Rozdział 102 - ,,Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć*''.

*,,Ludzie widzą to, co chcą zobaczyć. W większości przypadków to, co im się wmawia'' ~ Erin Morgenstern, Cyrk Nocy 

O matko ludki kochane!

103 tyś wyświetleń, 9,49 tyś gwiazdek *O*

Dziękuję wam, bez was pisanie nie byłoby takie samo!

Przykro mi, że nie mogę wrzucać rozdziałków szybciej, ale wena i magisterka be like:

___________________

Myśl o spontanicznej pogawędce z Optimusem Prime, napawała mnie rosnącymi obawami. Wątpię aby było to przyjazne wymienienie się grzecznościami i przepisem na szarlotkę. Szczególnie po tym jak ostro potraktował mnie rządowy agent, mający zapewne żal, że ostatnim razem mu uciekłam. No i może też gniewał się, że prawie go udusiłam. Nie usprawiedliwiało go jednak, że nie dostosował środków przymusu do sytuacji. Zmierziło mnie na samo wspomnienie, nie wspominając o wciąż pulsujących ogniskach bólu w ciele. 

Niemniej przez chwilę miałam czas aby przyjrzeć się Optimusowi. Nie był w tak opłakanym stanie jak poprzednio go widziałam po walce z bestią, ale do doskonałości było mu daleko. Lakier był zdarty do gołej blachy, istny koszmar Knockouta. Przednie szyby były spękane, a karoseria nierówna jakby stoczył się z urwiska. 

Nie dostrzegłam tego wcześniej. Prime zaparkował pod dachem, co w połączeniu z nocną scenerią sprawnie ukryło szczegóły przed ludzkim wzrokiem. Fowler z iskrami wściekłości w oczach odpiął moje kajdanki, na prośbę-rozkaz Optimusa. Ja udając rozgoryczenie rozmasowałam obolałe nadgarstki. Oddychałam głęboko. Miałam kilka chwil na podjęcie decyzji. Wezwać Decepticony i zrobić zadymę lub zaufać liderowi wroga i porozmawiać z nim. Moim asem w rękawie był Staszek, który wezwie pomoc. Pytanie czy to odpowiedni moment aby go użyć. 

Przełknęłam ślinę nerwowo i uniosłam niepewnie wzrok na otwarte drzwi do ciężarówki. Ich niewiedza jest moją przewagą, ale czy zdołam ją wykorzystać aby przeciągnąć szalę sytuacji na swoją korzyść? Albo wyjść z tej sytuacji nie tracąc nic? Mogłabym też krzyknąć ''frajerzy!'' i uciec na jakieś poł kilometra nim płuca będą wołać o przeszczep. 

- Przykro mi, że musimy rozmawiać w takich okolicznościach. - zaczął Optimus, nie kryjąc w głosie smutku

- Bez zbędnych czułości. - prychnęłam i gramoliłam się do kabiny- Miejmy to już za sobą. Czemu tu jestem? Chcecie mnie po kryjomu sprzątnąć i zakopać na pustyni? 

- Ależ skąd. Proszę, nie traktuj mnie jak wroga, którym nie jestem. - odparł z naciskiem Prime

- Przychodzicie i rozpieprzacie mi życie! - warknęłam- Nie mam powodów aby ufać tobie, Autobotom czy rządowi.

Silnik ciężarówki zakaszlał i ruszył z trudem niczym zdezolowany rosyjski ciągnik. Całą kabiną trzęsło jakbyśmy jechali na wybojach, nie wspominając o dźwiękach rodem z łodzi podwodnej. Zacisnęłam palce na zniszczonej tapicerce, modląc się w duchu. Odruchowo zaczęłam szukać pasów. Nie było pasów, chciał mnie zabić!

Wyjrzałam przez spękane okno i dostrzegłam wkurwionego agenta. Z usatysfakcjonowanym uśmiechem pokazałam mu trzecie palce na obu dłoniach, śmiejąc się niemo. Co za przegryw. 

- To prawda. - przyznał po chwili Autobot- Nie masz żadnych podstaw aby mi ufać, ale może będziesz chciała wysłuchać.

- Wysłuchać? - mruknęłam unosząc brew- Kolejnego kazania, jak to źle nie robię i zawsze mogę do was przyjść?

- Nie zupełnie. Chciałem porozmawiać o przywódcy Decepticonów. Ale pierwej muszę wiedzieć czy Ziemi nie grozi już niebezpieczeństwo ze strony Morvelera. - postawił sprawę jasno Prime 

Moje usta drgnęły, lecz nic nie powiedziałam. No tak, Autoboty nie miały dostępu do bieżących informacji. Mogły cały czas żyć w przekonaniu, że bestia żyje i powiększa swe zasoby. Aczkolwiek ''niezniszczalny'' stwór poległ i to z rąk Decepticonów. To mogło obniżyć morale wroga. Jednakże nie mogłam zdradzić się, że ja stałam za sterami Ultra Zbroi. 

- Morveler został pokonany. Ziemia jest bezpieczna, Optimusie. Możesz to przekazać agentowi Fowlerowi i Autobotom: Decepticony ocaliły świat. - uśmiechnęłam się cwanie 

- Czuję ulgę w Iskrze, że choć jeden kataklizm zażegnany. - odparł spokojniejszy Prime, przechylając z trudem lusterko w moim kierunku. Co jak co, ale wnętrze wyglądało jakby tygrys zrobił sobie drapaczkę z tapicerki

- Dokąd jedziemy? - spytałam nerwowo. O ile dokądkolwiek dojedziemy, bo gdyby zobaczył nas jakiś patrol, to przegląd ważności przeglądu murowany...

- W czasie naszej konwersacji, odwiozę cię do Jasper. Zgodnie z umową, wypuszczę cię po rozmowie. 

- Będę pilnować trasy, nie myśl sobie... - mruknęłam nieufnie 

- Możesz być o nią spokojna. - zapewnił zmęczonym tonem, pokonując zakręt- Dotrzymuję słowa i nie chcę zrobić ci krzywdy. Tylko porozmawiać. Możemy już przejść do sedna. Charlie, jesteś młodą i inteligentną osobą, jesteś zapewne również świadoma jak łatwo stać się zmanipulowanym. 

- Phah. Sugerujesz, że Decepticony mnie zmanipulowały? - prychnęłam agresywnie- Zmieńcie płytę, bo się powtarzacie! Na serio, to jest TO o czym chciałeś pogadać?

- Tak. Jestem świadom, że odkrycie twojej roli w szeregach Decepticonów, oraz przyszłych planów Lorda Megatrona jest marnotrawieniem czasu. Z własnej woli na pewno mi ich nie powiesz. 

- W punkt. - przyznałam 

- Dlatego sugeruję, abyś wysłuchała wersji historii Cybertronu od drugiej linii frontu i wysnuła własne wnioski. 

Oczywiście. Powinnam otworzyć oczy! Oni coś ukrywają, a przecież wszyscy wiedzą kto za tym stoi! Powinnam zacząć myśleć samodzielnie, a przed rozmową z obcymi zakładać foliową czapeczkę. A do tego... chociaż nie. Chipa-Staszka już mam... 

- Cybertron był niegdyś wspaniałą planetą... - kontynuował mech- Pełną życia i istot dobrej woli. Dzięki Prime'om gospodarka kwitła, nie było wojen, a ekspansja kosmiczna rozwijała się nadzwyczaj szybko...

- A co z kastami i biedotą? - wtrąciłam 

- Nie było możliwości zaprowadzenia Złotej Ery w każdy zakamarek planety, a szczególnie tam, gdzie jej nie chciano. A także tym, którzy odmawiali pomocy. - rzekł Optimus tworząc wewnątrz kabiny niewielki hologram Cybetronu- Prime'owie dążyli do równowagi oraz harmonii, mimo grup, które w swych poczynaniach dążyły do ekstremów. To właśnie te grupy oraz mafie prowadziły do rozchwiania autorytetów Prime'ów. Ze zrównoważonej gospodarki stała się równia pochyła, a lud karmiony propagandą pogrążał się w chaosie. I wtem zjawił się Megatronus, niezwyciężony gladiator Kaonu. Był doskonałym wojownikiem, przywódcą i lokomotywą zmiany, nawet ja poszedłem za nim. Porywał za sobą tłumy, a jego idee miały spiąć Cybertron w szwach, ale...

- Ale... - jęknęłam wzdychając, rozmasowując skronie 

- Im skandujące tłumy zwolenników rosły, tym Megatronus się zmieniał. Zatracał w sobie poprzednie chwalebne idee, stał się impulsywny i oschły, zupełnie jakby zaczęły w nim obumierać emocje. Opętały go jego własne nieposkromione ambicje. Prime'owie wiedzieli, że Megatronus nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego. Dlatego nie...

- Skąd wiedzieli? - wtrąciłam, wybijając Optimusa z toku- No Prime'owie, skąd wiedzieli, że Megatronusowi odbije od Matrycy? Tarota kurwa kładli, czy może rzucali kośćmi? 

- Moc i zdolności Prime'ów wykraczają poza nasze rozumowanie rzeczywistości. - stwierdził ostrożnie dobierając odpowiednie słowa 

- Aaaa! - żachnęłam się- Czyli nie wiedzieli. Jeżeli nie byli stricte telepatami, jasnowidzami czy innymi półbożkami to nigdy nie mogli mieć pewności czy zawiódłby w roli Prime'a. 

- Megatronus stworzył armie, szykował rewolucję i nie szykował się na kompromis. Ani wtedy ani nigdy później. 

- Si vis pacem, para bellum. - rzekłam zaborczo krzyżując dłonie na piersi- Nieśmiertelna ludzka maksyma. Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny

- Wierzyłem, że jest inne rozwiązanie. Nie poprzez wojnę i nacisk, czy inne wymuszenia. Przedstawiłem swoje racje Prime'om, na równi z Megatronusem. Plany gladiatora były ryzykowane i gwałtowne. Moje zaś długoterminowe, zmiany powolne, ale sukcesywne. Dlatego właśnie matrycę powierzono mi, a nie mojemu staremu druhowi. - rzekł pustym tonem Prime 

- Wiesz co jest zabawne w tej historii? A to, że tak bardzo chcąc uniknąć konfliktu zbrojnego, sam go rozpętałeś. O ironio. - stwierdziłam, przez co na dłuższą chwilę zapanowała cisza. Chyba znalazłam słaby punk Optimusa. Rozterki emocjonalne.- Prawda w optyki kole?

- Każdy jest kowalem swojego losu, Charlie, nie mogę odpowiadać za uczynki Megatronusa. Niezliczoną ilość razy starałem zmienić jego postrzeganie świata...

- Może zamiast starać się zmienić jego punkt widzenia, mogłeś postarać się zrozumieć jego? - warknęłam pod nosem, ze wzrokiem wbitym pustynne pobocze niknące w ciemnościach 

- Nigdy nie pojmę jego wizji świata... rzekomego pokoju, budowanego na śmierci. - powiedział smutny Optimus- Megatron nieprzerwanie od lat buduje tyranię. Jego Iskra pragnie władzy, do tego stopnia, że ten cel uświęca wszelkie środki. Miliony Iskier poległo aby pomóc osiągnąć ten cel, miliony poległo aby go powstrzymać. Nic innego się dla niego nie liczy, tylko władza absolutna.

Miałam wrażenie, że rozmawiamy o dwóch zupełnie innych Megatronach. Albo o alternatywnych rzeczywistościach. Z resztą czego ja się mogłam spodziewać, że Autoboty kiedyś przestaną mi prać mózg? A co jeśli... co jeśli powinnam brać pod uwagę błąd. Błąd, którym jest czynnik ludzki, który zwać można zaufaniem? 

- Musisz być ostrożna, Charlie. - rzekł mech, sprowadzając mnie ponownie do rzeczywistości- Życie ludzi jest niezwykle kruche i krótkie w porównaniu z naszą egzystencją. Dlatego dzielę się z tobą tym, czego nie mogłaś być świadkiem. Moimi obserwacjami i przeżyciami. To ja bezsilnie patrzyłem jak z każdą potyczką, z każdym kolejnym wiekiem, Megatrona pochłania rządza władzy i nienawiść. I niszczy to wszystko dookoła niego oraz jego samego... od środka. - mówił z przejęciem Optimus- Megatronus, którego poznałem na arenie w Kaonie, który był mym mentorem i przede wszystkim przyjacielem... odszedł. 

Z niechęcią obserwowałam obrazy wyświetlane na hologramie. Nagrania z wojny, zgliszcza z Megatronusem na czele, cmentarzyska bez cenzury i obumierający Cybertron. I statki kosmiczne (!) Wiele Nemesiso podobnych statków, które opuściły rodzimą planetę i nie dotarły do Ziemi... To mi umykało, umykało wszystkim. Co się stało z armią Megatrona? 

- Może Megatrona da się zmienić? - prychnęłam z naciskiem na ''da''

- Próbowałem tysiąc razy i spróbowałbym kolejne tysiąc, gdybym widział choć cień szansy powodzenia. - rzekł ze smutkiem mech, swym głębokim spokojnym głosem mędrca 

- Widocznie za słabo się starałeś. - rzekłam perfidnie uderzając we wrażliwy punkt Prime'a 

- Znam go znacznie dłużej, Charlie. - mówił cicho Optimus- I wiem najlepiej jak to jest być jego przyjacielem. Megatron, to niezwykle skomplikowany mech. Lecz nawet pod tą skorupą i kurtyną słów, kryje się żądza, która go wyniszcza. A jedyne czego żałuję po dziś dzień, to to, że wcześniej nie dostrzegłem tej skry szaleństwa. Może wtedy zdołałbym zmienić oblicze tyrana, nim stało się to niemożliwe.

- I mówisz mi to, booo...? - jęknęłam zmęczona tą paplaniną 

- Bądź ostrożna Ziemianko, Lord Decepticonów nie mówi ci całej prawdy. Powie to co będzie dla niego wygodne, a co gorsza to co chcesz usłyszeć. - stwierdził, a mnie lekko skręciło w środku- Chciałem cię przestrzec, abyś nie podzieliła mojego losu. Jak z wysłuchanego mecha stałem się s ł u c h a c z e m... obyś ty nigdy nie przestała słyszeć głosu swego serca. Oby nigdy nie nadszedł dla ciebie dzień, w którym autorytet obraca się przeciwko tobie. 

Ciężarówka zatrzymała się nagle ze zgrzytem mechanizmów i klocków hamulcowych. Zatrzymaliśmy się na bocznej drodze Jasper. A mimo wszystko moje serce waliło nie przyjemnie mocno.

Dobra, to było nieco mroczne i jakaś część mnie zadrżała w środeczku. Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, ale od razu poczułam chłód pustynnej nocy. Spuściłam wzrok i marzyłam aby zaszyć się gdzieś hen daleko, najlepiej w łóżku pod kołderką. Że też dałam  w sobie zasiać ziarnko niepewności. Jebane Autoboty. 

- Ta... - mruknęłam- Na mnie już pora. Mogę iść? 

- Oczywiście. Pamiętaj Charlie, że zawsze znajdziesz u nas azyl, jeśli zajdzie taka potrzeba. - zaproponował na odchodne niebiesko-czerwony mech

- Na razie starczyłoby mi, gdyby zniknął list gończy z moim wizerunkiem. - burknęłam 

- Niestety Charlie, ale na tą chwilę bezpieczeństwo mogę ci zapewnić w bazie Autobotów. - rzekł Prime 

Prychnęłam i czym prędzej zabrałam się do wyjścia z ciężarówki. Chwyciłam swój plecaczek ze skonfiskowanymi rzeczami i bez słowa ruszyłam w kierunku pustyni. Zaklęłam pod nosem z zimna i później pory, szarpiąc się z foliowym woreczkiem. Uwolniłam telefon, zadzwoniłam do Soundwave'a i poprosiłam o most ziemny do domu. ''Domu'', czyli ukrytej bazy w Bieszczadach. Kiedy tylko przeszłam przez portal, promienie słońca oślepiły mnie niczym wampira. Syknęłam niemal padając na kolana ze ślepoty. Wpadłam do domu niczym wściekłe zombie, szukając okularów przeciwsłonecznych. Jak tylko je znalazłam, zrzuciłam plecak na podłogę i westchnęłam tak ciężko jak nigdy. 

- Charlie, co się stało?! - sapnął Steve zrywając się na równe nogi- Nie odbierasz telefonów, nagle znikasz i wracasz tak późno! Gdzieś ty kurwa była? 

- Weź nawet nie pytaj... - westchnęłam grożąc palcem- Poszłam na kawę do Jasper...

- Wiem! Kurwa, z buta szłaś? - parsknął Steve 

- Nie... - zaśmiałam się- Po prostu prawo Murphiego dało mi dziś w kość. Dziś? Wczoraj? A kurwa... 

- Lord Decepticonów... - zaczął Vehicon 

- Jest wkurwiony, bo nie przyszłam na zebranie? - jęknęłam męczeńsko- Wiem! Skoczę tylko się odświeżyć i lecę na Nemesis. Jakby co zwalimy to na strefy czasowe! - sapnęłam wybawiona- Umówiliśmy się na godzinę z innej strefy czasowej! Przecież to takie oczywiste! 

- Ogarnąć ci kawę?

- Oooo Mordeczko kochana... Kawa już tutaj nie pomoże. 

Ruszyłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, podczas którego jeszcze popijałam energetyka i zliczałam siniaki. Lekko pół średnio ogarnięta i ubrana, capnęłam Ultra Zbroję i czym prędzej ruszyłam na Nemesis. Oczywiście Soundwave, niemal bezbłędnie posłał mi most ziemny prosto przed oblicze Lorda Decepticonów. Stanęłam jak wryta, stając niemal na baczność.

- L-Lordzie Megatronie... - zaczęłam niepewnie widząc jego niezadowoloną minę 

- Ludzie śpią od sześciu do ośmiu godzin, czy są to przestarzałe statystyki? - rzekł Megatron świdrując mnie na wskroś fioletowymi optykami 

- Osiem? Nie znasz moich możliwości! - zaśmiałam się donośnie i machnęłam ręką, wzdychając. Megatron ruszył dalej korytarzem, więc ruszyłam za nim- A tak serio, to zgarnęła mnie policja, przejął rząd i wylądowałam u Optimusa. Dzień jak co dzień...

Lord Megatron zaciął się jakby nie był pewny czy się przesłyszał, czy może znów żartowałam. Zatrzymał się i zamaszyście obrócił w moim kierunku. 

- Co takiego?! - warknął

- Tak było, nie kłamię. Skopałam im tyłki, aż się kurzyło. - zapewniłam 

- WAALK...! - ryknął mech, lecz nie dokończył mojego pseudonimu  

- Dobra, no! - sapnęłam unosząc dłonie w geście podania- Poszłam sobie na kawkę, tak? Kawka jest dobra? Nie wiedziałam, że policja ma list gończy na mnie(!) Nikt mi nie powiedział!! Tak więc nie narzekałabym, gdyby Soundwave się tym zajął, no... - szepnęłam i dalej mówiłam normalnym tonem- Poszarpałam się nieco z agentem, ale skończyło się tylko na rozmowie z Optimusem.

- Rozmowie?! Z wrogiem? 

- To co zwykle, ogólnie: co tam słychać, czy zdania nie zmieniłam. A no i oczywiście, nie uwierzysz co mi powiedział, że wojna na Cybertronie, to twoja wina. Z każdym możliwym szczegółem. - jęknęłam teatralnie 

- A ty na to...? - wychrypiał Megatron 

- Jak co...? Wyśmiałam dzbana! - parsknęłam jakby to było oczywiste 

Megatron cofnął na chwilę głowę i pokiwał nią jakby zdziwiony, po czym roześmiał się ochryple. Przyłapałam się, że próbowałam dostrzec choć cień nieszczerości w tym śmiechu. Spuściłam lekko głowę, karcąc sama siebie, że jedyne komu dałam się zmanipulować to Optimusowi. 

- Zuch dziewczyna! - rzekł w końcu Lord, klepiąc mnie dumnie po ramieniu- A teraz, Walkirio, pozwolisz ze mną. Jednakże, zanim pójdziemy zapisz w ustawieniach Ultra Zbroi wszystkie czynniki tworzące mikroklimat wewnątrz zbroi. Temperaturę, zapas tlenu, ciśnienie i inne ważne rzeczy. 

- Z-zapisać ustawienia podtrzymywania życia? - mruknęłam zaskoczona 

- Tak. I chodź, mam ci coś do pokazania. - ponaglił srebrny mech, mając tę dziwną iskrę w optykach, której nigdy nie potrafiłam odszyfrować 

Zmarszczyłam brwi i szybko poszukałam wytycznych, następnie zablokowałam pożądane ustawienia. Zapas tlenu była dla mnie nową opcją, nad którą nigdy się dłużej nie zastanawiałam. Na szczęście w zbroi znajdował się stały zapas na jakąś godzinę, co wyjaśniało czemu się nie udusiłam się podczas pożaru na statku botów, które miałam za zadanie wybić. Na wszelki wypadek wydłużyłam ten czas na dobę, wsłuchując się jak szpary pomiędzy płatami zbroi  na plecach z sykiem zasysają powietrze. 

Trochę mnie to zdziwiło. Dlaczego miałam grzebać w tak precyzyjnych ustawieniach artefaktu? W zasadzie nie wiedziałam dokąd Megatron chce mnie zabrać, ani o czym rozmawiać. Kuriozalne napięcie w moim umyśle rosło, a przyśpieszone, nie tylko od energetyka, serce waliło coraz mocniej. 

O co mogło zatem chodzić? Cholerne słowa Optimusa jak na złość nie chciały mi wylecieć z głowy! Nie byłam przecież aż tak okropną asystentką, prawda? Prawda...? Zdarzały się różne wpadki, niewinne żarciki czy też spóźnienia... Może nie chodziło o karę i czy kazanie? 

Spojrzałam na ''swoje'' białe szpony i zacisnęłam mocno. Owszem, Megatron był urodzonym władcą, miał gadane i dążył do przejęcia kontroli nad Ziemią... ale czy mógłby obawiać się mojej potęgi? Potęgi za sterami Walkirii, rzecz jasna? Ktoś kto pragnie władzy i potęgi nie pozwoli aby ktokolwiek go przewyższył i usunie zawczasu...  Nie, nie mógłby. Gdyby chciał się mnie pozbyć, zwyczajnie poprosiłby mnie o dezaktywację artefaktu i przerobił na naleśnik. Przecież wiedział, że jestem wierna jemu i Decepticonom...  Ale co jeśli...

- Dezaktywuj również srebrną przesłonę, ale nie przyłbicę. - nakazał Lord i poprosił Soundwave'a o most w ''to ustalone'' miejsce

- Dlaczego mam usunąć przesłonę? - sapnęłam i drgnęłam niespokojnie, patrząc w emanujące fioletem optyki Lorda- Przecież miałam się ukrywać przed zdemaskowaniem...

- Mała gniewna, czy to nie oczywiste? Chcę widzieć twą twarz. 

Zadrżałam nieznacznie, lecz tylko zacisnęłam pięści i wyprostowałam się pewnie. Mimo oszukanej postawy ciała, zmierziło mnie i zrobiło mi się nieswojo. Most ziemny otworzył się na korytarzu, a ja nie wiedziałam co robić! Nie miałam pojęcia co znajduje się po drugiej stronie! 

- Ale, bo ja się nie umalowałam i w ogóle... - jąknęłam 

- Potraktuj to jako rozkaz i chodź! - westchnął zirytowany tyran ruszając w kierunku portalu. Stał jednak przy nim, nie wchodząc do niego.- Przejdziesz pierwsza przez most ziemny, będę za tobą. 

- Megatronie? - spytałam, lecz mój głos był zachrypnięty i niepewny- Dokąd idziemy? 

Czy gladiator wyczuł mój lęk? Czy domyślał się, że może to mieć jakiś skutek rozmowy z Primem? Miałam wrażenie, że Lord Decepticonów nie drgnął o milimetr, patrząc na lśniący wir. Analizował, choć czasem miało się wrażenie, że czyta w myślach. 

- Czy rozmowa z Optimusem wpłynęła jakoś na twoje zaufanie względem mnie? - spytał podchwytliwie. Widziałam, że i on ukrywa niepokój poruszając płynnie szponami jednej dłoni. 

Spojrzałam ponownie w portal i ruszyłam o kilka kroków zrównując się z gladiatorem. Nie było czasu na tworzenie planu, czy rozszyfrowywania zamiarów. Odetchnęłam i wzięłam się w garść. Trzeba było zaufać wewnętrznemu głosowi. 

- Nie. - odparłam, dezaktywując srebrzystą przesłonę na przyłbicy- Wierzę, że nigdy nie okłamałbyś mnie. Jestem Decepticonem i pójdę za tobą wszędzie. A jeśli każesz pójść przodem, pójdę. 

Ruszyłam przed siebie w nieznane. Szłam starając się nie myśleć, co będzie po drugiej stronie. Miałam wrażenie, że most ziemny wydłużył się w nieskończoność i nie miał końca. Ustawienia Ultra Zbroi wykazały nagłe zmiany w otoczeniu zewnętrznym. Wszystkie były regulowane natychmiast i tak, abym nawet nie poczuła się nieswojo. Jednakże skupiłam się na tym tak bardzo, że nie zwróciłam uwagi jak kończący się most ziemny! Serce podeszło mi do gardła, tracąc równowagę. Po prostu wypadłam z portalu, a kiedy już podniosłam się na klęczki zamarłam wstrzymując oddech. 

- O mój Boże... - wykrztusiłam jedynie 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top