Sad /19 '
Następnego dnia jak zawsze poszłam do szkoły. Po lekcjach odnalazłam Kōshiego, który wręczył mi dodatkowy klucz do pokoju klubowego. Po mimo tego, że zobowiązałam się do przyjścia na trening to i tak podziękowałam mu za tą możliwość chyba pięćdziesiąt razy.
Po tym krótkim spotkaniu poszłam, jak zawsze, przepakować torbę i powędrowałam do mojego nowego królestwa. Niezauważona zamknęłam się w pokoju klubowym i z radością zaczęłam rozkładać książki.
Byłam naprawdę szczęśliwa.
Zdjęłam kamizelkę, wyciągnęłam wstążkę z koszuli, u której rozpięłam jeden guzik, podwinęłam rękawy i zmieniłam spódniczkę na luźne spodenki, które zawsze nosiłam w torbie. Zebrałam grzywkę, która wchodziła mi w wizje (normalnie przez nią jako tak widziałam, po mimo to nadal ją tak nosiłam bo nie lubię się pokazywać) i spięłam do tyłu, tak samo resztę włosów związałam w dość niedbały warkocz.
Włączyłam w telefonie cicho muzykę i zaczęłam się uczyć. Po paru "drobnych" chwilach nauki skończyłam i z ulgą przewróciłam się na plecy. Owszem, uwielbiałam się uczyć, co nie zmieniało faktu, że było to dość męczące.
Pokój powoli wypełniały ciepłe kolory zachodzącego słońca. Oczy zaczęły mi się kleić, spokojna muzyka dobiegała do mych uszu, aż w końcu niekontrolowanie odpłynęłam w krainę snów i wyobraźni.
~~~
Co ja tu robię...
Rozejrzałam się po wielkim, wypełnionym, kolorowymi kwiatami, polu. Po chwili na horyzoncie zobaczyłam mały punk. Jakby z intuicyjnie zaczęłam biec w tamtą stronę.
Moment później znalazłam się w sadzie.
Sadzie...
Pomarańcze?
Podeszłam do drzewka i dotknęłam jednego z owoców. Zaciągnęłam się ich lekko gorzkawym zapachem.
Jak na zawołanie zawiał wiatr, co wyostrzyło zapach jeszcze bardziej. Poczułam, jak wiatr kołysze powoli moje włosy a potem delikatnie uchyla powieki...
~~~
-Shihō? Aoi?...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top