Wytłumaczenia/29'
Tego dnia nie uczyłam się z trzecioklasistami, bo miałam dodatkowe zajęcia z biologi po lekcjach. Zaraz po skończeniu kółka, powędrowałam do pokoju klubowego siatkarzy i zaczęłam się uczyć. Koło piętnastu minut przed końcem treningu poszłam przed salę gimnastyczną, delikatnie uchyliłam drzwi i wślizgnęłam się do środka. Pomimo że starałam się pozostać nieuwarzona, od razu wszyscy zaczęli się ze mną witać. Stałam w miejscu otoczona stadem kruków i co chwila miło kiwałam głową oraz, co zawstydzało mnie jeszcze bardziej, dziękowałam za komplementy.
Byli Ci bardziej otwarci, jak drugoklasiści w szczególności Łysy i Żelowy. Był Yamaguchi za którym co jakiś czas widziałam beznamiętną twarz Kei'a. Oczywiście trzecioklasiści... Nawet starsza menadżerka powiedziała mi, że ładnie wyglądam!
Cały czas brakowało mi tylko jednej twarzy.
Nigdzie nie mogłam znaleźć rudej czupryny.
Może jest za niski i go po prostu nie widzę...
Pomyślałam i zachichotałam cicho. Nagle jak na życzenie obok Kapitana pojawił się Hinata. Już miałam otworzyć buzię, żeby się przywitać
-Dachi-san, możemy skończyć ten mecz.- powiedział wyjątkowo bezdusznie jak na niego. Brunet zmarszczył brwi i powoli skinął głową, po czym zwołał resztę chłopców, aby wznowić grę.
Usiadłam pod ścianą i obserwowałam siatkarzy. Zauważyłam, że Shoyo jest dużo bardziej rozkojarzony. Pan Jagutka co chwila na niego krzyczał żeby się skupił, ale i tak nic z tego nie wychodziło. Powtarzał te same błędy. Cały czas uderzał pod tym samym kątem.
-Gdybym tylko była w stanie mu to wytłumaczyć...- pomyślałam na głos.
-A co takiego?- usłyszałam obok siebie spokojny głos starszej menadżerki Karasuno. W pierwszej chwili lekko zesztywniałam, nadal nie byłam do końca przyzwyczajona do rozmawiania z ludźmi.
-N-nic takiego...- spojrzałam w ziemię.
-Nie ma się czego bać- zachęciła mnie z łagodnym uśmiechem.
-No... No dobrze-wydusiłam z siebie w końcu- Chodzi o ataki i bloki, Hinaty i Tsukushimy- spojrzałam na nią niepewnie- Bo widzisz...- zaczęłam wszystko dokładnie tłumaczyć.
-Rozumiem... Wiesz, dobrze by było, jak byś wytłumaczyła to Hinacie-uśmiechnęła się- wydaje mi się, że dobrze się dogadujecie- puściła mi oko, po czym wstała, a ja czułam jak robię się cała czerwona.
D-dobrze się dogadujemy...
Pierwszy raz w życiu zająknęłam się we własnych myślach. Spojrzałam na rudą czuprynę i uśmiechnęłam się lekko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top