When you feel like letting go, hold tight (TsukkiYama)
Yamaguchi nie śmiał liczyć na wiele, odkąd zrezygnował z udawania kogoś, kim nie jest. Jeśli chciał być sobą, skazywał się na wyboje.
Yamaguchi dostał już wiele więcej, aniżeli śmiał liczyć. Do dziś nie dowierzał, jak wielkie spotkało go szczęście w przypadku kolegów z drużyny. Nie tylko tolerancyjnych, ale gotowych wstawić się za nim, kiedy ktoś odniósł się doń źle ze względu na wybór miłości życiowej.
Tsukki, chociaż mógł... cóż, zdecydowanie wydawał się zdystansowany i niedbały, miał w sobie dość dużo z obrońcy i wsparcia.
Wszak ludzie otwarci nie mogli otaczać go zawsze i na zawsze. Świat był o wiele większy. Bodaj za duży, żeby wszyscy mogli być tolerancyjni. Nietolerancyjnych znał aż za dobrze i nie bardzo znajdywał siły, by dać komuś z twarz. Tylko piekły go oczy.
Agresja i nienawiść dopadały go później, choć i tak przez łzy.
Nienawidził tych, którzy sądzili, że jego orientacja mówi o nim wszystko i przewiduje określone - najpewniej zniewieściałe - zachowania. Nienawidził tych, którzy sądzili, iż wyczytaką jego całe życie seksualne z typu jego urody, niefortunnie delikatnej. Tak, homoseksualizm mógł być sprawą genetyki i mieć swój genotyp. Nie, Tadashi wciąż nie lubił uogólnień. One wciąż raniły na większą skalę, nawet jeśli rzekomo orientację dało się poznać po czymkolwiek w wyglądzie. Nie wiedział, czy to prawda, nie chciał wiedzieć, nie obchodziło go to. Po co komu o tym mówić? Ogólnienia zawsze mogą zranić, jak i zakładanie z góry ludzkiej orientacji może.
Ale kiedy było źle, kiedy oczy piekły go szczególnie, mógł mocniej ścisnąć dłoń ukochanego i iść ulicą z podniesioną głową.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top