Rozdział 58 - Kto nie skacze, ten z policji.
Przeżyłam sesję, więc w nagrodę dłuuuuugi rozdział <3
________________________________________
Nie było czasu by wytłumaczyć mamie gdzie znalazłam Tico, a tym bardziej, że przeszło niezaplanowany tuning. Ważne było wywieść to metalowe cholerstwo, bo skoro wielkie roboty z kosmosu się namierzają to... to nie fajnie.
Jako, że w i tak w przymałym bagażniku nie było miejsca, wrzuciłam wór na przednie siedzenie. Sama usiadłam za kółkiem modląc się by Ticuś odpalił. Fala ulgi zalała mój umysł gdy dławiący się silnik odpalił. Jedyna dobra rzecz dzisiaj...
Ruszyłam by jak najszybciej znaleźć się poza Jasper. Zdałam sobie sprawę, że dalej jestem w szoku i chyba nie powinnam prowadzić w takim stanie. Ale nie miałam wyboru.
Zerknęłam na radio. Chyba nie zaszkodzi, że coś włączę... Musiałam się odstresować.
________________
Co poradzę, że lubię przeróbki? X'D
______________
Westchnęłam i zaczęłam kiwać głową. Jeśli skupię uwagę na muzyce to przestanę myśleć o tym, że przed chwilą dokonałam morderstwa w afekcie i obronie własnej. I, że truchło tego czegoś wiozę obok siebie na przednim siedzeniu, mimo iż w każdej chwili może znowu ożyć!
Nie myśl o tym, myśl, że zaraz będziesz na Nemesis. Może nawet ktoś się ucieszy, że dopadłaś Autobota. Właśnie tak! Zrobiłaś dobrze, Charlie. Nie tylko się broniłaś, ale zabiłaś wroga conów... a mimo to chciało mi się wymiotować z nerwów.
Zerknęłam w tylne lusterko i zmarszczyłam brwi.
- Kurwa... kurwa, kurwa, kurwa! Nie! Aaaaaaaaaaa...
Panicznie zaczęłam szukać strzaskanej komórki. Jedną dłonią szukałam aplikacji by dodzwonić się do conów, drugą prowadziłam. Zajebiście. Nie dość, że chce zataić morderstwo, to jeszcze piszę jadąc samochodem!
- Dzwoń, dzwoń, dzwoń - wycedziłam przez zęby, klikając cokolwiek. Zadziałało- Halo? Halo!? Odbiór??
- Szpieg? - odparł zdziwiony głos
- M-megatron??
- LORD Megatron! ...i niech zgadnę, udany rekonesans? - spytał. To chyba był sarkazm
- Co? Nie! T-to znaczy, znaczy ja... ja zmieniłam zdanie i potrzebuje strażnika. Chyba. O nie... włączyli koguta! - zadrżałam- Policja mnie goni! Autoboty mnie napadły! Jezu! Dajcie mi most ziemny...!
- Autoboty?! To nie możliwe.
- Tak?! Wzionę jego trupa na siedzeniu! - warknęłam
- CO!?
Policyjny wóz przybliżył się znacznie. Zmieniając biegi telefon mi gdzieś wypadł. Chyba wpadałam w panikę.
- DAJCIE MI TEN MOST! - wrzasnęłam
Musiałam jednak oddalić się od glin by nie wpadły razem ze mną na Nemesis. Tylko jak wyprzedzić policję samochodem pokroju Tico, to było możliwe...?! Mój wzrok mimowolnie powędrował na nitro. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale... uchyliłam klapkę i wcisnęłam guzik dociskając gaz. Dziwny cylinder od przycisku zabłysnął turkusem oraz trzeszcząc jakby doszło do zwarcia. Wbiło mnie w siedzenie, kiedy silnik ryknął jak zwierze wyrywając do przodu. To auto się zaraz rozleci, pomyślałam przerażona. Zawieszenie samochodu obniżyło niemal rysując o asfalt, a z maski wyłonił się szeroki wlot powietrza, którego wcześniej nie było.
Błyskawicznie zwiększyłam odległość od wozu policyjnego, modląc się by nie zgubić opon. Za moment świetlista poświata rozbłysła na drodze, w którą wpadłam. Tico praktycznie wyleciało przez portal zgrzytając spoilerami o podłogę. Z krzykiem wykręciłam, by nie zderzyć się ze stalowymi stopami, które całe szczęście uskoczyły w bok.
- CO TO MA ZNACZYĆ!? - rozległ się ryknął oburzony gladiator
- O jeny ...to najbrzydszy bot jakiego widziałem! - parsknął Breakdown
Tak, ja też zareagowałam na widok oszpeconego Tico. Lecz teraz walczyłam z kierownicą by nie potrącić innych Decepticonów, by nie rozbić się na czyjej nodze, nie spaść ze schodów lub nie zderzyć się ze ścianą. Depnęłam hamulec aż rozszalały silnik zgasł, a siła sprawiła, że trup zleciał z siedzenia... i chyba wydał dźwięk i się ruszał. Zaciskałam kurczowo palce na kierownicy, wsłuchując się w bulgoty Tico. Auto samo wróciło do stanu pierwotnego unosząc się lekko jakby na hydraulice. Schowało wlot na masce, obniżyło tylni spoiler oraz zgasiło światła, które emanowały lekko niebieską poświatą.
Wychodzę!
Miałam tego kurwa dość. Niech sami się bawią. Wyskoczyłam z auta z uniesionymi rękoma i zaczęłam tak biec z krzykiem: ''Tico szatana!''. Jak zauważyłam conom do śmiechu nie było, bo najpewniej dostrzegły Energon, którym byłam ubabrana.
Megatron, który najwyraźniej nie był w humorze, zacisnął pięści i warknął grubo przywracając wszystkich do porządku.
- CO. TO. JEST?? - wycedził Lord wskazując na Tico- Jeśli to rzeczywiście jest ten Autobot...
- N-nie, to jest Tico mojego dziadka, które w sumie jest mamy i się zgubiło... a później kolega znalazł i naprawił, w sumie spierdolił robotę, a-ale... - jąkałam się roztrzęsiona
- A co z Autobotem!? - warknął
- Bot, tak! C-coś na mnie napadło! - mówiłam przejęta z trzęsącymi się rękoma- Zaatakowało, t-tak? A ja... a ja to zabiłam...! - wykrztusiłam- Miało niebieskie optyki, więc musiało być Autobotem prawda? ...prawda??
Megatron zmarszczył brwi. Zerknął w stronę swojego asa wywiadu, który tylko wzruszył ramionami. Gladiator przymrużył fioletowe optyki, spoglądając na mnie z niezadowoleniem.
- Nie wykryliśmy żadnej aktywności Autobotów w pobliżu miejsca twojego zamieszkania - odparł podejrzliwie
- A-ale... nie kłamię! - sapnęłam. Podeszłam do Tico i otworzyłam drzwi uskakując w razie czego. Po tym cholerstwie można było się spodziewać wszystkiego. Nic na mnie jednak nie wyskoczyło, więc ostrożnie wyciągnęłam wór i wywaliłam stwora, który plasnął na podłogę rozlewając Energon- To! - pokazałam i zadrżałam równocześnie- ...nie ma głowy?! - pisnęłam- Odrąbałam mu łeb, ale ten łeb żył i.. i... chyba uciekł! - stwierdziłam ze zgrozą unosząc oczy, bo na mostku panowała głucha cisza
Serce łopotało mi się w klatce jakbym czekała na wyrok. Ale to na metalowym stworku skupiły się wszystkie optyki. Nachylające się roboty były zdziwione, ich miny wyrażały wszystko, zagubienie, niezrozumienie - ale nie zadowolenie czy gniew, jak się spodziewałam. Sam Soundwave zbliżył się podnosząc lichy szkielecik długimi palcami, by lepiej mu się przyjrzeć. Komandor mrugał oczami jakby chciał się upewnić czy aby na pewno dobrze widzi.
- Kojarzę go...? - mruknął Lord krzywiąc się lekko. Soundwave przytaknął ukazując mu na swoim ekranie dane.- Frenzy...? Ale to niemożliwe... Starscream! - odwrócił się nagle, aż komandor uskoczył wstrząśnięty- A może ty masz mi coś dopowiedzenia!? - warknął wściekle Megatron
Westchnęłam sobie. Znowu się zaczyna. Patologia...
- Mój p-panie! - pisnął przestraszony seeker- A-ale sam widziałeś nagranie! Kopania się zawaliła, on nie żyje! M-może, może jego minicon zdołał się jakoś uwolnić spod gruzów, ale nie on! Nie ma nigdzie jego sygnatury! Prawda Soundwave?!? - sapnął komandor. As wywiadu przytaknął spuszczając lekko głowę i odchodząc na swe stanowisko.- Nasz zwiadowca gasł tamtego dnia, przykro mi panie, to był niefortunny wypadek i to wszystko przez Autoboty...!
Lord wciąż wściekłymi optykami przewiercał seekera na wskroś, lecz zerknął na Soundwave i bez słowa odszedł od nich. Komandor odetchnął z ulgą niemalże mdlejąc. Megatron przeszedł obok nie zwracając na mnie uwagi, jakby mnie tam w ogóle nie było. A teraz jak nigdy potrzebowałam uwagi, potrzebowałam odpowiedzi. Czy...
- To nie był Autobot? - depnęłam- Zabiłam... Decepticona?
Srebrne nogi zatrzymały się. Patrzyłam w próżnie czując się bezsilnie, nawet nie miałam już siły spojrzeć do góry. Miałam ochotę się położyć i zwinąć w kłębek chowając przed światem.
- Zapomnij o tym. - rzucił Lord na odchodne
Potrząsnęłam głową. Właśnie to coś zabiłam! I to przez potworną pomyłkę! Zapominanieto będzie ostatnia rzecz, którą zrobię. Usłyszałam westchnięcie niecierpliwości i jak się spodziewałam fioletowe optyki świdrowały mnie z góry.
- Masz się udać do medyka. I to już. - warknął Lord i już chciałam coś powiedzieć, ale nie było mi dane się wtrącić - Breakdown! Zostaniesz tymczasowo strażnikiem Charlie.
- A-ale jestem asystentem Kno... - zaczął zaskoczony niebieski con
- Właśnie Breakdown! - przerwał mu Megatron- A s y s t e n t e m. A teraz jazda! Nie mam na to czasu. I masz jedno zadanie! Nie zabić ''przypadkowo'' szpiega, ZROZUMIANO?!
- T-tak jest panie! - odparł natychmiast
Oboje wyszliśmy z mostku. Podziwiałam podłogę, która stała się nadzwyczaj ciekawa. Czułam jak zakręciło mi się w głowie i to raczej nie ze zmęczenia.
- Break? - spytałam słabo
- Oh, Lord ma rację, nie przejmuj się Frenzym. - odparł pokrzepiająco- Nikt go nie lubił, bo gryzł i drapał wszystkich po tapicerkach... no już, co to za dziwna mina?
- Gdybyś wlazł na minę przeciwpiechotną, to też by ci do śmiechu nie było! Energon jest dla ludzi trucizną - sapnęłam pokazując niebieskie plamy na sobie- Ja tu powoli umieram! Muszę...
- Knockout! - sapnął jakby sobie przypomniał- Już pędzę! Zaczekaj tu! Żyj!
- Ale... - nie zdążyłam skończyć, gdy niebieski mech transformował i gnał już korytarzem ile fabryka dała. Pacnęłam się dłonią w twarz. Przecież cały sprzęt jest u medyka, mogłeś mnie tam zawieść...
Westchnęłam i oparłam się o ścianę. Miałam wrażenie, że Energon wysysa ze mnie siły. Może w niewielkich ilościach działa wolniej, ale teraz przynajmniej w połowie byłam umazany tym dziadostwem.
- Co, Starsceam, co?! Czego znów chcesz?! - zirytował się Lord tak, że słychać go było przez śluzę. Mimowolnie zbliżyłam się podsłuchując co nieco ze słabym uśmiechem, który natychmiast zniknął
- Widzisz to nagranie, panie? Było na nośniku danych węglowców... - mówił komandor. Nagranie? A więc to ty Krzykaczu, przecież to było oczywiste, przemknęło mi przez myśl- To świadczy tylko o jednym! Szpieg szpieguje też nas! Trzeba się go pozbyć! To dwulicowe podstępne organizmy, panie musisz mi uwierzyć.
__________
_______________
- Ależ ja to doskonale wiem! - zganił go Lord, a ja aż zadrżałam za przedsionkiem, cofając się o krok na bezdechu- Węglowcy to bojaźliwa rasa, głupia, kompletnie bezwartościowa i fałszywa... nic tylko rozgnieść robactwo... po co tacy na moim statku...?!
Nie... nie, nie, nie... To nie może być prawda. Zapadła cisza. A zatem słowo się rzekło. Oddaliłam się od żelaznych wrót czym prędzej, totalnie rozbita, oszukana przez życie i w ogóle... dobita.
Nie powiedziałam o tym conom w zatoczce medycznej, mimo iż chciało mi się płakać. Knockout ponownie uruchomił magiczną maszynę odzyskującą Energon. Nawet udało się zmienić mi opatrunek, bo nabyto specjalnie dla mnie apteczkę... tylko po co? Po co skoro nie byłam tu potrzebna.
***
A co jeśli popełniłam błąd? Największy błąd w swoim życiu odnajdując i przyłączając się do wielkich robotów z kosmosu... Co jeśli wszystko obróci się przeciwko mnie? Może jeśli znajdę to co znaleźć miałam, to chociaż darują mi życie... czemu wszystko się pierdoli?! Miało być tak pięknie! Przygoda...! ...a tu jedna wielka chujnia, bo lepiej się tego po prostu nie da nazwać! Dziękuję ci życie, zawsze mogę na ciebie liczyć!
Wracając z zakupów dostrzegłam, że pod szkołą w Jasper zatrzymał się żółty zwiadowca Autobotów i mimowolnie pacnęłam się w twarz. No tak. Skoro to pupile botów to dzieci, to muszą chodzić do szkoły! Charlie... to było tak oczywiste, że chyba naprawdę cofasz się w rozwoju.
Autoboty! Może... skoro Decepticony postanowią się mnie pozbyć... może u nich będę musiała szukać azylu? A co będzie z rodzicami? Czy mogłam się aż tak pomylić...? Boże...
Do zachodu brakowało jakiejś godziny więc, wraz myślami polazłam na opuszczone blokowisko za Jasper. Budowę wstrzymano przez osunięcie się głazów i szczerze nie zdziwiłabym się gdyby stały za tym transformery. Kiedy przechodziłam przez drogę nie zauważyłam nadciągającego czarno-białego samochodu. Uskoczyłam przerażona, gdyż ten zahamował raptownie w połowie szerokości pasów. Myślałam, że umrę na zawał. Nikt tu nie jeździł a tym bardziej... Zlustrowałam podejrzliwie znajome mi auto- policyjna bestia, zmodyfikowany mustang GT. Prychnęłam idąc dalej.
- No dalej szmato, potrąć mnie...!* - sapnęłam. Niespodziewanie silnik ryknął groźnie i samochód wyskoczył do przodu, a ja przywitałam się z drogą- AAAAAUUUUŁŁŁAAAA!!! - zawyłam wściekle, leżąc na ziemni- Moja miednica...! Moja! Miednica! To... bolało! - wystękałam
Odsunęłam się spod rozgrzanej maski samochodu zbierając swą godność z jezdni. Złapałam się ręką za obity bok. A policja na to co? Znów zaczęła grzać na mnie, wyskakując gwałtownymi ruchami do przodu. Silnik rozbrzmiewał raz po raz jakby mi groził. Zaczęłam raz po raz cofać się panicznie, aż znalazłam się blisko budynków.
- Kurrwa, co jest??! Dobra już, dobra! AAH! Przepraszam!
Coś było bardzo nie halo z tą policją. Rozumiem, że Jasper to mała miejscowość, nikt nie widzi, tutaj gliny też święta raczej nie były, no ale bez przesady! Przez smolisto-czarne szyby nie mogłam dostrzec kto siedzi za kółkiem, ale jeśli miałabym strzelać - to jakiś brzydki typ w okularach przeciwsłonecznych i z pedofilskim wąsikiem. Taki typowy zły policjant.
Samochód zaczął mnie okrążać jak drapieżca ofiarę. Dostrzegłam na jego boku biały napis. Wytężyłam wzrok i przeczytałam szeptem cytat. ,,...karać i niewolić''?
Okeeej. Zmarszczyłam brwi zaniepokojona. Niespodziewanie policja ustawiła się bokiem, tak bym mogła porozmawiać z kierowcą. Poprawiłam plecak na ramieniu i patrzyłam jak szyba powędrowała do połowy w dół. No i coś takiego - dziwny gościu z pedofilskim wąsikiem i ciemnych okularach. Kiedy słońce zbliżało się ku zachodowi i było ciemniej niż jaśniej. No dziwny glina.
- Coś. Za. Jedna? - spytał pusto facet nawet na mnie nie parząc
Przymrużyłam oczy. Kojarzyłam ten wóz, naprawdę go gdzieś już widziałam... Czy nie ten sam pędził po pustynnej drodze kiedy mnie i Steve'a dopadł sierżant? Czy mogło znaczyć, że on jest...?
To co teraz zrobię może mnie kosztować aresztem, a nawet sprawą w sądzie... Ale w obliczu gniewu Megatrona zaryzykowałam.
Gwałtownie wcisnęłam rękę przez otwarte okno tak jakbym chciała pomiziać policjanta. Ale nic z tego. Moja ręka zagłębiła się w jego twarz nie napotykając oporu, jakby jej tam w ogóle nie było. A więc jednak! Hologram! Transformer!
- AHA! - sapnęłam usatysfakcjonowana, lecz od razu wrzasnęłam przerażona. Szyba uniosła się gwałtownie do góry zakleszczając mi rękę.- Puszczaj! Puszczaj! Moją ręka! AAAA! AAA! AAAAHAHAHAHA! Na pomoc!
Zaczęłam rzucać i szamotać się jak walnięta, próbując uwolnić się z potrzasku. Tak się kończy wkładanie reki w paszczę lwa.
- To boli! Puszczaj!
- Zadałem pytanie.
- AAHAHAHAHAH! AH!
- ...odpowiedz na nie, albo bo inaczej sobie pogadamy. - wychrypiał znudzony
- WHAH! AGHHHH!!! - warknęłam i zaczęłam kopać w drzwi
- Nie radzę ci tego robić, insekcie! - strzegł rozmazujący się policjant
- To mnie PUŚĆ!
- Być może uwolnię twoją rękę w c a ł o ś c i, jeśli mi odpowiesz na pytanie.
- Nie rozmawiam z psami!
Zaklęłam za swoją głupotę. Naprawdę to powiedziałam na głos? W jednej chwili szyba odpuściła, a drzwi otworzyły się raptownie uderzając mnie. Wykopyrtnęłam się do tyłu i ległam jak długa, słysząc dźwięk tłuczonego szkła w plecaku. Głową niestety przywaliłam o chodnik tak, że mnie zamroczyło przez chwilę. Za moment dotknęłam się za wilgotny nos. Leciała mi krew?!
- AaaaaaUUUUU! Mój noooos!- zawyłam- TO BOLAŁO! OooooOOO i nici z picia - jęknęłam widząc mokrą plamę na plecaku
Policyjny wóz ryknął i zaczął transformować w robota. Bardziej czarny niż biały olbrzym stanął na nogi spojrzał na mnie czterema krwisto czerwonymi oczami. Zaraz jakimi?! Decepticon? Pierwszy raz go widzę! Pisnęłam, kiedy wyciągnął ku mnie dłoń z groźnie wyglądającymi szponami.
- Teraz sobie pogadamy po mojemu, robalu!
- Nie dotykaj mnie! - zaskrzeczałam- Nos mi już złamałeś, a miednica mnie zaraz pęknie! PUŚĆ!
Wielka dłoń z jeszcze większymi szponami przyszpiliła mnie do podłoża. Nadaremnie próbowałam ją podważyć, jego siła była o wiele większa. Mech pochylił się z groźnym pomrukiem.
- A teraz odpowiadaj! Widziałem cię w towarzystwie Decepticona!
- Puszczaj! Ze schroniska uciekłeś psie!?
- MÓW! Bo ci zmiażdżę tą ''miednicę'' w inny sposób! - warknął dociskając dłoń mocniej, przez co wyrwał mi się krzyk- To jak będzie, po dobroci... czy po złości? - wycedził złowrogo, unosząc brwi z jednej strony
- Mam prawo zachować milczenie...! - wykrztusiłam
- Masz prawo BŁAGAĆ O LITOŚC! - ryknął gardłowo i drugą rękę zmienił w ostrze
- AAH! Nie wiem o co ci chodzi! Przecież ty też jesteś od Decepticonów!
- Co znaczy t e ż?! Kim ty jesteś?
- Robię dla Megatrona, świrze!
Mogłam tego nie mówić, gdyż szpony zacieśniły się skrobiąc o beton. Robot był wściekły.
- Łżesz!
- Ty głupi bucu! Idź sobie zjedz pączka! - krzyknęłam, a Decepticon docisnął mnie do drogi jak robaka- Thobra! Mhówię prawdę! Kha-jesthem jegho SZPIEGHIEM! - wycharczałam kopiąc nogami o ziemię, a ten pozwolił nabrać mi powietrza do płuc
- Megatron nie spoufala się z ludźmi! - wypluł ostatnie słowo z obrzydzeniem
Najwyraźniej. Po tym co podsłuchałam na Nemesis... może miał rację...
- Pfffy! - prychnęłam nonszalancko- To chyba go kurwa długo nie odwiedzałeś! Na pewno! Zapamiętałabym taki krzywy ryj!
Roboglina warknął rozeźlony, mrużąc cztery czerwone optyki. O dziwo zabrał ze mnie łapę i wyprostował się. Zebrałam się z ziemi, ocierając krew w rękaw.
- ...s z p i e g? - powiedział w pustkę
- We własnej osobie! - ukłoniłam się lekko- A ty...! Tyyyyy! Uuu jesteś u Megatrona! Zobacz co mi zrobiłeś! Ohohoho, ale dostaniesz wpierdol!
- Megatron tutaj jest? - spytał jakby zdumiony
- Jaja se robisz?
On naprawdę był zaskoczony. Szybko odwrócił głowę patrząc gdzieś na bok. Był zaniepokojony?
- Późno już... - mruknął
- Racja. My tu gadu gadu aa... która godzina? - bąknęłam zerkając na telefon
- Policyjna - zaśmiał się robot
- Hehe, dobre... Słuchaj. Jestem Charlie, a ty to...?
Con wahał się przez chwilę, lecz rzucił na odchodne.
- Barricade.
- Dobra, Cade... Megatron się ucieszy, z odnalezionego cona, idziemy na Nemesis? - stwierdziłam. Może to było właśnie to! Może tak udowodnię swą wartość?
- Chyba się nie zrozumieliśmy. Ja nigdzie nie wracam.
- Czeeemuu? - zawyłam
- Podoba mi się tak jak jest.
- Co...? Że jak, ale...
- Nie wrócę tam - wycedził przez zęby- Nie wyraźnie mówię?
- Dlaczego...? - jęknęłam
- Nie twój zardzewiały interes!
- Wyluzuj glino, gramy w tej samej drużynie.
- Tak się składa, że masz nieaktualne dane - żachnął odwracając się na pięcie i odchodząc- Lepiej by nasze drogi rozeszły się tu i teraz.
- O, nie, nie...! - sapnęłam donośnie- Chyba się nie rozumiemy, B a r r i c a d e.
Flesz oświetlił plecy robota. Decepticon zatrzymał się i zerknął na mnie znad ramienia złowrogo. Kolejny błysk lampy odbił się od optyk robota, sprawiając, że na jego twarzy wykwitł okropny grymas. No ja też nie lubię zdjęć z zaskoczenia...
- Z tego co słyszę... nie chcesz by Megatron się o tobie dowiedział... i wielka szkoda, gdyby zobaczył to zdjęcie.
Barricade zacisnął szpony i odwrócił się gwałtownie rozprostowując je.
- Czego chcesz ode mnie insekcie!? - ryknął- Powinnaś się cieszyć, że cię nie zmiażdżyłem, kiedy miałem ku temu okazję...! W sumie to cały czas mam... - syknął zbliżając się do mnie
Robot już przygotował łapę do ataku, lecz ja powstrzymałam go telefonem. I to Nokią!
- AA! Jeden zły ruch, a to zdjęcie pójdzie prosto na pulpit Nemesis! - zagroziłam z palcem nad ekranikiem.
Decepicon ryknął wściekły iż dał się tak łatwo wykiwać człowiekowi. Co prawda blefowałam, ale... on nie musi o tym wiedzieć.
- Czego? Chcesz...?? - wycharczał
- Wytłumacz mi czemu nie chcesz wrócić ze mną na statek?
Robot zdziwił się potwornie słysząc moje żądanie. Błądził chwilę chodząc w kółko, aż zrezygnowany klapnął na stary wrak samochodu, niczym na fotel, wzdychając.
- ...niech będzie. - westchnął. Milczał chwilę odpowiednio dobierając słowa. Wskazał na pękniętą insygnię conów na ramieniu. Dopiero teraz dostrzegłam, że cały lewy bark jest uszkodzony. W dziurze można było dojrzeć przewody, oraz trzeszczące co jakiś czas iskierki. Może nie była to poważna rana, ale do najładniejszych też nie należała- Jak widzisz jestem Decepticonem. Nic bardziej mylnego... lecz poznałem się nieco na byciu pionkiem, szczególnie pod dowództwem Starscream'a.
- Starscream'a??
Robot przytaknął i wyświetlił hologram Cybertronu nad własną dłonią.Przysiadłam się bliżej podziwiając mechaniczną planetę, która niszczała w oczach. Następnie ukazały się odlatujące statki oraz... Ziemia.
- Kiedy Cybertron umarł, flota Decepticonów ruszyła w kierunku Ziemii. Wybudzono mnie z hibernacji, gdy Megatron opuścił nas, by szukać w kosmosie okruchów Mrocznego Energonu. Nemesis po dotarciu na twoją planetę zaczął wyszukiwać złóż Energonu, by zasilić armię conów. Starscream objął w zastępstwie dowodzenie i komandorzył, wręcz lordorzył po swojemu... i grał we własną grę. Kiedy przejrzałem jego plany, ten chciał się mnie pozbyć za to, że byłem wierny Megatronowi i nie chciałem go poprzeć...
________
________
- ...Wysadził jedną kopalń... - kontynuował Barricade- Strop się zawalił i zostawili mnie na śmierć. Mój komunikator przestał nadawać... - zerknął smutno na logo frakcji- Pha! Ale co się okazało? Ten idiota w każdej kopalni zostawia jedną odnogę ''dla siebie''. Bo wciąż wierzy, że uda mu się obalić Megatrona i objąć władzę... Mi udało się przeżyć, choć dla Decepticonów jestem martwy. Egzystuje w pozostawionych odnogach kopalń, więc głodować nie głoduję... jakoś to jest. - westchnął
- Nie wiedziałam... - mruknęłam z żalem. To znaczy domyśliłam się, że to o nim wczoraj była mowa na mostku i to ja najprawdopodobniej zabiłam mu zwierzątko, tego minicona czy coś, więc czułam się jeszcze gorzej- Ale czemu nie chcesz wrócić na Nemesis?
- Bo nie mam do czego... - odparł patrząc mi w oczy smutno- Moją ojczyznę pochłonęła wojna, bliskich wybito... a Megatron? Czy choć przez chwilę przejął się lub zapytał: gdzie zapodział się kurwa jego zwiadowca? Oczywiście, że nie... pojąłem to dopiero po latach, że ślepo dążyłem za tym tyranem...
- Oh... wydaje mi się, że Megatron myśli, że nie żyjesz, bo...
- Starscream mu tak powiedział? - prychnął mech- Mam to gdzieś.
- Więc... co teraz robisz? Oprócz pomagania Vehiconom uciec policji? - spytałam, na co Barricade uśmiechnął się słabo- Masz jakiś cel w życiu?
Robot odetchnął i oprał się wygodniej jakby rozmarzony. Samochodowa kanapa wydała dźwięki sprzeciwu- szyba pękła a karoseria wydała metaliczny szczęk i zgrzyt.
- Zemsta...
- Zemsta? Na kim?? - zdziwiłam się- Na Starscreamie?
Barricade machnął szponiastą łapą, bagatelizując go jak błahostkę.
- Jeśli Megatron chce się z nim użerać, jego wybór...
- Więc na Megatronie?
- A czy chcę się już witać z Wszechiskrą?! - żachnął się Cade
- Więc na kim pragniesz zemsty...? - dopytywałam
Były Decepticon mierzył mnie przez chwilę nieugiętym wzrokiem. Z chwilą spojrzał na ciemniejący nieboskłon.
- Na Autobocie zwanym Prowl.
- Dlaczego?
- Yh! Co to jest? Przesłuchanie?? - burknął, po czym sam się zaśmiał kręcąc głową- Niewyrównane rachunki... on zabił moich, ja... wystarczy, że jestem Decepticonem, to wystarczający powód. Polujemy na siebie szmat czasu. Gramy w podchody jak jakieś Minicony... mam już tego dość... - syknął zaciskając szpony w pięść- Chcę go zgasić za to, że odebrał mi bliskich iskrze...!
- Współczuję straty... - mruknęłam i niespodziewanie doznałam olśnienia- Ale... myślę, że będziemy mogli sobie pomóc, Barricade. - uśmiechnęłam się cwanie
- HAHAHAH! Pomóc?! W jaki sposób ty niby możesz mi pomóc?! Wy robaczki jesteście dość... - dźgnął mnie szponem rozbawiony- ...zabawni. Jacyś tacy gumowaci! I łatwo was zabić.
- Mam dla ciebie propozycję... - kontynuowałam cierpliwie- Ja pomogę zapolować ci na Autobota, a ty... powiesz mi, które korytarze Starscream zostawia dla siebie. Skorzystamy obojga.
- Hymh... Kusząca propozycja... - mruknął skrobiąc się szponami po brodzie, bacznie obserwując- Lecz dalej nie wiem jak T Y możesz mnie wesprzeć w... polowaniu?
Wskazałam na siebie jak na drogocenną rzeźbę.
- Tak się składa mój drogi, że jest ze mnie świetna przynęta... i element zaskoczenia.
Barricade analizował przez chwilę me słowa. Jego krwistoczerwone optyki emanowały w ciemnościach i rozbłysły jaśniej, gdy na jego twarzy pojawił się mściwy uśmiech.
- Umowa stoi...
________________________________________
Oczywiście rozdział nie miał na celu w żadnym wypadku obrazić policji, miał nacechowanie tylko i wyłącznie humorystyczne. Ave humor!
* ah te pasy XD
Tak, tak i jeszcze raz TAK! Barricade! (no i w sumie poniekąd też Prowl XD)
Biję brawo czytelnikom, którzy odgadli pozostawione przeze mnie ''podpowiedzi''! (jeszcze sprzed Frenzy'ego) Kocham was za to ;* Jeśli tylko chcą, niech mi tu skomentują obok, to z wielką przyjemnością ich oznaczę <3 Miałam sobie was wypisać, ale jestem studenzapominjaka... i ten... :c Z ręką na sercu szukałam, ale nie mogłam znaleźć tych komentów z pośród tysięcy innych T^T
Bardzo mi się podoba Barricade zrobiony pod Transformers Prime *-* cudny! Czemu go nie było?!
Hyhy, macie moją teorię ( ͡° ͜ʖ ͡°) ... był, ale go nie nie było. Starscream to wszystko twoja wina! Znowu! XD
<postanowiłam tylko, że zostanę przy czterech czerwonych optykach oraz biało-czarnych barwach (na razie, bo w sumie do twarzy mu z fioletem XD)> Takie szłodziaste paczyska! <3 *-*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top