Wrzenie (TsukkiYama)

Tsukki miał ciągoty – ku zielonej herbacie.

Tsukki miał wszystko po swojej myśli – albo zły humor.

Tsukki miał chłopaka – Tadashiego.

Za to Tadashi nie był pewien, czy ma Tsukkiego – w garści, w kieszeni, na sto procent, toteż nie szczędził wysiłków, by każdym pojedynczym reweransem jasno wyrazić swoje skromne „zależy mi na tobie".

I żeby herbata zawsze była na czas.

Jeden jedyny raz nie była, lecz, choć dłonie bolały go jeszcze dobre parę dni, okazało się to najsympatyczniejszą porażką, jaką mógłby sobie wymarzyć. A nie wymarzył choćby i w skrytej głębi ducha, zbyt sielankowy miała happy end. Ale fakt faktem, aż tak niespodziewanym by go nie nazwał – co mogło wymusić na Tsukkim czułość, jeśli nie katastrofa w pomniejszeniu?

Dzwonek do drzwi wywołał u niego panikę. Drugi – i panika się podwoiła.

Wiadomo, nie będziesz trzymać faceta swojego pod drzwiami.

Tylko niech nie przychodzi przed czasem, bo cały skrupulatny plan bierze w łeb. A urok randek domowych taki, że przy takim zwrocie akcji cała wina spada na ciebie.

Wstawił wodę, pobłogosławił krótko elektryczny czajnik, by rychło skoczyć do wrót tej swojej willi, kilku metrów upchniętych na dziesiątym piętrze. Szare komórki pracowały jak szalone, po drodze wyczarował tysiąc i jeden czarnych scenariuszy, a jeszcze dał radę przekląć się za podanie Tsukkiemu kodu do drzwi prowadzących na klatkę schodową. Też miał pomysł, zaufanie eksponował.

Dobiegł szczęśliwie, zanim Tsukki trzeci raz nacisnął dzwonek, odhaczył reglamentowane tulenie, kiedy blondyn tradycyjnie stał sztywno, po czym już leciał z powrotem na górę.

Cud techniki zawiódł. Może trzeba go było do prądu włączyć na początek...

Woda wreszcie z łaski swojej osiągnęła temperaturę wrzenia, a wówczas, trzeba to sobie uczciwie przyznać, Kei zepsuł procedurę podnoszenia czajnika. Nie przeszkadza się komuś, kto stoi na skraju nerwicy, zaś Tsukki właśnie tego dnia musiał wyciągnąć dłonie i oznajmić:

- Ja to zrobię.

Skończyło się na tym, że Yamaguchi poruszył się gwałtownie, miał zamiar tłumaczyć, że sobie poradzi, lecz nie zdążył nawet zacząć, jako że wcześniej celnie oblał własne i owe wyciągnięte ręce parzącą cieczą.

Bez lekarza się nie obyło.

Nie, temu by epitetu „fajne" nie przydzielił.

Jednakowoż później, kiedy Tsukki przycisnął do ust jego dłonie tak, że Tadashi poczuł na paliczkach dalszych dotyk o wiele milszy niż muśnięcie bandaży spowijających ręce – to co innego.

A/N

Wrzucam niewyrzucone. Magia.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top