Sprawy małżeńskie z przystankiem w tle (BokuAka)
- Może już sobie pójdziesz, Bokuto-san...? - zaproponował Keiji, przy czym wyciągnął ramię, powstrzymując swojego kompana od dalszego postępowania chodnikiem.
- Akaaaashi? - spytał kapitan Fukurodani. - Czy ty nie chcesz mojego towarzystwa?
Zaczyna się, pomyślał brunet.
- Nie, tylko... - zaczął, obiecując sobie, że będzie cierpliwy. Że spróbuje w każdym razie.
- Czy... - Koutarou zrobił efektywną pauzę, która miała prawdopodobnie zasugerować, że odbywa się proces myślenia. Treść jego słów tym niemniej niekoniecznie pozwalała młodszemu chłopakowi w to uwierzyć. - ...ty nie chcesz, żebym wiedział, gdzie mieszkasz?
Akaashi zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie chcesz, żebym poznał twoich rodziców?
Tu drugoklasista wzruszył ramionami. Liczył, że w niedalekiej przyszłości jego rodzice poznają i prędzej czy później polubią hałaśliwego, lecz bądź co bądź poczciwego współucznia.
No, może później. Trzeba czasu, aby się przyzwyczaić. Ale da się? Da się.
- O co w takim razie chodzi? Akaashi, dlaczego nic nie mówisz? - dopytywał Bokuto z gęstniejącym zaniepokojeniem.
- Bo mnie zakrzykujesz - westchnął Keiji. - To dobry powód?
Zanim Koutarou zdążył znowu rozkręcić się z monologiem, brunet przystawił dłoń do jego ust.
- Posłuchaj chwilę - poprosił.
- Słucham - wymamrotał popielatowłosy, muskając dłoń młodszego kolegi ciepłym oddechem.
- Doceniam, że co dnia odprowadzasz mnie do domu - kontynuował Akaashi. Pod palcami czuł, jak wargi przyjaciela składają się w radosny uśmiech. - Ale, naprawdę, mieszkamy na dwóch przeciwnych końcach Tokio. Nie popadajmy w przesadę. Bez... paranoi.
- Jesteś moją paranoją! - odparł Bokuto, z subtelnością odciągnąwszy dłoń umieszczoną przed swoją twarzą.
- Miałeś siedzieć cicho... - mruknął Keiji. I podzielił się ze światem delikatnym, zarezerwowanym dla bliskich uśmiechem.
A/N
Wreszcie napisałam jakieś ff. Na rozgrzewkę, bo poziom jeszcze średni, tak czuję. Feels so good anyway. Teraz trzeba tylko wrócić do wprawy.
A co do mediów - spotkałam się z Genialną Sową i poszłyśmy do Empika, więc... macie BokuAkę.
Sówko, mam nadzieję, że nie obrazisz się za wstawienie tego cudownego zdjęcia i przyznanie, że się ze mną zadajesz...? xD Niech się ludziom oczy cieszą. Może ktoś z obsługi będzie czytał? Albo ktoś znajdzie dowód zbrodni?
Mam nadzieję, że opowiadanie będzie Ci pasować, bo coś mało tego przystanku. XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top