Rozdział 1. Nowy super bohater w prezencie urodzinowym

Według mojej rozpiski to codziennie o 21 Biedronka i Czarny Kot rozpoczynają swoje patrole pod wieżą Eiffla i kończą około 24 pod Luwrem, trasa patroli nigdy nie jest taka sama.

Nie to, że ich śledziłam przez jakieś dwa... trzy tygodnie. Dobra! Miesiące!

Nie wypada się spóźnić pierwszego dnia pracy więc już o 21:30 krzyknęłam:

-Renard! Kradnij pomidory z rynku! - I wyskoczyłam przez balkon uprzednio upewniwszy się czy czasem nikt mnie nie widzi. Pognałam w stronę miejsca spotkania.

Było to wspaniałe uczucie! Uczucie nie do opisania! Więc było wspaniałe!

Niespiesznie hasałam sobie po dachach budynków jak kucyk z My Little Pony po tęczy tylko po to żeby dotrzeć przed czasem na miejsce spotkania. Jednak wyszło jak zwykle i o 22:35 widziałam już wieżę Eiffla w całej okazałości... I Czarnego Kota.

Siedział ze spuszczoną głową na jednym z ichniejszych "żelaznych ławeczek" zwrócony w stronę Pól Marsowych. Najwyraźniej bardzo poważnie rozmyślał nad bardzo ważną sprawą. Nie chcąc mu przeszkadzać zakradłam się po cichu i zasłoniłam mu oczy.

-Moja pani? - Zapytał. - Myślałem, że do naszego patrolu jeszcze trochę czasu jest. - Wybuchłam śmiechem i zdjęłam ręce z jego oczu. Czarny Kot wstał i odwrócił się w moją stronę. -Ty nie jesteś Biedronką! - Omiótł mnie wzrokiem. - Volpina!

Śmiałam się dalej. Przepraszam! Zwijałam się ze śmiechu próbując przy okazji nie spaść na ziemię by nie została zemnie mokra plama tęczy! Wytarłam łezkę, która zebrała się w moim oku i spojrzałam na Czarnego Kota.

Trzymał swój kici kij w gotowości, ale nie rozumiał co mnie tak bawi. Wstałam i próbując opanować śmiech. Patrzył na mnie dziwnie, więc postanowiłam mu wytłumaczyć:

-Nie jestem Volpiną! Jestem... - Właśnie! Kim ja jestem? - Kapitan Ameryka! - Wypaliłam

-Kapitan Ameryka? - Zapytał. - A gdzie Twoja tarcza?

-Ma ją Iron Man. - Wyszczerzyłam się do niego jak głupi do sera. - I nie jestem pod wpływem Akumy, a Władca Ciem nie kazał mi zrobić sobie szarlotki w celu uzyskania waszych Miraculum!

-Dalej Ci nie do końca ufam... Powiedz... Jak się nazywa Twoje kwami, co mówisz aby się przemienić i jaka jest Twoja zdolność.

Zaczęłam wyliczać na palcach.

-Renard. Renard, kradnij... Na przykład Akumy. Umiem czytać w myślach wrogów, a także wysoko skakać.

Czarny Kot przyglądał mi się podejrzliwie, aż w końcu stwierdził, że Biedronka stwierdzi.

O 23:08 mój towarzysz nie wytrzymał i zapytał:

-O czym myślę?

-O tym czy zgadnę o czym myślisz? - Odparłam.

-Skąd wiesz? - Zapytał zszokowany.

-Z dedukcji?

-Dobra... A teraz..? - Zapytał jeszcze raz.

-Nie wiem. O plackach? Aby zacząć czytać w myślach muszę użyć jakiejś tam formułki tak jak ty do Kotaklizmu. - Odparłam znudzonym głosem. - Kiedy ona będzie? - Jęknęłam, za niecałą godzinę kończy się patrol.

-Prawie zgadłaś! O naleśnikach! A co do twojego pytania - dziś ma urodziny i może się nieco spóźnić... - Zastanowił się chwilę i spuścił nieco głowę. - Nie mam dla niej prezenty.

-Ona ma dzisiaj urodziny? - Zapytałam zaskoczona. Poszło łatwiej niż myślałam! Z takim gadułą!

-No tak, a ja nie mam pre... A może ty będziesz prezentem! - Zapytał nagle. - Schowasz się, a potem powiem, że mam dla niej prezent i ty się pojawisz! BUM! Niespodzianka!

Pomyślałam chwilę. Dobry pomysł.

Przewiozłaby mnie swoim Biedronkomobilem, pojechałabym do jej Jaskini Biedronki! A potem ona by wymieniła lokaja na mnie! Lub mnie na Czarnego Kota!

-Okej. - Odparłam radośnie.

-To ty się tam schowaj i czekaj! - Wskazał jakieś miejsce na wieży Eiffla, a ja mogłam się tylko domyślać, o które mu chodzi. Schowałam się tak jak mi kazał.

Po niespełna wieczności Biedronka łaskawie postanowiła postanowiła się pojawić. Podeszła do Czarnego Kota (który swoją drogą prawie zasnął) i zaczęła rozmawiać ze swoim towarzyszem walki. Nie słyszałam ich rozmowy, ale chłopak w lateksie wyjątkowo głośno powiedział ,,Mam dla Ciebie prezent''. A ja wyskoczyłam ze swojej kryjówki.

Na mój widok krzyknęła tylko Volpina!, ale Czarny Kot jej szybko wszystko wytłumaczył zanim obudziła wszystkich którzy spali o tej tam którejś. Szybko - czytaj: skończył około dwudziestej czwartej.

Przez całą godzinę marzyłam o Biedronkomobilu i tak dalej. Biedronka coś tam jeszcze mówiła o tym, że impreza miała się skończyć przed 21, ale coś tam. Nie wiem. Myślałam o jajecznicy, którą jadłam na śniadanie. Była dobra.

Niedługo potem się pożegnaliśmy, a ja wróciłam do domu.

_____

Moje drogie dzieci!

W tej notatce pytałam dlaczego tyle kosztujecie, czy nie możecie być tańsze, bo biedak ze mnie. Też coś o szpitalu i strajku głodowym, na skutek, którego napisałam rozdział. Tak

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top