3

Położyłam się na wygodnym łóżku. Była 17:00. Co ja w tym czasie mam robić? Kolacja dopiero o 19:00 a nie chciało mi się ćwiczyć. Zawsze najlepszym rozwiązaniem jest po prostu pójście spać. Ale tym razem mój sen był inny niż wszytskie. Koszmar którego nawet nie potraficie sobie wyobrazić. Ułożyłam się wygodnie, zamknęłam oczy i zasnęłam...

Byłam osłabiona, wszędzie widziałam ogień, nie wiedziałam co się dzieje. Coraz bardziej traciłam kontakt z rzeczywistością. Było dużo dymu, dusiłam się. Nagle... Widziałam ciemność, kompletną pustkę, nicość. Usłyszałam dźwięk, nie byle jaki. Ktos grał, na skrzypcach.... Nie zwracając uwagi że nic nie widziałam pobiegłam w stronę dźwięku. Ujrzałam jakimś cudem białe drzwi. Otworzyłam je. Znajdowałam się w nie dużym pomieszczeniu. Ściany były czerwono czarne. Na środku pokoju stał chłopak który grał, próbowałam go rozpoznać. Podeszłam bliżej i już wiedziałam po gęstej czuprynie. Mój przyjaciel. Mówiłam do niego, krzyczałam, on nadal grał. Jakbym była niewidzialna. Zrezygnowana usiadłam na jego łożku. Nagle dzwoni telefon. On go ignoruje. Po chwili go sprawdza i zachowuje się dziwnie. Płakał, wpadł w szał. Nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego on tak płacze? Co musiało być w tym SMS-sie? Co go tak poruszyło?! Przechodzi do kuchni i mówi do matki zaplakanym głosem:  "Mamo, muszę natychmiast jechać do Bydgoszczy do szpitala. Moja przyjaciółka jest ciężko ranna bo wybuchł pożar w jej domu, prawdopodobnie z tego nie wyjdzie. MUSZĘ SIE Z NIĄ ZOBACZYĆ!!!!!!!"

Budzę się na szpitalnym korytarzu. Nie mam pojęcia co robić. Gdzie pójść. Po chwili namysłu postanowiłam się trochę rozejrzeć. Natknelam się pewną salę w której byłam ja...... Pełno było przyczepionych kabli. Byłam prawie cała w bandażach. Byłam kompletnie nie przytomna. Chyba byłam w śpiączce..... Co się ze mną stało? Co ja robię poza ciałem? Co się do cholery dzieje? Patrzyłam na siebie leżącą bez ruchu. Ten widok był przerażający. Usłyszałam jakieś kroki. Za szybą zauważyłam lekarza i moją przyjaciółkę. Mówił że ze mną najlepiej nie jest, prawdopodobnie się ze śpiączki nie wybudze i że straciłam w pożarze wszystkich. Zostałam sierotą. Zaczęłam płakać, krzyczeć. Niech ktoś mi to wkońcu wytłumaczy?! Nagle wpada do sali mój przyjaciel. Upada przy moim łóżku. Widzę że jest w ciężkim stanie psychicznym. Krzyczy że nie mam go zostawiać, że mam walczyć, że wszytsko będzie dobrze. Usiadł na krześle, trzymał moją delikatną i obandarzowaną dłoń. Ja łapie moją niewidzialną ręką za jego rękę. Poczuł mój dotyk. Był tak zmęczony że usnął na moim łóżku przy mnie. Minęło kilka godzin. A ja cały czas się zastanawiałam czy to wszystko przetrwam. On się obudził. Był w totalnej rozsypce. Wyszedł z sali a ja poszłam za nim. Udał się do łazienki. Popatrzał w lustro, po czym je rozbił. Największy kawałek szkła wziął do ręki. Już dobrze wiedziałam co on chce zrobić. Próbowałam go zatrzymać ale na próżno, przecież mnie nie słyszał. Zrobił to, podciął sobie żyły... Wbiegli lekarze jak na zawołanie. Zatamowali krwotok poniżej nadgarstka i pobiegli by ratować mu życie......

W tym momencie się obudziłam

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top