Rozdział 4. W nocy u Nino

Parę dni po incydencie z moją ukochaną starszą panią był tylko jeden atak Akumy. Oczywiście nie miałam żadnego nowego nagrania na bloga, a czytelnicy z całej Francji domagali się jakiegoś filmu z bitwy Biedronki.

Co oni z tą Biedronką?! Cały czas tylko Biedronka! A co ze mną? Ja przecież tak nie robiłam!

W każdym razie czytelnicy nie dawali mi spokoju. Postanowiłam więc położyć się i przemyśleć wszystko.

Mogę was zapewnić, że nie spałam! Naprawdę! Możecie mi wierzyć!

Obudziłam się po paru godzinach z pomysłem. Postanowiłam go zrealizować.

Kiedy wyszłam było zimniej niż się spodziewałam, ale szłam dalej. Dopiero w świetle latarni niedaleko Sami Wiecie Którego Sklepu zorientowałam się jak jest zimno tego ranka.

Wróciłam do domu, by założyć kurtkę. Tym razem odpowiednią- na połowę listopada.

Wyszłam z domu. Słońce jeszcze nie wchodziło, ale w listopadzie rzadko kiedy wstaje wcześnie.

Było zaskakująco mało samochodów jak na sobotni poranek.

Po około 10 minutach ciągłego marszu dotarłam do miejsca docelowego.

Zadzwoniłam dzwonkiem (tak z dwadzieścia siedem razy), zanim Nino był łaskaw mi otworzyć.

Mulat stał w piżamie zaspany. Najwyraźniej go obudziłam. Ale nie ma tak dobrze! Nie będzie spał do 14 w sobotę!

Wyminęłam go w drzwiach zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam jogurt.

Usadowiłam się wygodnie w pomarańczowym salonie na kanapie i zaczęłam jeść zdobycz z mroźnej krainy w dużym pudełku.

Brzoskwiniowe ściany, tycjanowa kanapa, koralowe zasłonki i dywan w kolorze sjeny palonej. Od tego wszystkiego można dostać zawrotu głowy.

- Słuchaj, chodzi o coś ważnego. - Zaczęłam. - Jak dobrze wiesz, to prowadzę Biedrobloga, ale od tygodnia nie pojawiało się żadne nowe nagranie z walki. Chcę abyś zaczął nagrywać za mnie. Wiem, wiem. Brzmi niedorzecznie, bo kto by mógł zastąpić mnie? No, ale widzisz. Nawet ja potrzebuje swojego Watsona! I nie próbuj odmawiać! Potraktuj to jako awans w swojej karierze redaktora i wielki zaszczyt! Nie pytaj dlaczego ja nie mogę dalej nagrywać, bo i tak nie powiem.

- Albo i powiem. - Dodałam zanim Nino zdążył coś powiedzieć. - Chodzi o to, że moja babcia jest ciężko chora i ja muszę co jakiś czas do niej chodzić kiedy atakuje Akuma. Zdaję sobie sprawę, że to może być dla Ciebie wielkie brzemię, ale obiecuję Ci, że to nie będzie praca syzyfowa. Spokojnie, Biedrobloga... Nino. Jest już pora obiadowa i nie macie obiadu gotowego. Co ja będę jadła?! - Podeszłam do lodówki i wyjęłam potrzebne rzeczy do obiadu, następnie zaczęłam go przygotowywać. - Myślisz, że jak wczoraj nie byłam u Ciebie to dziś już nie musisz robić obiadu? O nie, nie, nie. Nie ma tak łatwo. Pomyśl jak ja muszę się teraz czuć! Taka głodna! Zagubiona! Niepotrzebna! O! Cześć Nico! - Powiedziałam widząc sześcioletniego kuzyna Nino o oliwkowej skórze i czarnych włosach stojącego w progu pokoju z pluszowym misiem zwisającym do podłogi. - Widzę, że dalej masz misia ode mnie. Bardzo się cieszę! Na śniadanie jest już za późno, ale za czterdzieści minut będzie obiad, więc możesz się już przebrać z piżamy i zaraz przyjść na prawie gotowe. Nino możesz obudzić resztę.

- Ale... - Przerwał mi.

- To nie było pytanie, idź.

- Alya. Dochodzi 3 w nocy, a Ty stoisz w kuchni w piżamie i robisz obiad.

Od razu odpowiedziałam. Nie, wcale nie zastanawiałam się z trzy minuty nad wypowiedzią. Skąd ten pomysł?

- Nie poprawiaj mnie. - Odpowiedziałam.

- Skąd znasz mojego kuzyna? - Nino wskazał na Nica, który właśnie wracał do sypialni.

- Postanowiłam poznać Twoją rodzinę i jadąc do Twojej kuzynki, która swoją drogą zaprosiła mnie na swój ślub pojechałam do Nico, bo było po drodze.

- Chwila... Jaki ślub? - Zapytał jakby nie wiedział o co chodzi.

Odłożyłam przygotowane jedzenie, podeszłam do drzwi i zdjęłam kurtkę Nino.

- Skoro nie masz dla mnie obiadu o trzeciej w nocy to ja czuję się nie kochana i wychodzę. Nie próbuj mnie zatrzymać. - Powiedziałam ze smutkiem w głosie i otworzyłam drzwi. Spojrzałam ostatni raz na Nino. Odwróciłam wzrok kiedy usłyszałam krzyk Nino:

- Alya! Czekaj, zostań.

- Zamknij się, bo wszystkich obudzisz! - Wydarłam się na niego.

- Chodź, moja sypialnia jest wolna. - Powiedział.

Szybko wbiegłam do jego pokoju i położyłam się na łóżku (czytaj: rzuciłam się na łóżko niczym głodny tygrys na młodą gazelę) i rozłożyłam się na całej jego powierzchni.

- Pogadamy jutro. - Powiedziałam i zasnęłam.





Obudziłam się tym razem o normalnej godzinie.

Na śniadaniu wytłumaczyłam Nino cały mój plan. Oczywiście się zgodził.

Nie to, że nie miał wyjścia.

W pewnym momencie weszła do nas kuzynka Nino i oznajmiła, że zaprasza wszystkich na swój ślub.

Wstałam po cichu z krzesła i uciekłam w stronę drzwi. Nino krzyknął do mnie z wyrzutami, ale ja uciekałam po schodach do swojego domu.



_______

Dzień dobry jeszcze raz
W tej notatce wydziedziczyłam Tylczi, ale potem stwierdziłam, że za bardzo ją lubię i znowu jest w rodzinie

Także napisałam o tym, że zamiast zaproszenia na ślub - było zaproszenie na pogrzeb
takie tam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top