DEBILE

Z książki "Nasza kochana szkoła", wiecie, że moja klasa jest...jakby to ująć...

INNA.

Nie żebym coś do nich miała (MAM).

Przecież to są SAME ANIOŁKI.

A szczególnie OSOBY KTÓRYCH IMION TUTAJ NIE WYMIENIE (DOBRZE WIECIE O KOGO CHODZI).

Co się stało? Już tłumaczę.

To był... ten poniedziałek? Wtorek? Nie, chyba poniedziałek. Tak, poniedziałek.

Mieliśmy inglisza, zastępstwo. Dosiadłam się do @Maranetta , bo tak.

EJ MOJI STARZY CHCĄ DAĆ NAM (mam brata) WŁAŚNIE WINO DO OBIADU. XDDDDD

Ale wracając:

Przede mną siedzi Kacper, a przed nim Armin.

Armin przyniósł klej.

Taki wodny.

Kojażycie chyba.

No i Armin wlał Kacprowi ten klej do piórnika, a Kacper ( albo Armin, nwm nie mam pewności, bo tego nie widziałam, jak to przelewali) MI NA ŁAWKKĘ.

NO DEBILE NO.

I potem to sprzątałam.

Sama.

Z @Maranetta ale to się nie liczy.

Powiedziałam to pani Miałczak, ale najgorsze jest to, że, CI DEBILE WOGULE NIE DOSTALI ZA TO UWAG. 

NIC.

ZERO.

I gdzie tutaj sprawiedliwość?



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top