Rozdział 96 - 'W nauce cuda zdarzają się nieustannie*'

* ,,W nauce cuda zdarzają się nieustannie'' ~ Bill Gates

________________________________

- Megatron nie wie... - powtórzyłam 

Nastała cisza na korytarzu, a mimo tego atmosfera była ciężka i napięta. Klon zadrżał z niepewności. 

- Oczywiście, że nie wie... - burknął Steve- Gdyby Lord się dowiedział... pewnie kazałby wyrwać Iskry im obojgu!

- Błagam, nie mów mu... - sapnął Malo, wstając. Gdy stał, nawet nie było widać, że coś wypełnia jego schowek- To cały mój świat! - postukał się szponami po pancerzu- To pierwszy raz kiedy, m-mi uciekła...! Tak bardzo chciała wyjść, zobaczyć coś więcej...! T-tylko na chwilę straciłem ją z optyk...! To, to się nigdy nie powtórzy!

Nerwowo zaciskałam szpony i je rozprostowywałam. Nie chciałam okłamywać Lorda, nie po ostatniej akcji, którą wywinęłam i zataiłam - uwolnienie Headmastera! Ale będę też niezłym kapusiem, jeśli wydam bezbronne dziecko na pewną śmierć! Co robić?  Cholera!

Doskonale wiedziałam, że Megatron bywa nieprzewidywalny, może polubić lub skazać Iskrzątko na śmierć! Teraz protoforma jest mała, ale urośnie. Prędzej czy później i Mylo nie da rady ukrywać jej w schowku... co wtedy? Nie zna dnia ani godziny, kiedy ktoś to odkryje i konsekwencje mogą być jeszcze gorsze. 

- Krwa...! Gdzie jest najbliższe pomieszczenie bez kamer? O ile Sounwave, już tego nie zobaczył... - fuknęłam

- Zaprowadzę. - zaproponował Steve 

Kiedy weszliśmy w trójkę do niewielkiego składziku, zamknęliśmy za sobą wrota. Złapałam się za hełm Ultra Zbroi i westchnęłam ciężko. A miał być relaks po treningu...! Spojrzałam na zdenerwowanego Mylo, który stukał szponami o szpony.

- Dobra... na spokojnie i od początku. - rzekłam opierając się o śluzę- W ogóle ''ona'' nas słyszy?

- Uhm, tak... schowek nie jest dźwiękoszczelny... - wymamrotał klon 

- Niech wyjdzie. - zaproponowałam, lecz Vehicon zadrżał 

- N-nie wiem czy to dobry pomysł... boi się...

- A ja nie chcę być jej wrogiem. Niech do nas wyjdzie i w między czasie zastanowimy się co dalej. 

Vehicon potaknął słabo i otworzył płyty pancerza, wyjmując protoformę, która przypominała zbitek różnych kawałków metalu. Mylo pogłaskał metaliczne łuski a te drgnęły niespokojnie.

- Spokojnie, kochanie. Jesteśmy bezpieczni. 

To był znak, że może się transformować, co też uczyniła. Mała protoforma stanęła na ziemi, lecz trzymała kurczowo łapkami za ramię rodziciela. Mój widok, nie był dla niej szczególnie pocieszający, więc szybko wcisnęła się aby być bliżej Mylo. Przyklęknęłam na kolano, by wyglądać na mniejszą.

- Hej, mała. Nazywam się Walkiria, a to jest Steve, którego może kojarzysz... Proszę, nie bój się mnie. - powiedziałam cicho. Wyłączyłam przyłbicę i uśmiechnęłam się słabo- Spójrz. Jestem mniejsza od ciebie, a prawda jest taka, że to ty napędziłaś mi niezłego stracha. 

Nie przekonało to małej istotki do mych zamiarów, więc westchnęłam godząc się z jej osądem. Dezaktywowałam Ultra Zbroję i podeszłam bliżej, rozchylając ramiona. 

- Mniejsza od ciebie, widzisz? - rzekłam ponownie, a Mylo szepnął jej coś na audio receptor 

Niemal trzymetrowa femme, dla człowieka wciąż wydawała się być wielkim robotem. Lecz z chwilą, spojrzała na mnie z lekkim zdziwieniem. Zerknęła dla pewności, w kierunku Mylo, a ten kiwną głową, że może podejść. Protoforma podeszła do mnie, ostrożnie, jak dziecko do nieznanego kota, niepewnie aczkolwiek z dużą dozą ciekawości. Jak to dziecko! 

Metalowa dłoń delikatnie objęła mnie i podniosła bez żadnych problemów. Byłam dla niej jak duża lalka. Mogłam dokładniej przyjrzeć się jej szczegółom. Mogłabym przysiąc, że widziałam już podobny układ pancerza, tylko gdzie...?! Wielkie płyty przypominające ostre łuski, szczególnie na ramionach. Pancerz w kolorze ciemnego fioletu, części endoszkieletu czarne niczym czarna dziura. Optyki błękitne, lecz zdawały się być cieńsze, bardziej skośnie niż u klasycznego Vehicona. 

- Ostrożnie...! - skarcił ją cicho ją Mylo- Ludzie, są bardzo delikatni... nie upuść jej.

Ona tylko potaknęła w odpowiedzi. Jej delikatne szpony poruszyły moimi włosami, a optyki łapały każdy szczegół możliwy do zaobserwowania. Cierpliwie złapałam jej dłoń pogłaskałam, przerzucając wzrok na Mylo. 

- Jak ma imię?

- Spark... bo to moja Iskierka. - odparł rozczulony 

- Uroczo. - stwierdziłam, lecz miałam zmartwioną minę- A teraz trudniejsze pytania. Jak długo zamierzałeś ją ukrywać?

- Jak... jak najdłużej zdołam. - szepnął 

- A co gdyby zamiast mnie wpadła na Megatrona? Albo na Airachnid? - jęknęłam

- Zapewne, stałoby się coś złego...! - jęknął. Mylo zadrżał na samą myśl.- Ale co ja mogę uczynić!? Gdzie się z nią ukryć, musi tu być.. dorastać na wojnie, nie mamy dokąd uciec. Potrzebujemy Energonu...

Spojrzałam na Mylo pod innym kątem. Siedział cicho ze strachu i lęku, że coś może stać się jego Iskrzeniu. Rodzic bez doświadczenia, który nawet nie ma skąd pozyskać jakikolwiek danych na temat opieki nad protoformami! Każdy Decepticon, nie-klon, może skrócić jego i małą o głowę. A mimo przeciwności Mylo próbuje zapewnić jej byt. 

- Musimy ustalić co dalej. - mruknęłam, podczas gdy Spark delikatnie dotykała moich ubrań zapewne zdziwiona ich miękkością- Nie znam się na protoformach... a ta tutaj... nie powstała poprzez klonowanie, mam rację?

- Powstała z połączenia Iskier... - szepnął Mylo stukając szponem po napierśniku- Z Iskry mojej i Makeshifta...

- Makeshift. - sapnęłam ponieważ mnie olśniło- Rozumiem... Miłość w czasie wojny. Muszę przyznać, że chyba nikt tego się nie spodziewał. - wypuściłam powietrze jak balon- A jej zdolności kamuflażu...?

- Jestem pewny, że odziedziczyła po Makeshiftcie... on miał niesamowite zdolności! - ożywił się lekko Vehicon

- O tak, to co robił Makeshift, w procesorze się nie mieści! - parsknął Steve, który siedział do tej pory cicho. Odbił się od ściany i przykucnął bliżej Spark- Pamiętasz jak czasem przybierał formę i robił żarty Vehiconom?

- Tak! - zachichotał Mylo- Wkręcał na zmianę Knockouta i Breakdowna! I robił im kawały, a później się kłócili, bo myśleli, że tamten to zrobił... hahah! 

- Break go lubił. - parsknęłam 

- Prawda, jego nie dało się nie lubić. - przyznał Steve- Był małomówny, to prawda. Może niektórzy przez to się go trochę bali... Ale ten con był swój. 

- Mhm... - potaknął Mylo ze s smutną nostalgią- Szkoda... szkoda, że już go z nami nie ma. 

- Na pewno, Primus ma go w opiece. - rzekłam i poklepałam Spark po hełmie- Musimy ustalić co dalej. Bo niedopuszczalne jest abyś jeździł ze Spark na patrole, lub tyrał w kopalni. Może stać się jej krzywda. Po za tym, nie wiem jak z protoformami, ale uwierzcie mi z ludzkimi dziećmi jest kupa roboty! Szczepienia, badania, ząbkowanie... masa roboty i odpowiedzialności. 

- Spark cały czas była ze mną, na pewno jest zdrowa... i dobrze odżywiona. - mruknął Mylo- Vehicony składały się dla mnie na osobną porcję, dla niej. 

- Wow. Nieźle to zaplanowaliście... jestem pod wrażaniem. - orzekłam, a Spark odstawiła mnie na podłogę nie przestając obserwować ani na sekundę- Jedno jest pewne. Megatron dowie się prędzej czy później. Jeśli nie od nas to od kogoś, lub od Soundwave'a a wtedy nie wiemy jak zareaguje...

- A-a jeśli nie lubi protoform! - sapnął zrozpaczony Mylo

- A może uwielbia i zostanie Mega-wujkiem!

- AHAHAH! - Steve buchnął śmiechem tak gwałtownie, że Spark zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki.- Przepraszam!

Kiedy Spark znów znalazła się w spektrum widzialnym, tuliła już Mylo. Musiała się wystraszyć

- Robi czasem to odruchowo... - mruknął Vehicon, gładząc małą protoformę

- I... to jest to! - sapnęłam- Jej zdolność kamuflażu...! Dla Decepticonów byłaby bezcenna...

- Nie poślę Spark na wojnę! - sapnął Mylo, po raz pierwszy słyszałam tak stanowczy ton jego głosu- Zabiją ją, skrzywdzą...!

- Na chwilę obecną jest protoformą, ale kto powiedział, że nie wyrośnie z niej wspaniała wojowniczka? Z jej zdolnościami... mogłaby być niepokonana!

- Nie! - jęknął klon, tuląc do siebie Spark- Nie chcę aby spotkały ją jakiekolwiek straszności...! Wojna to... tooo!

- Piekło. - dokończyłam, głaszcząc się z lekkim zakłopotaniem po ramieniu- Wiem... Ale wszyscy chcemy aby żyła. To liczy się teraz najbardziej i obawiam się, że to jedyne wyjście. Na chwilę obecną, bo w między czasie kilka planów odrzuciłam. 

- Takich jak?

- A choćby oddanie jej Autobotom, zostanie uznana za zdrajcę i wrogiem. Na ludzi nie ma co liczyć, nie słyszałam nigdy o azylu dla Transformerów. Nie można też jej ukryć na jakimś pustkowiu, bo M.E.C.H. zwęszy ją i rozbierze na części zamienne.

- Mamy przejebane. - podsumował Steve

- Nie przeklinaj przy Spark! - żachnął się Mylo

- Dobra, słuchajcie. Postaram się wybadać sprawę. - jęknęłam- Lol, w końcu jestem szpiegiem! Spark ma kategoryczny zakaz łażenia samopas po Nemesis, bo może to się źle skończyć. Ustalimy jeszcze konkretny plan działania.

Włączyłam Walkirię i ruszyłam na poszukiwania Lorda. O dziwo nie musiałam szukać daleko, gdyż znajdował się wciąż w sali treningowej.

- Skończyliśmy trening już jakiś czas temu. - mruknął Megatron

- Tak, ale... pomyślałam, że chcę dowiedzieć się czegoś więcej?

- Hm... a co takiego cię interesuje? 

- Huh. Wiele rzeczy, naprawdę.

- Zatem pytaj. Ludzie powiadają, że nie ma głupich pytań.

- To prawda. No więc... Na przykład, dlaczego transformerzy mimo zdolności prokreacji poprzez łączenie Iskier, tego nie robią...?

Megatron uniósł brwi i spojrzał na mnie zdziwiony. No bardziej dyskretniej nie dało się spytać, co cię podkusiło Charlie! Od razu mogłaś spytać ze wszystkimi szczegółami! 

- Przepraszam, to ludzka ciekawość. - jęknęłam- Nie musisz odpowiadać. 

- Ależ skąd. Klonowanie jest znacznie wydajniejsze w przypadku armii. Na Cybertronie jednak, większość istot pochodziła ze Studni Iskier, zrodzona z Rdzenia Primusa.

- No tak... ale pomimo wojny i dokumentów Shockwave'a, które przeglądałam po wojnie statystyki o małych protoformach, tak jakby... przepadły?

- Obawiam się, że nie przepadły. - odparł mrocznym tonem Lord. Spojrzałam na niego przechylając głowę- Pole magnetyczne Primusa, tak jak wiele innych czynników, które oddziaływały na nasze Iskry, stabilizowały pewne procesy... możliwe, że przepadły one wraz ze śmiercią naszej planety. Co spowodowało, że ten sposób rozmnażania stał się statystycznie nieefektywny, wręcz jeszcze bardziej niebezpieczny i bezcelowy. - prychnął i zerknął na mnie podejrzliwie- Dlaczego oto pytasz?

Zamarłam na sekundę. Nienawidziłam tego analizującego wzroku, który przewiercał się na wylot. A ci jeśli Megatron coś podejrzewa, lub co gorsza ja zadałam złe pytanie?

- A co jeśli ja chcę małą protoformę?

- Słucham?! 

Megatron zmarszczył się w zdziwieniu niczym srebrny rodzynek. Jeśli nie wiesz co powiedzieć, zrób z siebie wariata. Będą cię mieć za wariata, ale nie będą podejrzewać oto co ukrywasz. A ja z tej metody miałam fakultet. 

- Hahah! No przecież żartuję! - wybuchnęłam śmiechem, udając głupawkę 

- Nie przyjmuję więcej głupich pytań! - odparł Lord 

- Ooo, a ponoć nie ma głupich pytań. - jęknęłam

- Takie miałem zdanie, dopóty nie usłyszałem poprzedniego. - parsknął słabo

- Mam też kilka pytań odnośnie... przeszłości? - mruknęłam. Musiałam przecież zadać więcej pytań,  żeby jeszcze bardziej rozwiać jakiekolwiek podejrzenia. 

- Przeszłości? - zachrypiał mech, jeszcze bardziej zmęczony niż poprzednim pytaniem

- Um, nie chcę rozmawiać o polityce, nie nie... Tylko o Kaonie. Byłeś gladiatorem. - rzekłam niczym zafascynowana dziesięciolatka 

- Najlepszym! - odparł dumnie Lord, uderzając się pięścią w pierś- Nie zliczyłbym stoczonych walk na arenie. Tłumy gromadziły się w Kaonie, by zobaczyć jak walczę!

- To musiał być widok...!

- Ależ tak! - rzekł srebrny tyran, który mimo ciężkiego treningu ożywił się nagle. Wyskoczył na środek sali treningowej i wykonał kilka perfekcyjnych ataków wyprowadzonych w pustkę- Powalałem przeciwników po dziesięciokroć większych od siebie! Zionące ogniem dinoboty, plujące kwasem insektoidy, niezliczoną ilość wojowników z obrzeży galaktyk! 

- Whoah... nie no, szacun Lordzie Megatronie. - pogratulowałam klaszcząc, westchnęłam smutno- Też chciałabym się tak niczego nie bać...

- Kto mówi, że się nie boję? - zagaił, a ja zamrugałam zdziwiona

- Walczyłeś na arenie z potężnymi monstrami! Stawiałeś im czoła... i tu jesteś! Można o tobie powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że się boisz...! - parsknęłam

- Ale bałem się tak, że Iskra chciała zgasnąć. - wychrypiał- Kto się nie boi jak go przeciwnik chce rozszarpać, ten sobie nie za długo pożyje... Słuchaj mała, strachu nie da się pozbyć. Jest jak matka natura: nie wygrasz z nią, nie uciekniesz. Ale można się jej przeciwstawić, by sprawdzić ileś jest wart.*

A niech mnie koń kopnie, bo ten tyran gadał tak, że chciało się działać. Miał dar motywacji. 

Wtem Lord otrzymał jakąś informację, zapewne od Soundwave'a. Srebrny mech zmarszczył brwi, a pogłębiający się grymas nie wróżył nic dobrego. Niczym rekin, który wyczuł kroplę krwi ruszył w kierunku przedsionka. 

- Na mostek. - rzucił rozkaz przez ramię 

- Co się dzieje? - zerwałam się na równe nogi. Błagam oby to nie byli Mylo i Spark. 

- Pewien nieudacznik szuka odkupienia. - prychnął 

Westchnęłam. Nici z oglądania serialu i relaksu. 

***Starscream***

Wygnanie. Za tyle lat posługi?! Tułaczka bez końca w poszukiwaniu Energonu, jak jakieś brudne zwierzę. Jakże to poniżające i haniebne. Głupcy! Megatron to głupiec zaślepiony ''słuchaczem'' w ludzkiej skórze! A ludzie to najwięksi głupcy! A żeby wymarli! Mogę się do tego przyczynić z przyjemnością...! I zrobię to w pierwszej kolejności, gdy przejmę władzę nad Decepticonami i będę miał swoją armię!

Ale gladiator niebawem zapłaci mi za wszystko. I ta suka również. Wypruję im wnętrzności i będę tańczył na ich grobach do świtu. Los uśmiechnął się do mnie, to za pewne znak. Przejmę władzę na Nemesis. Tak. Najpierw Decepticony, później cały świat. 

- A więc pogłoski mówiły prawdę... - szepnąłem i zastrzygłem skrzydłami 

- O czym? - spytał klon zaglądając w dół krateru

- O niczym! - odchrząknąłem podirytowany- Zabrać kapsułę na Nemesis. To jeden z naszych... Megatron ucieszy się na jego widok.  

Przysłane Vehicony posłusznie zaczęły targać ''kapsułę'' w stronę mostu ziemnego. Wtem powietrze przeszył syk. Decepticony puściły znalezisko i rozpierzchły się wystraszone na widok transformującej protoformy. 

Nie cofnąłem się o krok, z satysfakcją obserwując jak powstaje przede mną ''żołnierz doskonały''. Przypominał Soundwave'a, lecz jego budowa była masywniejsza. Podobnie jak as miał ekran na twarzy, a na plecach kolce. Długie ręce i nogi, ciemnofioletowy pancerz. Na jego widok nędzne klony uciekły z powrotem na Nemesis. 

- Ja cię znalazłem. - przemówiłem i zapraszającym gestem wskazałem na most ziemny- Bądź mi po słuszny, a sowicie cię wynagrodzę... 

Ciemny mech przechylił ciężar ciała i ruszył w kierunku mostu ziemnego. 

- Czy to była zgoda? - syknąłem 

Czy milczenie oznaczało zgodę? Cholerne nieme mechy! Dogadać się nie idzie! Tupnąłem wściekle nogą analizując sytuację. Chyba się zgodził... musiał się zgodzić! Gdyby tak nie było, zgładziłby mnie i Vehicony w kilka sekund. Tak się jednak nie stało. 

- Czyli... sojusz? - starałem się dopytać, lecz nie otrzymałem odpowiedzi. Zastukałem szponami o szpony i ruszyłem 

***Charlie***

- Nie rozumiem! - sapnęłam rozkładając bezradnie ręce- Skoro kapsuła wleciała w atmosferę i nadaje Decepticońską sygnaturę, dlaczego nie potraficie tego zidentyfikować? To mi śmierdzi pułapką. 

- Dlatego, ty Walkirio przywitasz naszego rekruta... jeśli cokolwiek wyda ci się podejrzane, zezwalam na użycie wszelkich dostępnych środków. - rzekł Megatron 

- Uważam, że nie powinniśmy przyjmować żadnych prezentów od tego zdrajcy - syknęłam.- Mój kobiecy zmysł podpowiada mi, że będą kłopoty... 

Stresowałam się. To Starscream! Ten psychopata jest nieprzewidywalny! W napięciu czekałam na powrót ekspedycji. Gdy tylko przez wir wpadły Vehicony, postawiłam Ultra Zbroję w stan pełnej gotowości. I wyłączyłam czujniki bólu, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, to będę miała przewagę. 

Vehicony rozpierzchły się po pustym magazynie. Z mostu ziemnego wyszła tajemnicza postać, bez widocznego znaku frakcji. Kiedy tylko zjawił się Starscream, portal został wyłączony. Dreszcz przebiegł mi wzdłuż kręgosłupa, przez myśl przebiegła głupia myśl - co jeśli obcy to też Ultra Zbroja? Stłamsiłam tą myśl, gdyż ów mech przypominał bardziej brata bliźniaka Soundwave'a, ale tego przystojniejszego, co całymi dniami pakował na siłce. Mech miał masywniejszą posturę. Jego pancerz opalizował niczym pancerzyki żuczków. 

- Znajdujesz się na statku Lorda Megatrona. Zidentyfikuj się, Decepticonie. - orzekłam, lecz przybysz tępo gapił się na mnie.- Aha. 

Chciałam otworzyć kanał komunikacyjny, lecz usłyszałam jedynie trzaski. Ktoś lub coś zagłuszało sygnał! Pod przyłbicą wyskoczyły mi hologramy z ustawieniami, mimo iż ich nie włączyłam. Co się dzieje?! Jeszcze tylko tego mi brakowało, żeby Ultra Zbroja się zacięła! Starałam się wyłączyć szalejące dane, niczym upierdliwe wyskakujące reklamy.

Dopiero po chwili dostrzegłam, że twarz-ekran mecha leży na podłodze. 

___________

* Ktoś oglądał bajkę ,,Dobry dinozaur''? <3

,,- I bałem się jak diabli. Kto się nie boi jak go gad gryzie w pysk, ten sobie za długo nie pożyje... Słuchaj mały, strachu nie da się pozbyć. Jest jak matka natura: nie wygrasz z nią, nie uciekniesz. Ale można się jej przeciwstawić, by sprawdzić ileś jest wart." ~ papcio T-rex do Arla

Kocham ten tekst <3


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top