąc głową sama do siebie. Znów jednak na niego spojrzała, wskazując w jego kierunku. - Tylko nie podglądaj, bo w jaja dostaniesz i wylecisz stąd szybciej, niż myślisz.
- Nie będę, obiecuję. - zadeklarował, kładąc dłoń na piersi. - Z resztą na sercu.
Abigail pokręciła głową sama do siebie, po czym podeszła do szafki, zabrała pierwszą lepszą bieliznę, po czym skierowała się do szafy i wyciągnęła z niej swoją piżamę. Zaraz po tym udała się prosto do łazienki, by w spokoju się ubrać i żeby Christopher nic nie widział. A on? Serce waliło mu w piersi na samą myśl, że widział ją w takim wydaniu. Hormony zaczęły mu buzować, jeszcze bardziej, niż dotychczas i, kiedy tylko usłyszał, że wychodziła z łazienki, natychmiast podniósł się na równe nogi i odwrócił w jej stronę.
Abby o mało nie zderzyła się z nim klatką piersiową i, gdyby nie jego szybka reakcja, zapewne upadłaby na ziemi. Jego dłonie znów znalazły się na jej biodrach, tak jak te kilka dni wcześniej, a jego oczy błyszczały. Oh, jak bardzo się jej to wtedy podobało.
- Mam rozumieć, że tak chciałeś porozmawiać, tak?
Ona zdecydowanie za bardzo lubiła psuć takie chwile pełne napięcia, ale nie potrafiła inaczej.
Chociaż w sumie, czy ona to wszystko naprawdę zepsuła?
Christopher niespodziewanie złapał jej twarz w swoje dłonie i złączył ich usta w pocałunku. Abigail na moment sparaliżowało, ale kiedy tylko dotarło do niej, co się działo, natychmiast oddała jego gest, jeszcze bardziej go pogłębiając. Chris musiał przyznać, że niesamowicie dobrze całowała, ale on też wcale nie należał do najgorszych.
Cała sytuacja mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby obojgu nie zabrakło nagle tchu. Dziewczyna przyłożyła dłoń do jego klatki piersiowej, unosząc głowę, by spojrzeć mu w oczy. On sam wciąż trzymał w dłoniach jej twarz i patrzył na nią z uśmiechem, którego nie potrafił kontrolować.
- Chciałem to zrobić już dawno.
Uśmiechnęła się, nawet mu nie odpowiadając. Zamiast tego złapała go za dłoń i pociągnęła do swojej sypialni. Nie była szczególnie duża, ale mieściło się tam sporej wielkości łóżko, toaletka nieopodal okna i dwie małe szafki nocne po obu stronach posłania. W całym pomieszczeniu panowała głównie biel z delikatnymi akcentami różu w postaci zasłon, czy lampek nocnych.
- Już zaciągasz mnie do łóżka? - zaśmiał się, uświadamiając sobie, co chciała zrobić. Ona jednak miała inny plan.
- Chciałbyś. - prychnęła, siadając na łóżku. To samo zrobił on, siadając naprzeciwko niej z uśmiechem. - Miałam kłaść się spać, a jako że przyszedłeś... No cóż, nie zamierzam rezygnować z moich planów, więc porozmawiamy sobie tutaj. - wyjaśniła pokrótce. - Ale zanim to... Chciałbyś coś do picia?
- Nie, nie, dzięki. - zaprzeczył od razu, zatrzymując ją. Abigail usiadła z powrotem na łóżku, obserwując go. - Tak właściwie...
- Tak właściwie co?
- Tak właściwie to chciałem cię po prostu zobaczyć, ale nie sądziłem, że spotkam cię w samym ręczniku. Takiego widoku nigdy nie zapomnę. - zaśmiał się, na co ona od razu zaatakowała go poduszką. Uderzyła go kilka razy, dopóki jej nie powstrzymał. - Przestań!
- Teraz będę zamykać drzwi za każdym razem, kiedy tylko tutaj wrócę. Nie pozwolę nikomu tutaj wejść, bo znowu ktoś mnie będzie podglądał, kiedy wracam spod prysznica. - warknęła, przejeżdżając dłonią po swoich włosach. - Mogłeś mnie uprzedzić, że przyjdziesz, a nie wchodzisz tu, jak do siebie i jeszcze mnie straszysz.
- Stwierdziłem, że tak będzie lepiej. - powiedział Chris, przyglądając się jej z niewinnym uśmiechem.
- Nie było, Velez.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, patrząc na siebie nawzajem. Mierzyli się wzrokiem, zastanawiając się, kto odpuści, jako pierwszy, ale oboje mocno się trzymali. Ostatecznie Chris nie wytrzymał napięcia i roześmiał się w głos, co zaraz udzieliło się również Abby. Kiedy wreszcie się uspokoili, znów spojrzeli na siebie nawzajem.
- Podobają mi się twoje oczy. - przyznała dziewczyna, wpatrując się w jego ciemne oczy, które wyjątkowo lubiła.
- A to ciekawe.
Abigail zamrugała nagle, czując, jakby jakiś paproch wpadł jej do ona. Natychmiast zaczęła mrugać i je trzeć, jednak to nie pomogło. Już po chwili poczuła dłoń na swoim nadgarstku i natychmiast przestała, patrząc na chłopaka przed sobą. Christopher nie odezwał się, ale nachylił w jej stronę, dotykając dłonią jej policzka. Spojrzał w jej oko, wreszcie usuwając z niego ów paproch, który tak bardzo przeszkadzał Amber. Dziewczyna zdziwiła się jednak, że nie zabrał dłoni z jej twarzy i dość szybko przekonała się dlaczego.
Jego usta znów wylądowały na tych jej, ale tym razem w o wiele spokojniejszym pocałunku, niż poprzednio. Zaraz jej plecy opadły na poduszki, a on zawisł nad nią, nie odrywając się od jej ust ani na moment. Jego dłoń zaczęła jeździć po jej ciele, a ona swoje zarzuciła na jego kark, przyciągając go jeszcze bliżej siebie.
Coś jednak powstrzymało chłopaka przed dalszymi ruchami.
- Nie będziesz tego żałować? - spytał, patrząc w jej oczy. Nie chciał robić nic wbrew jej woli, wolał mieć pewność, że ona również tego chciała, że nie robiła to pod przymusem.
- A jak bardzo tego chcesz, co?
Nie musiał odpowiadać na tamto pytanie, które samo w sobie było dla niego potwierdzeniem.
Znów zaczął ją całować, jego dłonie znalazły się pod jej koszulką, która po chwili wylądowała gdzieś na ziemi razem z tą jego.
Reszta potoczyła się już sama.
~*~
Kiedy Amber obudziła się następnego dnia rano, była sama w łóżku, zupełnie naga. Nie przejmowała się tym jednak, tylko uśmiechnęła pod nosem, rozciągając się na swoim wielkim łóżku. Pamiętała tamtą noc doskonale i uśmiech sam cisnął się na usta, kiedy tylko przypomniała sobie dłonie Chrisa na swoim ciele, jego usta na swoich... Czy żałowała, że to zrobili? Nie. Śmiała twierdzić, że powtórzyłaby to ponownie.
Sięgnęła dłonią po swój telefon, który leżał na szafce nocnej, po czym sprawdziła godzinę. Dobijała już dziesiąta, więc postanowiła zwlec się z łóżka i ogarnąć sobie jakieś śniadanie. Prędko założyła na siebie świeżą bieliznę, po czym chwyciła bluzę Christophera, która leżała na ziemi nieopodal, i założyła ją na siebie, wychodząc z sypialni.
- W końcu wstałaś. - powiedział chłopak, dostrzegając ją w pomieszczeniu. Uśmiechnął się na jej widok, ciesząc się, że znów ją widział.
- Też się cieszę, że cię widzę, Chris.
Christopher o mało nie opluł się swoją kawą, kiedy tylko dotarło do niego, jak się do niego zwróciła. Spojrzał na nią wielkimi oczami, widząc na jej twarzy rozbawienie. Dziewczynka prędko się jednak odwróciła, wyciągając z szafki szklankę i nalewając sobie trochę wody, której prędko upiła. Ledwo zdążyła odłożyć ów szklankę na blat, gdy poczuła oplatające ją od tyłu ramiona. Zrobiło się jej cieplej na tamten gest.
- Czasami żałuję, że nie mam chłopaka, który witałby mnie w taki sposób. - przyznała cicho, czując dziwne ciepło w środku. Mogłaby zabić dla takich momentów.
- Wiesz, że możemy to zmienić, prawda?
Wiedziała, że mogli, ale czy naprawdę oboje tego chcieli? Już od dawna czuli do siebie coś więcej, niż przyjaźń, ale dotychczas żadne z nich nie przyznało tego na głos. Inni widzieli, że coś było na rzeczy już od dawna, ale oni tak naprawdę dopiero teraz zrobili kolejny krok w tamtej relacji.
- Nie wiem, czy to jest takie proste, na jakie brzmi.
Abigail odsunęła się od niego i usiadła na najbliższym sercu, wzdychając cicho. Przejechała dłonią po swojej twarzy, po czym uniosła wzrok, kiedy położył dłonie na jej kolanach. Jego delikatnie uśmiechnięta twarz trochę poprawiała jej humor, ale obawy wciąż pojawiały się jej z tyłu głowy i nie potrafiła się ich wtedy pozbyć.
- A właściwie... Co do mnie czujesz? - spytał, niezwykle ciekawy jej odpowiedzi. Zastanawiał się nad tym już od dawna, był naprawdę ciekawy jej odpowiedzi.
- Lubię cię denerwować. - powiedziała zgodnie z prawdą, na co prychnął pod nosem. Mógł się spodziewać tamtej odpowiedzi z jej strony.
- No tak.
- Dobrze wiesz, że nie znam odpowiedzi na to pytanie i nie wiem, czy będę je kiedykolwiek znała. Byłam w kilku związkach, ale to nigdy nie było to. Nie chciałabym się sparzyć, kiedy by nam nie wyszło.
- Boisz się? - spytał, patrząc na jej reakcję. Abigail westchnęła cicho, sama nie wiedząc, czy się bała, czy to był po prostu tymczasowy lęk przed spotkaniem się z kimś.
- Nie wiem. Może? - odparła, zerkając na niego. Widział pewien smutek w jej oczach, co trochę łamało jej serce. Dotychczas nie widział jej tak załamanej.
- Ale wiesz, że sobie z tym jakoś poradzimy, prawda?
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę przeprowadzała z tobą rozmowy na ten temat. - przyznała, śmiejąc się pod nosem dość nerwowo. Nie wiedziała, że kiedykolwiek będzie z nim rozmawiała o potencjalnym związku, a jednak to się właśnie działo.
- Dajmy sobie trochę czasu, dobra? - zaproponował, uśmiechając się pod nosem. Abigail ponownie westchnęła, zastanawiając się, czy robiła dobrze, zgadzając się.
- Niech będzie.
Christopher uśmiechnął się pod nosem, by już po chwili nachylić się w jej stronę i pocałować w głowę.
I jak mogła mu wtedy odmówić?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top