Pojemniczek/41
Następnego dnia rano, zrobiłam wszystko jak zawsze. Tak samo jak dzień wcześniej tuż przed wyjściem z pokoju zatrzymując się przed drzwiami skreśliłam czwartek.
Zostało pięć dni... To w sumie sporo czasu...
Wzruszyłam ramionami i wyszłam z pokoju. Zaraz po tym już ubrana wychodziłam z domu. Poprawiłam mój ciepły szalik i szłam z słuchawkami w uszach. Trzeba przyznać, że ścieżka usłana czerwonymi i pomarańczowymi liśćmi wyglądała pięknie. Taki krajobraz utrzyma się może jeszcze przez tydzień. Potem kiedy z drzew spadną już wszystkie liście ta sama droga spowita będzie śniegiem.
Nie zauważyłam nawet kiedy dotarłam do szkoły. Rozebrałam się z wierzchniego ubrania przy szafce i poszłam do klasy.
Na mojej znowu zastałam mały prezent. Ten sam termos, dzień wcześniej zostawiłam go Hinacie w szafce w pokoju klubowym. Był też mały okrągły pojemniczek. Otworzyłam go ostrożnie a w środku znalazłam małe czekoladowe krążki. Chwyciłam jedno i delikatnie odgryzłam połowę. Smak gorzkawej czekolady perfekcyjne wymieszał się ze słodkim bananem który był w środku.
Jakie to pyszne...
Pomyślałam dalej rozkoszując się smakiem. Z pod pojemniczka wysunęła się kartka. W pierwszej chwili zdziwiłam się bo pismo nie przypominało tego co parę ostatnich razy.
Witaj Shi-chan :)
Mam nadzieje, że banany w czekoladzie będą Ci smakować!
I jak zawsze, życzę Ci miłego dnia oraz miłej nauki.
Hinata :)
Fakt, że w przeciwieństwie do poprzednich razy, się podpisał lekko mnie zdziwił, ale co ja mogę na to poradzić. Wzruszyłam ramionami.
Tym razem muszę mu podziękować.
Zaczęłam jeść kolejnego banana. Po chwili zadźwięczał dzwonek sygnalizujące rozpoczęcie lekcji. Zajęłam swoje miejsce i uważnie słuchałam wywodów nauczycieli.
Minęło kilka lekcji nim nadeszła dłuższa przerwa dedykowana spożyciu lanchu. Wyciągnęłam moje pudełeczko z bananami i położyłam na ławce. Założyłam słuchawki a telefon schowałam do kieszeni. Powoli skierowałam się w stronę sali Hinaty. Zajrzałam do środka przez otwarte drzwi i nieco zdziwiłam się nie widzą rudej czupryny. Zmarszczyłam brwi po czym wycofałam się na korytarz.
Stałam tak chwilę w bezruchu myśląc gdzie może być Shōyo. Nagle ktoś mnie popchnął. Jestem niemal pewna, że zrobił to celowo bo wyraźnie poczułam jego dłonie na moich plecach. Uniosłam głowę i między grzywką zobaczyłam dość wysokiego bruneta. Stał i się uśmiechał.
-Wybacz nie zważyłem cie, a torowałaś drogę- Powiedział a ja spojrzałam na niemalże pusty korytarz. Przymrużyłam lekko oczy ze zdenerwowania nadal na niego patrząc. Podniosłam się i otrzepałam spódniczkę.
-Wy-Wybacz zagapiłam się...- odpowiedziałam na jego zaczepkę i odwróciłam się szybko jednocześnie wzrokiem szukając jakiegoś nauczyciela. Jak na moje szczęście przystało żadnego nie było w zasięgu wzroku.
-Heeej... Zaczekaj...-powiedział przeciągłym głosem chłopak a ja wzdrygnęłam się na samą myśl tego co zaraz do da- Nie uważasz, że powinnaś mi się jakoś odpłacić?- zatrzymałam się.
-Ni-nie- Nie odwracałam się w jego stronę. Usłyszałam tylko jego kroki zbliżające się w moją stronę. Nagle urwały się byłam przygotowana na to, że zaraz coś się wydarzy.
-Shihō-san, czy coś nie tak?- Usłyszałam głos Ashakiego, momentalnie się wyprostowałam i odwróciłam w tamtą stronę.
Azume stał lekko pochylimy nad chłopakiem i trzymał mu rękę na ramieniu. Brunet trząsł się w panice i patrzył w moją stronę jak by błagał o przebaczenie. Uśmiechnęłam się lekko.
-Nie, nie, wszystko dobrze-
-Oh...-Długowłosy wyprostował się i puścił chłopaka- To dobrze- uśmiechnął się i powoli ruszył w moją stronę. Mój oprawca momentalnie zniknął gdzieś z tyłu korytarza. Uśmiechnęłam się do starszego kolegi. Jego, jeszcze chwile temu straszna mina, teraz zmieniła się w troskliwym strachliwy uśmiech.
-Na pewno nic ci nie jest?- zapytała zatrzymując się przede mną i spoglądając w dół.
-Spokojnie-Zadarłam wysoko głowę,- Wszystko dobrze- starłam uśmiechnąć się przekonująco.- A właśnie, skoro już cie spotkałam, wiesz może gdzie jest Hinata?- Zapytałam na niego patrząc.
-Umm...- Wyglądał jak by mocno się zastanawiał nad odpowiedzią.- Niestety wydaje mi się, że nie ma go dzisiaj w szkole.- Uniosłam wysoko brwi w niemałym zdumieniu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top